Dziura w sercu – recenzja filmu „Thomas Brasch” – Tydzień Filmu Niemieckiego

Film biograficzny to być może najniebezpieczniejszy podgatunek. Niby jawi się jako samograj, bo zazwyczaj kino bierze się za bary z życiorysami znanych postaci. Jednak pułapek po drodze jest co niemiara: od faktograficznej dbałości i wierności epoce (anachronizmy!) przez wybór odpowiedniej formy opowiadania dla danego bohatera po wydźwięk całego utworu. Czy postawić na grzeczną laurkę dla każdego, czyli dla nikogo, czy raczej podjąć próbę uchwycenia ducha jednostki i przemycić nieco własnego stylu? Z podobnymi wątpliwościami musiał zmierzyć się niemiecki reżyser Andreas Kleinert przy okazji realizacji filmu Thomas Brasch o enerdowskim pisarzu i poecie tworzącym głównie na emigracji.

Rzecz jasna międzynarodowy i krajowy sukces dzieła Kleinerta nie może jeszcze przesądzać o słuszności obranej przez niego ścieżki. Jednak w annałach znalazły się wzmianki o jego zwycięstwie na Tallinn Black Nights Film Festival, rozbiciu banku na rozdaniu Niemieckiej Nagrody Filmowej (aż 9 statuetek, w tym za film roku, reżyserię czy rolę pierwszoplanową) oraz kilku innych pomniejszych laurach. Dla urodzonego w Berlinie Wschodnim twórcy historia Brascha, który był nie tylko człowiekiem pióra i dysydentem, ale miał za sobą kilka, skądinąd całkiem udanych, prób jako reżyser, wydawała się idealnym nośnikiem do opowiedzenia o desperacji całego pokolenia rodaków. O tych niemieckich niemowlętach uwięzionych w bloku wschodnim decyzją aliantów w Jałcie, rodzących się pod koniec najstraszliwszej z wojen i mających niebawem żyć pod butem towarzyszy z Pankow i Waldsiedlung.

Mieszkając w ostatnim bastionie tuż przed zgniłym zachodem, wybór postawy życiowej był prosty: jesteś posłuszny / nie wychylasz się zbytnio albo buntujesz się i masz na karku Stasi. Odważnym pozostawała jeszcze ucieczka przez granicę (dopiero od 1961 postawiono mur, choć i wcześniej były liczne utrudnienia), nierzadko z narażeniem życia. Thomas Brasch (w tej roli rewelacyjny Albrecht Schuch) urodzony 1945 roku w Westow w hrabstwie North Yorkshire w Anglii w żydowskiej rodzinie, przyjechał jako dwulatek do Niemiec Wschodnich (co film przemilcza). Jego ojciec Horst jako zagorzały komunista szybko piął się w hierarchii partyjnej, dochrapując się w szczytowym momencie kariery stanowiska wiceministra kultury NRD. Jednak pierworodny syn zupełnie nie zgadzał się z ofertą egzystencji zaproponowanej przez SED (Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec). Zwyczajowy konflikt na linii dorastająca latorośl i skostniały rodzic, nabrał w domu Braschów wymiaru ideologicznego.

Andreas Kleinert bunt młodego człowieka, marzącego o pisaniu i życiu w wolnym kraju, wplata pomiędzy inicjacyjne zdarzenia: pierwsze miłosne zauroczenia, wyprowadzkę z mieszkania rodziców, wejście w artystyczne kręgi (używki, zachodnia muzyka, potańcówki), narodziny syna (matką była mającą przed sobą karierę muzyczną Bettina Wegner, bohaterką dokumentu z tej edycji Tygodnia Filmu Niemieckiego / NASZA RECENZJA). Narastające w Thomasie, wszak dla jego wieku zwyczajowe, gniew i niezgodę na otaczającą rzeczywistość potęgują relacje z rówieśnikami (jego dziewczyna powtarza, że uduszą się w tym kraju) oraz wydarzenia polityczne. Erupcja narosłych przez lata emocji następuje na skutek wieści o interwencji państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku; młody Brasch i jego przyjaciele rozpoczynają kolportaż ulotek informujących rodaków o draństwie władz. Jak wiadomo bieganie z bibułą w państwach policyjnych może skończyć się niezbyt fortunnie, zwłaszcza jeśli denuncjuje cię własny ojciec (dopowiadam do filmu, że Horst słono zapłacił za wybryk syna – od tej pory otrzymywał tylko niższe stanowiska w administracji). Po takim zdarzeniu aspirujący literat może zapomnieć o publikacjach w kraju, jedynym wyjściem w tym wypadku pozostaje ucieczka, via Berlin Zachodni aż do Stanów Zjednoczonych. Wiązało się to zresztą z exodusem enerdowskiej inteligencji po wydaleniu z kraju barda Wolfa Biermanna, choć w filmie nie starczyło miejsca na ukazanie tak złożonego procesu; Brasch opuszcza ojczyznę z partnerką Kathariną Thalbach, obiecującą aktorką jako reprezentanci tego pokiereszowanego pokolenia.

