Tydzień Filmu Niemieckiego – wywiad z Renatą Kopyto, kierowniczką Domu Norymberskiego

Tegoroczna edycja Tygodnia Filmu Niemieckiego w wersji stacjonarnej zacznie się 21 stycznia i potrwa do 3 lutego. Wyselekcjonowane pozycje w swoich ulubionych kinach będą mogli oglądać widzowie z Krakowa, Wrocławia, Warszawy, Katowic, Opola, Poznania, Torunia i Kielc. 4 lutego przegląd przeniesie się do internetu, gdzie za pośrednictwem platformy MOJEeKINO.pl wybrane filmy będzie można odtwarzać przez kolejne sześć dni. Po raz kolejny objęliśmy Tydzień Filmu Niemieckiego patronatem medialnym. O szczegółach związanych z tegoroczną edycją opowiedziała nam Renata Kopyto, kierowniczka Domu Norymberskiego i jedna z organizatorek imprezy.

Michał Konarski: Na początku zapytam o program tegorocznej edycji. W selekcji można znaleźć filmy, które wyświetlane były m.in. w Berlinie czy Sundance. Jakim kluczem kierujecie się państwo w doborze niemieckich produkcji?

Renata Kopyto: Ja, Renata Prokurat z warszawskiego Instytutu Goethego oraz Michał Tomiczek z Konsulatu Generalnego Niemiec we Wrocławiu, czyli osoby, które pracują nad programem, co roku bierzemy udział w Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie i oglądamy wszystkie albo prawie wszystkie filmy niemieckie, jakie znalazły się w jego sekcjach. Jeszcze w 2020 roku odbywał się podczas tego festiwalu także przegląd nazywany Lola at Berlinale, gdzie można było zobaczyć pozycje nominowane do Niemieckiej Nagrody Filmowej. To jest dla nas podstawowe źródło informacji o tym, co się dzieje w niemieckiej kinematografii i z czego możemy układać nasz program. 

Śledzę również na bieżąco niemiecką prasę i czytuję tamtejsze recenzje. Jeśli trafię tam na interesującą produkcję, której nie było w Berlinie, to kontaktujemy się z dystrybutorem i prosimy o link do obejrzenia filmu. Tak było w tym roku, ponieważ w internetowej części Berlinale zabrakło niestety sekcji Lola at Berlinale i wiele tytułów musieliśmy zobaczyć już po festiwalu.

Niemieckie kino bardzo często opowiada o ważnych zjawiskach społecznych. Widać to też w programie tegorocznego przeglądu. Czy mogłaby Pani zdradzić, na które problemy współczesnych Niemiec kierują swoje kamery filmowcy z tego kraju? Jakie kwestie są dla nich szczególnie interesujące?

Myślę, że w Niemczech, podobnie jak w innych krajach, kino jest bardzo różnorodne. Powstają filmy kryminalne i akcji, familijne i rozrywkowe, komedie romantyczne i thrillery. Nas interesują produkcje, które są uniwersalne i mogą zainteresować także polskiego widza. Jednym z takich motywów jest niezasypany do dzisiaj podział pomiędzy dawnymi Niemcami Wschodnimi a RFN. Wydaje mi się, że temat ten będzie tak długo obecny, jak długo żyć będą w tym kraju obywatele dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, którzy uważają się za ofiary zjednoczenia, mają poczucie, że ciągle są gorsi, że narzucono im system polityczny, którego nie akceptują. W efekcie postępującego rozwarstwienia społecznego rodzi się poczucie krzywdy i frustracja. Filmem, który świetnie to ukazuje, jest debiut reżyserski Daniela Brühla, zatytułowany Jedenaste: znaj sąsiada swego (2021). Odnoszący światowe sukcesy aktor zderza się przez przypadek z sąsiadem, na poznanie którego korzystający z prywatnej windy celebryta raczej do tej pory nie miał szans. Spotkanie to będzie brzemienne w skutki.

Podobny problem, choć opowiedziany w zupełnie inny sposób, podnosi film Mii Maariel Meyer – Nasiona (2021). Główny bohater, pracownik niewielkiej budowlanej firmy, nie akceptuje kapitalistycznych zasad, które zaczynają regulować nie tylko rynek, ale też tkankę społeczną. Nie może pogodzić się z tym, że wyniki w firmie są ważniejsze niż lojalność i uczciwość. Krytyka globalnego kapitalizmu jako systemu, który niszczy międzyludzkie relacje i skazuje na wykluczenie coraz więcej ludzi, to z pewnością bardzo aktualny temat, a filmowcy pokazują go poprzez jednostkowe historie swoich bohaterów.

Jedenaste: znaj sąsiada swego
Jedenaste: znaj sąsiada swego

RFN od dłuższego czasu kojarzy się z dosyć liberalnym stosunkiem do imigracji. Co dostrzegają w tym zjawisku niemieccy twórcy? Które filmy z programu poruszają tę tematykę?

Temat imigracji w kinie niemieckim pojawił się wraz z grupą reżyserów opowiadających o środowisku, w którym dorastali i o emocjach towarzyszących temu procesowi. Najbardziej znanym z nich jest Fatih Akin, innym Burhan Qurbani, mający na koncie 3 ważne filmy, wśród nich jest popularny także w Polsce Berlin Alexanderplatz (2020) [NASZA RECENZJA]. 

