Dzikie diamenty – recenzja filmu „Toxic” – WFF 2024

Laureat Złotego Lamparta z tegorocznego Festiwalu w Locarno jest niewątpliwe jednym z jaśniejszych punktów sekcji Creme de la creme jubileuszowej 40. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Debiutująca Litwinka Saulė Bliuvaitė przygląda się w Toxic nastoletnim mieszkankom ubogiego, postindustrialnego miasteczka. Szansę na poprawę losu i międzynarodową karierę ma zapewnić agencja modelek prowadząca w okolicy casting.

Wydarzenia śledzimy z perspektywy Mariji, wycofanej, skromnej, acz zdeterminowanej i pewnej siebie trzynastolatki. Nie zraża się ona ani wadą postawy powodującą utykanie, ani docinkami, czy wręcz prześladowaniem z tego powodu przez rówieśniczki. Jej outsiderski charakter podkreśla ubiór. Zamiast typowych dla tego środowiska kolorowych kusych ciuchów nosi jeansy oraz koszulkę z wizerunkiem Marilyna Mansona i nadrukiem „Bigger Than Satan” na plecach. Nieoczekiwaną sojuszniczką, a z czasem przyjaciółką staje się drobna Kristina, prawdopodobnie zmagająca się bulimią, obsesyjnie próbująca stracić na wadze, uciekając się często do ekstremalnych sposobów. Bohaterki widzą w przesłuchaniach potencjalne wybawienie i szansę na karierę, jak głoszą plotki, w Paryżu lub w Japonii. Nie jest to jednak historia o spełnianiu marzeń wbrew ograniczeniom, rodem z ckliwych filmideł lub coachingowych kursów. Film szybko przeradza się w przerażającą wizję eksploatacji i niezdrowej obsesji na punkcie wyglądu oraz destrukcyjnej iluzji szybkiego sukcesu.

Centralnym motywem fabuły jest ciało, stające się areną zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej walki. Branża modowa, którą dziewczyny postrzegają jako przepustkę do lepszego życia, stanowi tu kolejną formę uprzedmiotowienia i kontroli. Bohaterki uczestniczą w castingu, który bardziej przypomina licytację ciał niż poszukiwanie talentów, a każdy centymetr mniej w talii jest na wagę złota. Kwintesencję prób dostosowania się do nierealnych standardów stanowi scena, w której Kristina zamawia przez darknet kapsułkę z larwą tasiemca, co ma jej pomóc w drastycznym schudnięciu. Problemy, z jakimi borykają się dojrzewające nastolatki, nie są tylko ich osobistymi tragediami – a symptomem szerszej porażki społecznej. W świecie zdominowanym przez media społecznościowe pełne idealnych sylwetek presja, aby wpisać się w obowiązujące kanony staje się przytłaczająca, zwłaszcza dla młodych ludzi pozbawionych dobrych wzorców. Film demaskuje toksyczność całego środowiska, ukazując, jak nieświadomi młodzi ludzie stają się ofiarami sił, nad którymi nie mają kontroli. Trochę w stylu Skrawków Harmony’ego Korine’a, debiutantka portretuje społeczeństwo na marginesie, żyjące w dekadenckim otoczeniu. W obu obrazach pojawia się efekt degradacji postaci, a także krajobrazu, który je otacza. Bliuvaitė, podobnie jak Korine, rezygnuje też z klasycznej narracji na rzecz kalejdoskopowej obserwacji codziennych zmagań.

Miejsce akcji staje się symbolicznym odzwierciedleniem wewnętrznego rozkładu. W Toxic nawet powietrze wydaje się ciężkie od tłumionego bólu i rozczarowania rzeczywistością. Wizualnie film jest równie uderzający, co tematycznie. Bliuvaitė umiejętnie wykorzystuje zniszczone krajobrazy litewskiego miasteczka. Zdjęcia, utrzymane w chłodnej, melancholijnej tonacji, podkreślają rozbieżność między młodzieńczą witalnością dziewcząt a ich duszną, beznadziejną egzystencją. Do tego stopnia, że nie potrafią się uśmiechnąć nawet na potrzeby castingu. Pomimo dominującego uczucia przygnębienia, łatwo odnaleźć piękno w tych kontrastach, a kardy z górującymi nad otoczeniem olbrzymimi kominami nieczynnej elektrowni wyglądają wręcz poetycko. Tworzy to pewnego rodzaju paralelę z fizycznym mankamentem Mariji uwypuklającym jej naturalny urok, co dostrzegają łowcy talentów z agencji modelek. Reżyserka wieloaspektowo bazuje na przeciwieństwach, między dość drastyczne sceny wplata subtelne momenty czułości i bliskości bohaterek podkreślając, że nawet w najciemniejszych miejscach, najważniejsze są międzyludzkie więzi.

Autorka dostrzega również korzenie toksycznej kultury w relacjach rodzinnych. Marija, odrzucona i wyśmiana przez własną matkę, odnajduje namiastkę ciepła jedynie ze strony starzejącej się babci, pełniącej funkcję lokalnej znachorki. Ojciec Kristiny, co prawda absolutnie nie jest typem przemocowca, ale wydaje zatopiony w swoich fantazjach i emocjonalnie nieobecny, co kontrastuje z brutalną rzeczywistością córki. Niemal sielankowa scena tańca z jego nową partnerką, podczas gdy dziewczyna pogrąża się w coraz większym chaosie, doskonale ilustruje pogłębiającą się przepaść i nieuświadomioną ignorancję dorosłych wobec problemów młodzieży. Podobną problematykę poruszała w Dzikim diamencie Agathe Reidinger, ale Toxic jest w tym znacznie bardziej kompleksowy.

Mimo wszystko, jedną największych zalet reżyserii Bliuvaitė jest jej zdolność do ukazania tragedii bez uciekania się do melodramatyzmu czy przesadnego eksponowania biedy w stylu poverty porn. Podobnie jak w swoich dziełach Sean Baker, powstrzymuje się ona od nadmiernej sensacyjności oraz eksploatacji, koncentrując się na emocjonalnych i psychologicznych niuansach. Historia Mariji i Kristiny nie tylko eksploruje ciche momenty cierpienia, ale i docenia wewnętrzną siłę bohaterek. Zamiast próby ocenienia, autorka wykazuje się umiejętnością społecznej obserwacji z dozą zrozumienia dla swoich postaci.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny

Toxic

Tytuł oryginalny:
Akiplėša

Rok: 2024

Kraj produkcji: Litwa

Reżyseria: Saulė Bliuvaitė

Występują: Vesta Matulytė, Ieva Rupeikaitė i inni

Ocena: 3,5/5

3.5/5