Á propos La Paz – recenzja filmu „Wielki ruch” – Nowe Horyzonty

Realia życia mieszkańców Boliwii, ale też szerzej Ameryki Południowej, są w naszym kraju zdecydowanie zbyt mało znane. Świadomość jednak się zmienia, głównie dzięki pracy reportażystów oraz popularyzatorów wiedzy o świecie, zarówno polskich, jak i zamieszkujących tereny od Meksyku po Andy południowe. Do tej grupy należy doliczyć filmowców, którzy traktują kino jako soczewkę odbijającą społeczne niepokoje i problemy dyktujące życie rodaków. Kiro Russo, boliwijski twórca urodzony w La Paz, łączy w Wielkim ruchu portretowanie migracji, biedy, wyzysku i rozwoju techniki z imponującą stroną formalną. Ucieka w tym od dydaktyzmu, prowadzi narrację w sposób bliski dokumentowi, przygląda się bohaterom i zjawiskom, jedynie wskazując obiektywem kamery, na co widz powinien zwrócić uwagę.

Otwierające zbliżenie na ulice aglomeracji La Paz – betonowej dżungli położonej w Andach, zamieszkiwanej przez blisko dwa miliony osób – koncentruje akcję pośród miejskiego zgiełku na długo. Russo dogląda architektury – zarówno brutalistycznych elewacji, jak i slumsów czy bazarków w stanie rozkładu. Obserwuje przemieszczające się samochody, nadziemne wagoniki zastępujące tramwaje i mieszkańców, uczestników tego spektaklu. Część z nich automatyzacji się sprzeciwia, więc protestują, wychodzą na ulice, by żądać lepszych warunków życia w zmieniającym się świecie. Wielki ruch hołduje tradycji symfonii miejskich, ale uzupełnia ją o kontekst Ameryki Łacińskiej. Mocno wyartykułowane zostaje położenie klasowe bohaterów, a także nierówności majątkowe w boliwijskim społeczeństwie czy konflikt pomiędzy nowoczesnością a tradycyjnym trybem życia. 


Głównym bohaterem opowieści jest Elder (w tej roli Julio Cezar Ticona), przewlekle chory górnik, wraz ze swoimi dwoma kompanami wałęsający się od miejsca do miejsca, by zarobić „na chleb”. Reżyser kontynuuje jego losy z Darmozjada, nagrodzonej w Locarno kino-tułaczce o miejskich odrzutkach. W najnowszym dziele Russo, przyglądając się grupie silnie sprekaryzowanych pracowników jednodniowych, komponuje szerszy obraz boliwijskiego społeczeństwa. Lokalni szamani i zielarki, uliczne przekupki i sprzedawczynie, w większości zagrani przez pół-naturszczyków, dopełniają historię młodego, wycieńczonego fizycznie chłopaka. Chlebem powszednim jest dla nich tytułowy ruch, wieczne przemieszczanie się: za pracą, po zakupy, do domu. Muszą być mobilni, bo życie w nierównym mieście – zarówno pod względem geograficznym, jak i społecznym – tego wymaga.

Wielki ruch 3

Na wszystkie nagrody za zdjęcia zasługuje Pablo Paniagua, boliwijski operator i montażysta współpracujący z Kiro już wcześniej. Znakomicie uchwycił wybory artystyczne reżysera na ziarnistej taśmie kamery Super16 i wydobył z fenomenalnie dobranych lokacji piękno oraz nędzę miejskiego krajobrazu. Zachwyca także sfera audialna, balansująca od disco w sekwencjach tanecznych po nieco psychodeliczną ścieżkę dźwiękową mieszającą lokalne instrumenty z odgłosami La Paz. Mimo dosyć wyciszonej narracji, z ekranu wyłania się kakofoniczny obraz miasta jako źle naoliwionej, ale ciągle funkcjonującej maszyny.


Po pięciu latach od sukcesu Objawiciela, Kiro Russo powrócił na światowe festiwale w wielkim stylu. Najpierw laury zdobył podczas debiutu na MFF w Wenecji, następnie projekt nagrodzono m.in. na festiwalach w Lizbonie czy Santiago. W Polsce swoją premierę miał podczas wrocławskich Nowych Horyzontów. Jego najnowszy film porywa oniryczną, momentami bardzo spirytystyczną energią, korzystającą z ludowych wierzeń i zabobonów. Portretując przeciwieństwa pomiędzy nowoczesnością a tradycją, biedą a bogactwem, nauką a religią, Russo tworzy wielowątkowy, antropologiczny obraz współczesnego latynoamerykańskiego miasta.

Michał Konarski
Michał Konarski
wielki ruch plakat

Wielki ruch

Tytuł oryginalny:
El Gran Movimiento

Rok: 2021

Kraj produkcji: Boliwia

Reżyseria: Kiro Russo

Występują: Julio César Ticona, Max Bautista Uchasara i inni.

Dystrybucja: brak

Ocena: 4/5

4/5