Okno na podwórze – recenzja filmu „Watcher”

Dobre, a przy tym niebanalne, świeże kino gatunkowe jest na wagę złota. Dlatego pełnowymiarowy debiut Chloe Okuno (wcześniej autorki krótkich metraży i pracy zbiorowej V/H/S/94) jawi się jako jeden z ciekawszych thrillerów ostatnich lat. Choć amerykańska reżyserka za oś fabuły obiera motyw znany z kultowego Okna na podwórze (1954) Alfreda Hitchcocka, nadaje opowiadanej historii autorskiego sznytu, zręcznie balansując między obszarem projekcji bohaterki, domysłem i realizmem.

Julia (Maika Monroe) i Francis (Karl Glusman) przeprowadzają się w rodzinne strony chłopaka z powodu jego nowej, dobrze płatnej pracy. Dla młodej Amerykanki Bukareszt od pierwszych chwil wydaje się nieprzystępny, a nieznajomość języka oraz brak przyjaciół i rodziny potęgują poczucie wyobcowania. Skazana na samotne, monotonne spędzanie dni w oczekiwaniu na powrót partnera, dostrzega to, co mogłoby umknąć przebodźcowanej percepcji – stojącego w oknie sąsiedniego bloku mężczyznę (Burn Gorman), ze spojrzeniem skupionym ewidentnie na niej. Zza ścian mieszkania dobiegają tajemnicze dźwięki, zaś telewizyjna reporterka donosi o kolejnej ofierze seryjnego mordercy kobiet, grasującego od jakiegoś czasu w stolicy kraju – witamy w Rumunii. Tymczasem tajemniczy sąsiad zaczyna pojawiać się w tych samych miejscach co kobieta, rozbudzając kolejne rejestry paranoi.

Okuno z dużym wyczuciem operuje napięciem, konsekwentnie unikając taniego motywu wyskakujących zza rogu czy z szafy morderców. Zbrodnie utrzymane są tu niemal całkowicie poza kadrem, funkcjonują jako telewizyjny i plotkarski szmer w tle, skutecznie jednak podsycający domysły. Na pierwszym planie mamy psychologiczną grę między postaciami, bezustannie wodzącą widza za nos. Czy mężczyzna rzeczywiście ma coś na sumieniu, czy jest jedynie projekcją lęków bohaterki związanych z nowym miejscem, intuicyjną nadinterpretacją spowodowaną brakiem bodźców? Z jednej strony chcemy wierzyć Julii, szczególnie że tytułowy obserwator aparycją idealnie wpisuje się w obraz człowieka, którego nie chcielibyśmy spotkać w ciemnym zaułku: w momentach konfrontacji budzi podskórny dyskomfort i chęć jak najszybszego zakończenia interakcji. Z drugiej strony boimy się podpuszczenia – w końcu odmienna ekspresja może być uwarunkowana kulturowo i stanowić nieuzasadnioną i niepotrzebną pożywkę dla urojeń ksobnych. 

 

Oprócz tego, że film mistrzowsko utrzymuje uwagę, stanowi też swoistą ucztę estetyczną, dzięki mrocznym, dusznym, szukającym nieoczywistości, a jednocześnie pięknie wybarwionym zdjęciom autorstwa debiutującego w pełnym metrażu Duńczyka, Benjamina Kirka Nielsena. Na tle idealnie dopracowanych kompozycyjnie kadrów jak diament lśni Maika Monroe, której ciągle niedoceniany talent aktorski był dla mnie głównym powodem sięgnięcia po ten tytuł. Jak zawsze intrygująca, wymykająca się wszelkim definicjom, będąca w stanie przekazać całe spektrum emocji ekspresyjnym minimalizmem. Filmowy sąsiad może się Wam zaś śnić po nocach niczym Tim Roth ze Wskrzeszenia Andrew Semansa [2022; NASZA RECENZJA].

Watcher nie jest jednak dziełem wolnym od wad – choć do doskonałości zabrakło mu naprawdę niewiele. Niestety Okuno nie starczyło odwagi do wyjścia poza gatunkowe ramy: zamiast tego w pewnym momencie zaczęła równo odmierzać dobrze znane nam motywy w równie utartych proporcjach. Tym samym pogrzebała nieco potencjał produkcji zupełnie jak Steven Soderbergh w Niepoczytalnej (2018), spłycając finał do morderczej wyliczanki, zabierającej niemal cały smak dwóm pierwszym aktom. Dużo lepiej z tymi samymi elementami poradziła sobie Frida Kempff w Pukaniu (2021), wyświetlanym podczas festiwalu Nowe Horyzonty. Szwedzka reżyserka przy ubieraniu kolażu domysłów w namacalny realizm uniknęła banału i schematów. Podobnie Jeff Nichols w Take Shelter (2011), nie szukając na siłę racji dla swojego bohatera i do końca trzymając widza w niepewności. Tutaj również lepsza byłaby zabawa w kotka i myszkę do ostatniej sceny, bez stawiania kropki nad i, a nawet otwarte zakończenie. Z finałami jest bowiem trochę jak z dobrą, torfową whisky – powinny zostawiać długi finisz na języku, być zwieńczeniem uczty, jakiej byliśmy adresatami. To rozlewające się po ekranie napięcie, podszyte kobiecą intuicją i uważnością, niepotrzebnie rozbiło się o gatunkową dosłowność. Niemniej jednak debiut Amerykanki w dalszym ciągu stanowi propozycję z wyższej półki, wobec której nie można przejść obojętnie, chociażby ze względu na zdjęcia i eteryczną, nieoczywistą Monroe.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Watcher
Tytuł oryginalny:
Watcher

Rok: 2022

Kraj produkcji: USA

Reżyseria: Chloe Okuno

Występują: Maika Monroe, Karl Glusman, Burn Gorman

Ocena: 3,5/5

3,5/5