Alla fiera dell’ovest – recenzja filmu „Tori i Lokita”

Luc i Jean-Pierre Dardenne należą do grona prawdziwych weteranów Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Dwie Złote Palmy (Rosetta, Dziecko), liczne wyróżnienia i niezmiennie długie owacje na stojąco ugruntowały status belgijskiego rodzeństwa jako stałych bywalców Lazurowego Wybrzeża. Ich najnowszy film – Tori i Lokita – Jury pod przewodnictwem Vincenta Lindona uhonorowało specjalną nagrodą z okazji 75. rocznicy canneńskiego święta kina.

Masowa imigracja do Europy (zwana także kryzysem) z połowy minionej dekady odcisnęła swe piętno na kinematografii Starego Kontynentu. Już w 2016 roku na Berlinale zwyciężyło Fuocoammare. Ogień na morzu, z czasem kolejni twórcy zaczęli sięgać po jeden z najbardziej palących tematów ostatnich lat. Bracia Dardenne, tworząc w 2019 roku Młodego Ahmeda [NASZA RECENZJA] – film o nastoletnim muzułmaninie fanatycznie czytającym Koran – wskazywali na niemoc europejskiego społeczeństwa względem narastających radykalizmów. Ich najnowszy projekt również traktuje o nieumiejętnym zarządzaniu „kryzysem” migracyjnym przez Europę. Wykluczenie ze strony instytucji państwowych dopełnia przemoc ekonomiczna znana ze wcześniejszych dzieł belgijskiego duetu.

Tori i Lokita opowiada o losach dwojga tytułowych bohaterów (świetne role debiutujących przed kamerą Pablo Schilsa i Joely Mbundu), imigrantów kolejno z Kamerunu i Beninu, starających się o azyl w Belgii. Początkowo przedstawiani są jako rodzeństwo, by wkupić się w łaski przyznających prawo do pobytu urzędników. Dardenne’owie przez długi czas nie zdradzają faktycznej relacji pomiędzy dwunastoletnim Torim a szesnastoletnią Lokitą. Poznajemy ich podczas codziennej tułaczki związanej z aklimatyzacją w nowym miejscu zamieszkania. Choć o dach nad głową nie muszą się martwić (współdzielą pokój w ośrodku dla młodych uchodźców), to przymus ekonomiczny wcale ich nie omija. W Afryce została matka dziewczyny potrzebująca pieniędzy na leczenie. W Belgii o zapłatę upominają się przemytnicy, którzy pomogli im dostać się do Europy. Tonący brzytwy się chwyta, więc oboje zatrudniają się u szefa kuchni (w tej roli Alban Ukaj) handlującego narkotykami. Narastająca potrzeba zdobycia funduszy spycha ich na coraz większy margines, prowadząc do całkowitego zniewolenia.

Tori i Lokita

Poznajemy ich codzienne życie: dilerka pod przykrywką rozwożenia pizzy, niewygodne pytania od urzędników i niezwykła otwartość we wspólnych rozmowach. Lokita mierzy się z atakami paniki, więc doraźnie łyka anksjolityki. Tori do snu potrzebuje wyśpiewania lub choć wynucenia ulubionej melodii. Ich charaktery świetnie się dopełniają – ona nieasertywna, on zdecydowany; ona zalękniona, on zawsze szukający rozwiązania. Doświadczenie uchodźcze z obojga wyprało resztki dziecinności, toteż stawiają czoła problemom śmielej niż większość dorosłych. Bracia Dardenne ponownie udowadniają, że jak mało kto potrafią pracować z młodymi naturszczykami.

Punkt zwrotny przychodzi w momencie, gdy Lokicie nie udaje się uzyskać dokumentów zezwalających na stały pobyt w Europie. Groźba deportacji staje się na tyle silna, że ta przyjmuje propozycję swojego pracodawcy, by tymczasowo wyjechać do ukrytej gdzieś na odludziu plantacji marihuany. Dramat społeczny belgijski duet przeplata thrillerem, rozładowując napięcie chwilami smutku i wyciskaczami łez. Motywem przewodnim filmu jest piosenka Alla fiera dell’est (pol. Na targu wschodnim) Angelo Branduardiego, którą oboje poznali podczas przeprawy przez Morze Śródziemne. Niestety w polskich napisach nieprzetłumaczona, mówi o kolejnych cyklach przemocy, pożeraniu się zwierząt, zacząwszy na myszy zjedzonej przez kota, kończąc na okładaniu psa kijem. Belgijski duet, zazwyczaj stroniący od wyszukanych metafor i zawiłych podtekstów, prowadzi historię w podobny sposób, co autor tekstu. Pochód Toriego i Lokity ku zdobyciu upragnionych dokumentów przypomina drogę przez piekło, wynikające przede wszystkim z przemocy doświadczanej ze strony osób położonych wyżej w relacji władzy.

Dzieła Dardenne’ów często miały ambicje do bycia soczewką nienagłośnionych problemów na rynku pracy, systemowej opresji i wykluczenia. Wraz z wiekiem w ich twórczości nastąpiła jednak zmiana, by nie powiedzieć regres. Fabuły stały się naiwne, pozbawione wnikliwie przestudiowanej problematyki i niestandardowego podejścia do tematu. Strona formalna również zubożała: kamera wciąż podąża za bohaterami, nie odstępując ich na krok, ale jej ruch znacznie się uspokoił. Zwrot ku bezpośredniemu opowiadaniu historii, bez używania obiektywu do ekspozycji emocji ukazywanych postaci (tak jak to miało miejsce m.in. w Dziecku) jest widoczny również w Torim i Lokicie. To prosta, pozytywistyczna opowieść o wyzysku z kilkoma ciekawymi pomysłami narracyjnymi, ale też powrót do formy po chłodno przyjętej Nieznajomej dziewczynie i pozostawiającym sporo do życzenia Młodym Ahmedzie.

Michał Konarski
Michał Konarski
Tori i Lokita

Tori i Lokita
Tytuł oryginalny:
Tori et Lokita

Rok: 2022

Kraj produkcji: Francja, Belgia

Reżyseria: Luc Dardenne, Jean-Pierre Dardenne

Występują: Pablo Schils, Mbundu Joely, Tijmen Govaerts

Dystrybucja: Gutek Film

Ocena: 3/5

3/5