Rap, muzyka uliczna i niewymagająca ani drogich instrumentów, ani długiej edukacji od początku swojego istnienia stanowił przepustkę do lepszego świata dla chłopaków z biednych dzielnic. W dzisiejszych czasach powszechnego i taniego dostępu do Internetu, rozwoju serwisów takich jak YouTube, czy Soundcloud droga od pucybuta do gwiazdy króciła się jeszcze bardziej, co podchwyciło także kino, czego przykład stanowią Wersy ulicy, które zachwyciły publiczność festiwalu Pięć Smaków, ale także nagrodzone za najlepszą reżyserię na festiwalu Black Nights When I’m Done Dying.
Pochodząca z bogatej ankarskiej rodziny Nisan Dag ukończyła studia filmowe w Stanach Zjednoczonych, na Columbii, a jej pierwszym samodzielnym projektem był dokument o ulicznej scenie raperskiej w Stambule. Przy jego realizacji, a także późniejszej pracy jako nauczycielka w największym tureckim mieście, poznała świat o jakiego istnieniu nie miała pojęcia. Ludzi pełnych ambicji i talentu, lecz zamieszkujących getta dziesiątkowane przez tanie i zabójcze narkotyki syntetyczne. Postanowiła zrobić o tym film, jak sama mówi, żeby dać tym ludziom nadzieję i zainspirować ich do walki o własne pasje.
Przy projekcie sięgnęła po swoje amerykańskie znajomości, główną producentką została Jessica Caldwell (pokazywane na festiwalu Tribeca AWOL), a za kamerą stanął John Wakayama Carey (m.in. pokazywane w Polsce Czarne pióro i walczący w konkursie 1-2 WFF debiut Dag Poziom morza). Ekipę twórców uzupełnił jeden z czołowych tureckich raperów Da Poet, który odpowiadał za napisanie i skomponowanie ścieżki dźwiękowej – jak przystało na film o muzyku – piosenek jest tu dużo.
Głównym bohaterem jest tu 19-letni aspirujący raper Fehmi. Chłopak marzy o karierze rapera, ale póki co jego piosenki osiągają maksymalnie kilka tysięcy wyświetleń na Youtube, a w sukces nie wierzy nawet jego starszy brat Erdem (popularny aktor Ushan Çakir znany m.in. z telenoweli Imperium miłości i serialu Netflixa Rozkwit imperiów: Osmanowie), który namawia chłopaka do rezygnacji z czasochłonnego hobby. Niezbyt nastrajające pozytywnie życie, podzielone między nocne zmiany w barze z kebabem, sesje nagraniowe z przyjacielem i narkotyczne odjazdy za sprawą drogiego i bardzo niebezpiecznego narkotyku bonsai zostaje zachwiane przez dwa wydarzenia. Po pierwsze Fehmi poznają pochodzącą z zamożnej rodziny dwudziestopięcioletnią didżejkę Devin (największa gwiazda filmu, Hayal Köseoğlu, grająca m.in. we Wspaniałym stuleciu i tegorocznym kandydacie oscarowym Turcji p.t. Cud w celi nr 7 – ten drugi dostępny na Netflixie), w której rychło się zakochuje i to z wzajemnością. Po drugie wreszcie odzywa się do niego wpływowy producent Faruk Ünal, który proponuje wydanie debiutanckiego albumu Fehmiego i jego kolegi. Ale czy protagonista da radę wygrać z niszczącym nałogiem?
Warto wspomnieć o ciekawej warstwie formalnej tej produkcji. Dobre wrażenie robi operatorka Careya, zwłaszcza sceny koncertów, ale prawdziwym clue programu jest jednak coś innego. Otóż sceny narkotykowych odlotów Fehmiego są okraszone bardzo ładną animacją, trochę w stylu twórczości rumuńskiej reżyserki Anci Damian (Marona, psia opowieść – NASZA RECENZJA TUTAJ).
When I’m Done Dying daleko do zwykłego naiwnego hollywoodzkiego kina. To historia bardzo mroczna i niejednoznaczna, pełna brudu, ale jednocześnie nie pornografizująca biedy, dokumentalny background twórczyni, która zapewne część siebie wpisała w postać Devin, niewątpliwie odegrał tu dużą rolę. Dużą wagę w sukcesie tego filmu odgrywa jednak fakt, że pisząc scenariusz nie ograniczyła się do Fehmiego i Devin, ale spróbowała nakreślić portret całej dzielnicy. Dlatego na drugim i trzecim planie przewija się chociażby koleżanka protagonisty, która w narkotyki ucieka przed wizją nieuniknionego aranżowanego małżeństwa, czy wspomniany już Erdem, który jest niespecjalnie ukrywającym się gejem. Co oczywiście w homofonicznym społeczeństwie muzułmańskim nie jest dla niego łatwe, a ze strony Dag jako filmowca jest całkiem odważne, gdyż islamistyczny turecki rząd cenzuruje dość powszechnie takie wątki.