Proza życia, działania artystyczne i wątpliwości Thomasa Brascha zostają przez Kleinerta wzbogacone o sceny z fantazji pisarza, oddające jego proces twórczy. Na ten kalejdoskop składają się m.in. materiały propagandowe (czołówka stylizowana na znane za żelazną kurtyną reportaże i kroniki o budowie socjalizmu), sekwencje oniryczne (spacer po pustym domu / dorosły syn w łóżku rodziców), poetyckie widziadła (pierwsze ujęcie filmu kojarzy się z Pillow Book Greenawaya, Brasch zapisuje wiersz na ciele nagiej kochanki), ilustracje pisanych czy obmyślanych właśnie utworów (zabójstwo dwóch młodych kobiet), filmowe migawki (w kinie Thomasowi mieszają się obrazy kobiet, które zna, z gwiazdami takimi jak Kim Novak oraz Hitchcockowskimi Ptakami). Dzięki tym zabiegom biopic zyskuje dynamicznego charakteru, a jednocześnie wcale nie oddala się od głównego tematu. Ponadto Kleinert dzieli całość na siedem nierównych rozdziałów i kurczowo trzyma się czarno-białych zdjęć, co wynika z chęci tworzenia paraleli z najbardziej znanym dziełem Brascha-reżysera, czyli Engel aus Eisen (1981).

Swoją drogą w produkcji z 2021 roku znalazł się cytat z pełnometrażowego debiutu Thomasa Brascha: scena z gilotyną w więziennej celi. W swoim filmie literat oddał hołd wszystkim buntownikom tego świata. W jego definicji dysydent i przestępca nie różnili się od siebie skrajnie, wszak obaj sprzeciwiają się systemowi. Akcję Engel aus Eisen osadził tuż po II wojnie światowej, kiedy fringsen („kraść, żeby przeżyć”) było na porządku dziennym. Śledził losy 17-letniego Wernera Gladowa (Ulrich Wesselmann), drobnego rzezimieszka, który wraz ze swoją dziewczyną Lisą Gabler (Katharina Thalbach) założył gang terroryzujący Berlińczyków. Byli oni zresztą autentycznymi postaciami, a on, wzorujący się na Alu Capone, przeszedł do historii jako jeden z pierwszych obywateli NRD skazany na śmierć. Film miał premierę na festiwalu w Cannes (konkurs główny). Na Lazurowym Wybrzeżu Brasch pokazywał także swoje czwarte i ostatnie w dorobku dzieło, Der Passagier – Welcome to Germany (1988), o powracającym z USA do Niemiec reżyserze (w tej roli Tony Curtis), który w 1942 został zmuszony z innymi więźniami obozu koncentracyjnego do udziału w antysemickim obrazie, a teraz zamierza nakręcić dokument na ten temat.  

Kleinert rzecz jasna nie pomieścił w dwuipółgodzinnym metrażu tych wszystkich niuansów na temat kariery Thomasa Brascha, dopowiadam je jako ciekawostki i konteksty. Jego bohater jest człowiekiem wielu przeciwstawnych pragnień, ale nie godzi się na kompromisy i zaszufladkowanie. Nie daje sobie przykleić łatek, choć i tak showbiznes, prasa i społeczeństwo próbują tworzyć etykiety, aby łatwiej zrozumieć jego złożoną tożsamość. Zachodnie media widzą w nim gwiazdora i przeciwnika NRD, gdy jego męczy sława, nie odżegnuje się też od ojczyzny. Jego amerykański wydawca nazywa go zaś „najgorętszym odkryciem od czasów Trumana Capote” i zamyka w kapitalistycznej klatce: 100 tysięcy za powieść, ale kolejne rozdziały co tydzień. Inne napotkane osoby widzą w nim: Żyda, komunistę, byłego więźnia, uciekiniera z bloku wschodniego. Sam zainteresowany zanotował: „Nie żyłem. Tylko coś widziałem. Nie chcę umierać. Tylko być czegoś wartym”. Koniec końców przecież o to chodzi, żeby coś po sobie zostawić, ale najwyżej punktowane jest, aby uczynić to na własnych zasadach.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Thomas Brasch plakat

Thomas Brasch

Tytuł oryginalny:
Lieber Thomas

Rok:  2021

Kraj produkcji: Niemcy

Reżyseria: Andreas Kleinert

Występują: Albrecht Schuch, Jella Haase, Jörg Schüttauf i inni