Nic, co ludzkie, nie jest mi obce – recenzja filmu “You won’t be alone” – Nowe Horyzonty

Ewolucja horroru na przestrzeni ostatnich lat jest jednym z najciekawszych zjawisk w kinematografii. Twórcy coraz chętniej żonglują gatunkowymi elementami w celu przedstawiania uniwersalnych prawd o świecie i ludzkiej naturze. Darren Aronofsky w Mother! (2017) czy Alex Garland w Men (2022) [NASZA RECENZJA] za pomocą kina grozy kreślili portrety toksycznej męskości i masek patriarchatu, Johannes Nyholm w Koko-di Koko-da (2019) [NASZA RECENZJA] rozpracowywał traumę żałoby, zaś Ti West w X (2022) czule romansował z kinem artystycznym. Goran Stolevski, australijski reżyser macedońskiego pochodzenia, w swoim fabularnym debiucie wykorzystał najbardziej znany z makabrycznych motywów, czyli archetyp wiedźmy, do opowiedzenia filozoficznej historii o esencji egzystencji, konstrukcie społeczeństwa i życiu, jako doświadczaniu wszystkiego, co ludzkie.

Fabuła, drugorzędna wobec artystycznego credo, skupia się na postaci czarownicy Starej Dziewicy Marii, nawiedzającej XIX-wieczne macedońskie wioski, pragnącej nakarmienia się krwią noworodka. Wybór pada na malutką Nevanę, której matka prosi o oszczędzenie życia córki, w zamian za oddanie jej w posłudze, kiedy dziewczyna skończy 16 lat. Maria naznacza dziecko piekielnym znamieniem, odbiera mu mowę i odchodzi. Rodzicielka zaś ukrywa je w odciętej od ludzkiego oka jaskini, łudząc się, że w ten sposób nie będzie musiała dotrzymać danego słowa i pociecha będzie bezpieczna. Dogląda jej regularnie, karmiąc i ucząc świata, pod żadnym pozorem nie pozwalając wychodzić. Zła jednak nie da się przechytrzyć i wkrótce wróci po swoje.

Postać Nevany (Sara Klimoska, współpracująca już z reżyserem przy krótkometrażowym Would You Look at Her) jest jedynie naczyniem, w które Stolevski, będący również autorem scenariusza, wlewa kolejne wcielenia młodej wiedźmy. Wraz z wędrówką po okolicznych wsiach, a co za tym idzie – szukaniem swojego miejsca w nowych okolicznościach danych jej przez Marię, wchodzić będzie w nowe role. Na świat spojrzy raz oczami młodej kobiety, Bosilki (Noomi Rapace), bitej przez despotycznego męża, innym razem z perspektywy psa. Przywdzieje skórę ciężko pracującego w polu mężczyzny, Borisa (Carloto Cotta), żeby w końcu stać się dziewczynką, Bilianą, posiadającą dzieciństwo, którego ona sama nie zaznała. W ciele tym doświadczy dorastania i dorosłości (Alice Englert), a także zrozumie swoje dziedzictwo.

YOU WON'T BE ALONE

Australijsko-macedoński twórca, mimo stawiania pierwszych pełnometrażowych kroków, strukturę scenariusza ma w jednym palcu. Jego narracyjny talent przejawia się w konstrukcie opowieści, pozbawionym zbytecznych czy chybionych scen: wszystko tu ma swój porządek, jest spójne i logiczne, trzymające zarówno uwagę, jak i gatunkowe napięcie. Zabieg nadania postaciom pierwszoplanowości przy jednoczesnej tymczasowości ich wcieleń wpisuje się w koncepcję transgresjonizmu, kreślącego portret człowieka jako bytu osadzonego na przestrzeni dziejów. Jednostka ludzka jest tu nośnikiem doświadczania życia i czasu, szczęście i cierpienia, budowania i niszczenia. Aby spotęgować uniwersalny wydźwięk historii, Stolevki obdziera postać wiedźmy z typowego dla niej atrybutu służalczości złu. Za jej niszczycielskimi popędami stawia historię krzywdy wyrządzonej człowiekowi przez tkwiącą w zabobonach społeczność, czyniąc je niczym innym niż pustą, pełną pogardy zemstą, pod którą czuć ból spalonego na stosie ciała. Maria powtarza swojej „podopiecznej”, że ją, jako wiedźmę, spotka taki sam los. Poznające świat za pomocą obserwacji i doznań kolejne wcielenia Nevany, coraz częściej jednak kwestionują tę tezę. Jak to możliwe, że w uśmiechu, spojrzeniu, dotyku człowieka może czaić się zło? Czy ludzie, z którymi teraz koegzystuje, mogą wyrządzić jej krzywdę tylko ze względu na jej „inność”? Jest to swoiste rozważanie nad istotą „obcego” na tle zbiorowości, a także procesu poznania i asymilacji, obdarte jednak z tak dosadnych środków, do jakich przyzwyczaili nas, chociażby Sasnalowie w Słońce, to słońce mnie oślepiło.

