Przestroga – recenzja filmu „Irradiés” – Berlinale 2020

Czołowy światowy dokumentalista, twórca legendarnego już „Brakującego zdjęcia” z 2013 roku Rithy Panh przez całe swoje życie zmaga się z traumą reżimu Czerwonych Khmerów i ludobójstwa, którego także jego najbliżsi padli ofiarą. W swoim najnowszym projekcie – „Irradiés” postanawia wyjść poza ramy Azji Południowo-Wschodniej i przedstawić uniwersalną historię o cierpieniu i okropności wojny. Czy mu się to udało?

Na Irradiés powinniśmy patrzeć dwojako, gdyż taki to jest film. Z jednej strony to bardzo poruszający montaż materiałów archiwalnych z wszelkich dwudziestowiecznych konfliktów i prześladowań. Auschwitz miesza się z Hiroszimą, a napalm nad Wietnamem przechodzi w atak gazowy pod Verdun. To osiemdziesięciominutowy festiwal okropności, umierających w męczarniach ludzi, okaleczonych dzieci, medycznych eksperymentów na żywych, masowych grobów najpierw wypełnianych ciałami anonimowych ofiar przy pomocy ciężkiego sprzętu, a potem ekshumowanych. To widoki, które potrafią złamać każdego i prawdopodobnie nikt, kto ma w sobie chociaż odrobinę człowieczeństwa, nie będzie w stanie oglądać tego wszystkiego bez łez w oczach. To przestroga i ostrzeżenie dla ludzkości, to akt oskarżenia wobec całego gatunku.

Drugą warstwą opowieści jest narracja prowadzona przez dwójkę ocalałych z khmerskiego terroru. Podzielony na role esej, czytany przez Rebeccę Marder (Obława Rose Bosch z 2010 roku) i André Wilmsa (m.in. Człowiek z Hawru i Życie cyganerii Kaurismäkiego, Europa Europa Holland). Niestety ich role są najsłabszym i najbardziej irytującym elementem Irradiés. Czytany przez nich tekst kojarzy się z odpowiedzią ustną oczytanego studenta, który jednak nie przygotował się do egzaminu i teraz leje wodę, używając wielkich i podniosłych słów po to, by mimo wszystko dobrze wypaść. To zbiór głębokich przemyśleń o tym, że każde zło promieniuje na kolejne generacje, że wojna jest niewypowiedzianym okropieństwem, ale zachłanni ludzie i tak będą jej bronić dla poklasku i profitów. Że Hiroshima to nie przepowiednia przyszłego okropieństwa, tylko kolejny objaw trawiącej ludzkość od zawsze choroby et cetera. Po tym seansie, można jeszcze bardziej docenić kunszt, z jakim napisany został przez Cristiego Puiu Malkmkrog, który zasadniczo opowiadając o tym samym (koncepcja wojny i pytanie, czy zabójstwo może kiedykolwiek być słuszne zajmuje bez mała co najmniej połowę tamtejszej debaty), robi to jednak w sposób merytorycznie fascynujący, który zostaje w widzu i zmusza do myślenia..

Esej ten jest uzupełniany przez występ pomalowanego na biało performera, który symbolizuje anonimową ofiarę ludobójstwa w Kambodży, próbującą odkryć swoją tożsamość i przypomnieć sobie, a co za tym idzie całemu światu, swoje życie i śmierć. Bo to także kolejny film o ojczyźnie reżysera, nawet jeśli nie wprost. Ujęcia z Holocaustu czy Hiroshimy są przeplatane tymi z pól śmierci, po to, by mózgi widza połączyły ze sobą te obrazy i postawiły je na równi.

Bo Irradiés to tak naprawdę film o pamięci. Zabrana z plaży muszla ma przypominać nam szum morza i spędzone na wybrzeżu chwile. Ten film jest taką właśnie muszlą, jednak zamiast wakacyjnej beztroski rezonuje w nim ból, cierpienie, trauma, śmierć i zagłada. Miast fal i białego piasku, jęki umierających z głodu i biały wapń. Bardzo ubolewam nad tym, że produkcja ta ogranicza się tylko i wyłącznie do montażu, a została do niej napisana także opowieść. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że przez swoją podniosłość, paradoksalnie spłyca ona całość i osłabia oddziaływanie, gdyż poza szokiem, bólem i strachem w widzu zostaje także pamięć o komunałach. Konieczność czytania bardzo długich i często trudnych napisów odrywa też nasze oczy od ekranu i wizualnej opowieści. Mimo wszystko w czasach odradzających się nacjonalizmu i militaryzmu takie ostrzeżenie powinno być lekturą obowiązkową dla wszystkich ludzi. Aby przemyśleli. Smutno ironicznym jest wszak to, że w dzień, w którym na Berlinale odbywa się światowa premiera Irradiés, Turcja Erdogana wypowiada wojnę krwawiącej od lat Syrii.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Irradiés plakat

Irradiés

Rok: 2020

Gatunek: dokument

Kraj produkcji: Kambodża, Francja

Reżyseria: Rithy Panh

Występują: André Wilms, Rebecca Marder, Bion

Ocena: 3/5