Kirił Sokołow, młody rosyjski reżyser, w debiutanckim, wchodzącym właśnie na nieliczne polskie ekrany “Zdychaj, tatulku!” postawił na bezkompromisową rozrywkę w postaci mieszczańskiej makabreski. Nieistotne, czy to alegoria współczesnej Rosji w postaci ekstremalnie brutalnego wideoklipu, czy po prostu beztroska żonglerka gatunkowymi tropami. Przednia zabawa gwarantowana.
Akcja filmu prawie w całości rozgrywa się w jednym ze starych petersburskich mieszkań. Pod drzwiami stoi Matwiej (Aleksandr Kuźniecow), chłopak w bluzie z symbolem Batmana. Za plecami ukrywa młotek, a nie ma bynajmniej zamiaru wbijać gwoździ. Niczym Oh Dae-su z “Oldboya”, lub Joe z “Nigdy cię tu nie było” planuje wykorzystać go jako narzędzie zbrodni. Celem jest zasłużony policjant Andriej (Witalij Chajew), prywatnie ojciec zleceniodawczyni i partnerki chłopaka, Oli (Jewgienia Kregżde). Bohater zostaje wpuszczony do mieszkania i zaproszony do stołu. Kurtuazyjna wymiana zdań przy kawie, szybko przeradza się w krwawą jatkę. Oprócz wspomnianego młotka, w ruch pójdą m.in. strzelba, czy telewizor kineskopowy. A to dopiero początek atrakcji, gdyż fabuła zdąży mocno się zagęścić.
Sokołow to zapalony kinoman, który dzieciństwo spędził na oglądaniu VHS-ów. Inspiracje kinem eksploatacji i spaghetti westernami widać w jego filmie na każdym kroku. Gwałtowne najazdy kamery na twarze bohaterów i towarzyszący temu charakterystyczny efekt dźwiękowy kojarzą się tak z debiutem Gaspara Noego “Sam przeciw wszystkim”. Kadrowanie podczas pojedynków to klasyczny Sergio Leone, a montaż pod muzykę przywodzi na myśl “Baby Drivera” Edgara Wrighta. Kreskówkowa, ale bardzo dosadna przemoc oraz nadużywanie slow motion sugeruje spojrzeć w kierunku japońskiego kina eksploatacji, na czele z twórczością Siona Sono. Reżyser stopniowo ujawnia intrygę za pomocą retrospekcji poszczególnych postaci, niczym we “Wściekłych psach” Quentina Tarantino, a swoich bohaterów każe momentami męczyć niczym w rasowym torture porn pokroju “Piły”. Tę wyliczankę mógłbym ciągnąć zresztą jeszcze długo…
Czy to oznacza, że brakuje tu własnych pomysłów i “Zdychaj tatulku” jest tylko postmodernistyczną składanką the best of, tego co już się przejadło? Niekoniecznie. Paradoksalnie w czasach, kiedy coraz więcej gatunkowców aspiruje do bycia głosem pokolenia, taka zabawa może okazać się odświeżająca i wcale nie musi być jałowa. Jeśli jednak komentarz społeczny stanowi dla was najwyższą wartość to, tak, jak wspomniałem we wstępie, mieszkanie w którym rozgrywa się akcja można odczytać jako Rosję w mikroskali, a dociekliwi w figurze tytułowego ojca dopatrzą się Putina. Dla mnie jednak istotą są tu walory rozrywkowe i prosta zagadka kryminalna. Chciałbym, żeby polscy twórcy dojrzeli kiedyś do tak bezwstydnego kina.
Zdychaj, tatulku!
Tytuł oryginalny: „Папа, сдохни„
Rok: 2019
Gatunek: czarna komedia
Kraj produkcji: Rosja
Reżyser: Kirił Sokołow
Występują: Aleksandr Kuźniecow, Witalij Chajew, Jewgienia Kregżde i inni
Dystrybucja: Mayfly
Ocena: 3,5/5