Film, choć naszpikowany symboliką, w całą narrację wplata ją z niezwykłą subtelnością, nie stawiając kropek nad „i”. Skalista kryjówka Nevany jawi się jako synonim bezpieczeństwa, ale także ograniczonego poznania i braku ludzkiego ciepła. Jabłko, w przeciwieństwie do tego nachalnie zrywanego z drzewa przez główną bohaterkę Men, tutaj jest zniuansowanym, acz wymownym rekwizytem codzienności, którego dziejowa, grzeszna natura zastąpiona zostaje pozytywnymi konotacjami pożywności i soczystości. Poczucie winy miesza się z wiejskimi przesądami, nie wyśmiewając ich jednak, lecz dążąc do poznania i zrozumienia.

Stolevski transfer ducha wiedźmy między ciałami traktuje również jako przestrzeń do polemiki nad patriarchatem, ale ponownie, w przeciwieństwie do wspomnianych wyżej reżyserów, woli operować poetyką niż dosłownością. Męską przemoc portretuje jako stałą przenoszoną z pokolenia na pokolenie, nierzadko wspieraną przez bierność kobiet, przyuczanych do bezwzględnego posłuszeństwa i uległości, sprowadzanych do roli inkubatorów i służących. Karty odwrócić może jedynie empatia i miłość – oraz czas potrzebny na zaistnienie zmianom, tutaj umownie zredukowany na potrzeby metrażu. Jest w tym też przewrotna gra genderyzmem, kwestionująca zasadność fizycznych atrybutów. Każde kolejne ciało to przecież nowe doświadczenie, zwiększające poznanie i  przybliżające do absolutu.

Ta zniuansowana, realizacyjna koronkowość nie byłaby możliwa bez wybitnych zdjęć, również debiutującego w pełnym metrażu Matthew Chuanga. Ziarno i format tradycyjnej taśmy uwypuklają ducha epoki, nadając lasom oraz łąkom zapachu i namacalnej faktury. Gra, jaką prowadzi między mrokiem a ciepłym światłem otulającym twarz, nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Nieoczywiste zbliżenia, półcienie rysują świat, do którego dostęp, wydawać by się mogło, ma tylko wyobraźnia, a nie ludzkie oko.

Pod uwodzącą warstwą ludycznej baśni twórca zadaje odwieczne pytania o ludzką naturę. Czy jest ona dobra, zła, czy być może w każdym z nas te dwa pierwiastki mieszają się równomiernie i tylko my decydujemy, któremu z nich zaufamy? Podobne rozważania przenosi na grunt zbiorowości jako konstruktu złożonego z jednostek. Banalne stwierdzenie, że przebaczenie jest jedynym sposobem zaznania spokoju, tutaj nabiera nowej formy i kolorytu. Zaufanie może przynieść odkupienie i dać pełną słońca przyszłość, ale wymaga kompromisu. Ta fuzja myśli i obrazu tworzy świeżą wirtuozerię kina ponad kliszami – soczystego i pożywnego jak jabłko, cudownie odczarowane przez macedońskiego twórcę z ładunku zła.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska
YOU WON'T BE ALONE

You won’t be alone
Tytuł oryginalny:
You won’t be alone

Rok: 2022

Kraj produkcji: Australia, Wielka Brytania, Serbia

Reżyseria: Goran Stolevski

Występują: Noomi Rapace, Sara Klimoska, Anamaria Marinca

Ocena: 4/5

4/5