Stare horyzonty – recenzja filmu „Ziemia jałowa” – Nowe Horyzonty

Irańska Ziemia jałowa w reżyserii Ahmada Bahramiego przywędrowała do nowohoryzontowego konkursu z zeszłoroczonego festiwalu w Wenecji, na którym okazała się podwójnym zwycięzcą sekcji Orizzonti, zdobywając uznanie zarówno jury, jak i krytyków z FIPRESCI. We Wrocławiu jurorzy co prawda produkcji nie nagrodzili, ale i tak wyróżniła się ona spośród konkursowej stawki, o czym świadczyć może nagroda Złotej Sali dla najlepszego filmu konkursu przyznana na podstawie ocen w naszym gridzie.

Akcja Ziemi jałowej w całości rozgrywa się w jednej lokacji – starej cegielni stojącej pośród bezkresnej, pustynnej równiny (plener przywodzący na myśl chociażby Krowę Dariusha Mehrjui, żelazny klasyk kina irańskiego). Oko kamery spokojnie przygląda się tej przestrzeni, rejestrując surowe piękno jej pustki. Bahrami z lubością wykorzystuje fotogeniczność faktury kamiennych ścian, dba o walor estetyczny obrazu (najwyraźniej uwidacznia się on w grze światła wpadającego do wnętrza cegielni przez równomiernie rozmieszczone otwory w ścianie), nigdy jednak nie pozwalając mu zdominować warstwy znaczeniowej. Konsekwentnie na ekranie eksponowane są te elementy filmowanej przestrzeni, które implikują izolację i przemijanie, kreując posępny nastrój i poczucie beznadziei. 

Z początku zdarzenia fabularne zdają się pozostawać w opozycji do takiej atmosfery. Robotnik chce się ożenić z dziewczyną wbrew woli jej ojca, konflikt o podłożu etnicznym zaogniają odsłonięte ramiona jednego z bohaterów, a nadzorca pielęgnuje uczucie do jednej z pracownic – choć wątki te dotykają delikatnych problemów i traktowane są z należytą powagą, świadczą przede wszystkim o tym, że między ludźmi zgromadzonymi w cegielni toczy się życie. Jego trudy i koleje reżyser odmalowuje z dystansu, podkreślającego ich egzystencjalny wymiar, a także silnie akcentowaną przez Bahramiego w festiwalowym wywiadzie powtarzalność, przejawiającą się poprzez zamknięcie bohaterów w błędnym kole codziennej rutyny, ale też ciekawie wyeksponowaną w formie filmu. 

Otóż, cała pierwsza połowa Ziemi jałowej opowiedziana jest w formie precyzyjnie ułożonego ciągu analogicznie skomponowanych scen. Zwornikiem opowieści staje się zwołane przez właściciela cegielni zebranie, które powraca parokrotnie, za każdym razem inaczej sfilmowane i kończące się zbliżeniem na inną postać – w ten sposób wprowadzone zostają (przybliżone już wyżej) historie kilkorga bohaterów. Jednak równie istotny, co treść, zdaje się w tej części filmu imponujący rygor formalny, zgodnie z którym każda z sekwencji następujących po powtarzanej scenie zebrania prezentowana jest za pomocą jednakowych zabiegów operatorskich i zawiera podobne obrazy, np. kończące każdą z nich przykrycie się bohatera białym prześcieradłem. Taka organizacja struktury temporalnej narracji nie tylko stanowi pomysłowy sposób na wprowadzenie fabularnych wątków, ale też poprzez prezentację ich z czasowego dystansu, służy wyeksponowaniu ważnych dla Ziemi jałowej motywów powtarzalności i przemijania.

Postacią szczególną zarówno dla dramaturgii filmu, jak i portretowanej cegielni, jest jej nadzorca, Lotfollah. Brodaty 40-latek (wyglądający na co najmniej dekadę starszego) utrzymuje relacje ze wszystkimi bohaterami, stanowi pomost między właścicielem i pracownikami, stara się też łagodzić zaistniałe konflikty. W życiu prywatnym musi jednak radzić sobie sam, a świat poza cegielnią nie ma dla niego żadnych perspektyw, jako że – co pada parokrotnie podczas powtórzonej sceny przemowy – urodził się w niej i spędził całe życie, od małego pracując i ucząc się tajników wypalania cegieł, dostosowując się do rytmu tego miejsca i w rezultacie nierozerwalnie się z nim zrastając. Wraz z rozwojem akcji coraz silniej wybrzmiewa w filmie tragizm sytuacji Lotfollaha, człowieka związanego z danym miejscem tak silnie, że gdy ono jałowieje, on niszczeje razem z nim.

Wątki przybliżone powyżej wskazują na jeszcze jedną cechę Ziemi jałowej: uniwersalność przekazu. Kontekst irański jest tu obecny – przede wszystkim poprzez odmalowanie etnicznej różnorodności (w cegielni pracują Kurdowie i Azerowie), a także przedstawienie instytucji małżeństwa tymczasowego – jednak nie najistotniejszy. Sercem obrazu pozostaje refleksja prowadzona na płaszczyźnie ogólnoludzkiej, zresztą reżyser poczynił starania, by pozbawić miejsce akcji konkretności. Brak zatem zarówno nazw geograficznych, jak i rekwizytów wskazujących na czas akcji. Z jednej strony, należy zgodzić się, iż przedstawiona opowieść nie wymagała precyzyjniejszego osadzenia; z drugiej, może szkoda, że nie znalazło się w niej więcej miejsca na lokalne tematy, bowiem taka strategia przybliżyła Ziemię jałową do wielu innych produkcji współczesnego arthouse’u.

Trzeba bowiem rzec, iż dla nowohoryzontowego widza film Bahramiego nie wyda się raczej propozycją szczególnie oryginalną. To dzieło artystycznie spełnione, ale bezpieczne, sięgające po dawno sprawdzoną poetykę i – może poza opisywaną powtarzalnością scen – nie oferujące zbyt wielu zaskoczeń. Najbardziej narzuca się oczywiście skojarzenie z twórczością Béli Tarra – nastrój opowieści, miejsce akcji, a nawet wygląd głównego bohatera przywodzą na myśl Konia turyńskiego, kunsztowne jazdy kamery wzdłuż obskurnych ścian przypominają podobne ujęcia z również pokazywanego na tegorocznym festiwalu Potępienia, zaś końcówka filmu wyraźnie cytuje jedną ze scen z Szatańskiego tanga. Podobieństwa te potraktować można jako dowód pewnej wtórności, ale trzeba też przyznać, że wśród całej rzeszy współczesnych twórców inspirujących się Tarrem, Bahrami wyróżnia się niewątpliwym talentem, formalną dyscypliną i przemyślanym prowadzeniem narracji. Ostatecznie zatem, Ziemia jałowa jawi się jako film bezsprzecznie udany, w pewnych względach wręcz ponadprzeciętnie, a przy tym raczej poruszający się po starych, sprawdzonych ścieżkach niż wyznaczający nowe horyzonty.

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski
ziemia jałowa plakat

Ziemia jałowa

Tytuł oryginalny: „Dashte khamoush”

Rok: 2020

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Iran

Reżyseria: Ahmad Bahrami

Występują: Ali Bagheri, Farrokh Nemati, Mahdieh Nassaj i inni

Ocena: 3,5/5