Warto zwrócić również uwagę na pochodzacą z algierskiej rodziny Annę Zohrę Berrached i urodzonego w Kosowie Visara Morinę. Projekty tych dwojga reżyserów znalazły się w programie Tygodnia Filmu Niemieckiego. Berrached polscy widzowie mogą kojarzyć z dramatu 24 tygodnie (2016). W filmie Copilot (2021), podobnie jak w swoim poprzednim dziele, twórczyni w centrum opowieści stawia kobietę. Obserwujemy jak młoda, wykształcona mężatka o liberalnych przekonaniach, po ślubie staje się kompletnie bezradna. Żyje obok arabskiego męża, nie reaguje na sygnały, które powinny budzić w  niej niepokój, nie dopytuje, a gdy próbuje to robić, jest przez niego uciszana. Wydaje mi się, że reżyserka, opowiadając o jednej z największych współczesnych tragedii, podejmuje bardzo aktualny w podzielonym świecie temat: czy i jak reagować na niezgodne z naszymi przekonaniami poglądy i czyny osób najbliższych.

Z kolei bohater filmu Visara Moriny Wygnanie (2020) wydaje się być modelowym imigrantem: ma niemiecką żonę, dobrą pracę, jest dobrze sytuowany i całkowicie zasymilowany. Mimo to ciągle czuje się outsiderem, ma poczucie niższości i braku akceptacji zarówno ze strony członków niemieckiej rodziny, jak i kolegów z pracy. Morina opowiada o imigracji, uwypuklając nie problemy egzystencjalne, ale emocjonalne, które bardzo często są pomijane lub bagatelizowane.

Czy wśród twórców z korzeniami w innych państwach i kulturach widać odniesienia do filmowego dziedzictwa ojczyzn ich przodków? A może starają się wypracować nowy język opowiadania?

Myślę, że to jest bardzo indywidualne podejście, czasami zaskakujące. Pochodzący z Afganistanu Burhan Qurbani w wywiadzie, który przeprowadziła z nim Ewa Fiuk w styczniu tego roku przy okazji pokazu Berlin Alexanderplatz mówił, że w swojej twórczości odnosi się do stylu Krzysztofa Kieślowskiego, a jego pierwszy film Shahada (2010) był inspirowany Dekalogiem (1988). Odwołania do tureckich korzeni widać z pewnością u Akina, ale wielu młodszych twórców interesują zarówno problemy lokalnej społeczności, w której dorastali, jak i coraz bardziej wielokulturowe niemieckie społeczeństwo.

Wolni albo martwi
Wolni albo martwi

W programie znalazło się miejsce nie tylko dla filmów osadzonych w teraźniejszości, ale również produkcji historycznych. Jak współczesne niemieckie kino opowiada o wydarzeniach sprzed kilkunastu czy też kilkudziesięciu lat?

Temat, który stale powraca w niemieckich produkcjach, to oczywiście druga wojna światowa Równie często filmy opowiadają o życiu w dawnym NRD, a ostatnio, być może na fali wielkiego sukcesu serialu Babylon Berlin (2017-), a być może z powodu poczucia, że historia się powtarza, coraz więcej twórców sięga do czasów Republiki Weimarskiej.

Znakomitym tytułem, który pokażemy w ramach Tygodnia Filmu Niemieckiego jest Fabian albo świat schodzi na psy (2021). Dominik Graf ekranizuje w nim powieść znanego niemieckiego autora Ericha Kästnera z 1931 roku, ale nie tworzy filmu historycznego per se. Reżyser bawi się formą, w swoją opowieść wplata archiwalne materiały, a niektóre ujęcia nawiązują do starych filmów. Jego bohaterowie są jednak bardzo współcześni i zmagają się problemami, które dotykają młodych ludzi: odmową udziału w wyścigu o pozycję i pieniądze, depresją, niestabilnością emocjonalną i egzystencjalną niepewnością. Fabian… to też kolejny berliński obraz z dekadencką atmosferą miasta złotych lat 20. i 30.

Też w Berlinie, ale Wschodnim, rozgrywa się akcja Strzału z bliska (2021) Franziski Stünkel. To historia oparta na faktach i wiernie opowiadająca losy oskarżonego o szpiegostwo NRD-owskiego inżyniera. Werner Teske był ostatnim wschodnioniemieckim więźniem skazanym na karę śmierci. Reżyserka odsłania metody, jakimi posługiwali się, i bez wątpienia posługują się także dzisiaj, politycy i państwowi funkcjonariusze, którzy wykonują ich polecenia. To film o korupcji i poczuciu bezkarności władzy, o bezwzględnym niszczeniu każdego, kto się jej nie podporządkowuje – mocny i bardzo aktualny.  

Trzeci film, którego autorzy mierzą się z współczesna historią, to Wolni albo martwi (2020) – szwajcarsko-niemiecka produkcja osadzona w latach 80., czyli czasach, kiedy Szwajcarki walczyły o prawa kobiet. Adwokatka broniąca aresztowanych aktywistek postanawia wykorzystać jako swojego sprzymierzeńca „króla włamywaczy i ucieczek z więzienia”, barwną postać ówczesnego przestępczego świata. Zaangażowana politycznie prawniczka wyznaje kontrowersyjny pogląd, że każdy, kto kontestuje obowiązujący system, może stać się sojusznikiem w jego niszczeniu. W filmie Olivera Rihsa pojawia się bardzo ważne także dzisiaj pytanie o to, czym w patriarchalnym społeczeństwie jest wolność dla kobiety, a czym mężczyzny i czy rzeczywiście każdy sojusz przynosi pożądane owoce. 

Michał Konarski
Michał Konarski