Organ mistrza – recenzja filmu „Zbrodnie przyszłości”

Tegoroczna edycja festiwalu w Cannes naznaczona została kilkoma reżyserskimi powrotami uznanych już klasyków kina. Po sześciu latach nowe dzieła zaprezentowali Cristian Mungiu i Park Chan-wook, zaś Io Jerzego Skolimowskiego dzieli od poprzedzających go 11 minut siedmioletnia przerwa. Statystykę tę wygrywa jednak mistrz body horroru David Cronenberg, którego Mapy gwiazd uhonorowano na Lazurowym Wybrzeżu nagrodą aktorską dla Julianne Moore aż osiem lat temu. Najnowszy utwór Kanadyjczyka, Zbrodnie przyszłości, to powrót do gatunkowych korzeni, będących źródłem międzynarodowej sławy jego autora, a przy tym dzieło zaskakujące: oto stary mistrz z ustabilizowaną pozycją w panteonie X muzy po raz kolejny kreuje intrygującą wizję świata i człowieka, nie tworząc zarazem, wbrew niektórym opiniom, prostej kompilacji dawnych obsesji, a wynosząc refleksję na poziom autotematyczny.

Historia duetu artystów performatywnych, Saula Tensera (Viggo Mortensen) i Caprice (Léa Seydoux), dokonujących podczas swoich występów operacji polegających na wycinaniu z ciała mężczyzny wyrosłych w nim „dodatkowych” organów o nieokreślonej funkcji, rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej przyszłości. W świecie tym większość ludzi przestała odczuwać ból fizyczny, zaś chirurgia stanowi ulepszoną formę aktu seksualnego. Ten znajomy Kanadyjczykowi sztafaż science fiction nie służy jednak do wykreowania prostej, moralizatorskiej dystopii o zatracaniu się ludzkości. To raczej zaskakująco wycofana opowieść o potrzebie ciągłej ewolucji i rozwoju, pozbawiona naiwnego optymizmu i wiary w postęp, skupiona bardziej na dążących do ujścia ludzkich namiętnościach.

Imponujący aspekt Zbrodni przyszłości stanowi właśnie ów rys świata przedstawionego: dopracowany i przemyślany na poziomie detali, a zarazem pozostawiający widzowi swobodne pole do poruszania się w nim, gdyż żaden z pomysłów Cronenberga nie góruje nad innymi. Szeroko zakrojony portret filmowej rzeczywistości ciekawie kontrastuje z plastycznym opracowaniem utworu: przez większość czasu dominuje tu ograniczanie przestrzeni w kadrze. Twórca Muchy rezygnuje z planów szerokich, niemal wcale nie opuszcza bohaterów, aby pokazać choć nieco więcej obrazowanego świata. To efekt świadomej strategii, związanej ze wspomnianym zainteresowaniem przede wszystkim człowiekiem, nie zaś gigantomańskimi pociągnięciami kreacyjnego pędzla. W powyższy zamysł artystyczny wpisuje się również inscenizacyjny minimalizm, związany choćby ze scenograficzną prostotą. Absolutnie nie oznacza to wizualnych niedociągnięć czy braku wyrafinowania: Zbrodnie przyszłości są dziełem spełnionym pod kątem operatorskim – Douglas Koch świetnie wykorzystuje zabawę światłocieniem (duża ilość mroku to zresztą jedna z ciekawszych dominant najnowszego obrazu Cronenberga). Błyszczą również wspomniane rozwiązania scenograficzne, ograniczające ilość rekwizytów do minimum, cechujące się klimatyczną prostotą projektów lokacji czy polegające na dość częstym eksponowaniu ścian, niedoskonałych, porowatych, mogących się wręcz kojarzyć z postarzałą ludzką skórą (niszczejących obiektów jest w filmie zresztą więcej).

Zbrodnie przyszłości

Ostatni z wymienionych aspektów ma związek z być może najważniejszym wymiarem Zbrodni przyszłości – refleksją autotematyczną. Tenser (odgrywany przez nieco tu podobnego fizycznie do autora Skanerów Mortensena) to figura zarówno artysty w ogóle, jak i samego Cronenberga; stary mistrz, który zmaga się ze słabościami własnej cielesności oraz otaczającą rzeczywistością. Działania Saula to nic innego jak autometafora kanadyjskiego reżysera, snującego, podobnie do własnego bohatera, refleksje o miejscu twórcy i sztuki we współczesnym świecie, ich przyszłości, potencjalnych drogach rozwoju. Wydaje się, że to nie tylko abstrakcyjne przemyślenia, lecz wręcz głęboko osobisty zapis intymnych przeżyć mistrza światowego kina, pragnącego znaleźć dla siebie nowe środki artystycznej ekspresji (co wiąże się z tezą o Zbrodniach jako filmie o potrzebie zmiany) przy jednoczesnej niepewności ich istnienia. Jest to szczególnie fascynujące w kontekście przyjętej konwencji („sprawdzony” body horror, z którego jednak, co ciekawe, finalnie pozostaje zaledwie „body”) i recepcji obrazu: większość krytyki przywołuje konteksty poprzednich dzieł Cronenberga, wskazuje powtarzające się motywy, co można by sprowadzić do sformułowania „stary, dobry David”. Tyle że Kanadyjczyk objawia się w swoim najnowszym dziele jako w pewnym sensie „nowy David”, który nie mości się na mistrzowskiej pozycji, otoczony reliktami przeszłości; jest on wychylony raczej ku przyszłości. Wiąże się to ze wspomnianym tematyzowaniem poszukiwań nowych form wyrazu, wykazywaniem się świadomością istnienia dalszych obszarów rozwoju. Metakomentarz Zbrodni przyszłości to wielki sygnał chęci dalszego zgłębiania meandrów języka sztuki, daleki jednak od optymistycznych wniosków, gdyż transgresja może kosztować artystę bardzo dużo, zwłaszcza tego już uznanego, dla którego operacja na dotychczasowym body of work to ciągłe zmagania z ustabilizowaną już materią.

Wykorzystując, a zarazem nieco przetwarzając znaną sobie formułę body horroru, David Cronenberg wpisuje w nią treści nowe, dające znać o głębokim potencjale autorefleksyjnym kanadyjskiego reżysera. Jednocześnie Zbrodnie przyszłości to dzieło całkowicie nieostentacyjne w narzucaniu wniosków czy interpretacji odbiorcy, otwierające przed nim szerokie pole znaczeniotwórcze. Trochę szkoda, że niesamowity, intrygujący potencjał wykreowanego w tym obrazie świata prawdopodobnie nie zostanie więcej wykorzystany. Można wręcz odnieść wrażenie swoistego niedokończenia całości czy obcowania z pilotem serialu. Kto wie, być może kiedyś doczekamy się przedłużenia historii ze Zbrodni, a takiż rodzaj narracji stanie się dla Cronenberga poszukiwanym nowym środkiem ekspresji i stworzy on dzieło na miarę Twin Peaks Lyncha? Niezależnie od tego, jaką formę wyrazu kanadyjski mistrz zechce kiedyś jeszcze wybrać, trzymam kciuki za oszałamiające rezultaty.

Kacper Słodki
Kacper Słodki
Zbrodnie przyszłości

Zbrodnie przyszłości

Tytuł oryginalny:
 Crimes of the Future

Rok: 2022

Kraj produkcji: Kanada, Francja, Wielka Brytania, Grecja

Reżyseria: David Cronenberg

Występują: Viggo Mortensen, Léa Seydoux, Kristen Stewart i inni

Dystrybucja: Monolith Films

Ocena: 3,5/5

3,5/5