W gronie obrazów zebranych w konkursowej sekcji Tallinn Black Nights Film Festival zdecydowanie wyróżnia się nowe dzieło znanego polskiej widowni Ahmada Bahramiego, autora wyświetlanej podczas wrocławskich Nowych Horyzontów w 2021 roku Ziemi jałowej (RECENZJA). Irańczyk okopuje się na pozycji estetycznego naśladownictwa Béli Tarra ze wszelkimi tego konsekwencjami. W tej nierównej walce z cieniem wielkiego mistrza wychodzi zazwyczaj z twarzą, aczkolwiek wciąż nie na tyle, by namaścić go godnym sukcesorem. Wystarczyło to jednak na nagrodę za reżyserię przyznaną przez jury estońskiej imprezy. Trzeba przyznać, że zasłużoną.
Jeśli Człowiek z Londynu stanowił pewnego rodzaju wariację filmu noir, tak – idąc tym gatunkowym tropem – The Wastetown to kino matczynej zemsty i adaptacja powieści grozy w wersji slow. Bemani (Baran Kosari) spędziła ostatnie dziesięć lat w więzieniu za morderstwo swojego męża. Podczas pobytu w zakładzie karnym urodziła małego chłopca, którego po krótkim okresie odebrano i z pomocą rodziny zmarłego ojca znaleziono mu dom zastępczy. Powrót rodzicielki desperacko poszukującej potomstwa mieni się nie tylko w barwach obyczajowego dramatu, ale łudząco przypomina japońskie historie o pośmiertnych wendetach skrzywdzonych kobiet.
Bohaterka mami kolejnych mężczyzn perspektywą cielesnych uciech, by podzielili się strzępkami informacji na temat dziecka i wpuścili ją we własne progi – nie inaczej niż pętane brakiem zaproszenia demony czekające niekiedy u progu. Co dzieje się po każdej z upojnych – przynajmniej w oczach zazdrosnych następców – nocy i dlaczego kochankowie znikają w tajemniczych okolicznościach, łatwo się domyślić, jeśli przyjrzeć się miejscu akcji. „Pogoń” za synem odbywa się na starym złomowisku. Własnoręcznie zadaną pokutę wypełnia tam brat zamordowanego (Ali Bagheri), kryjąc się z wciąż niezardzewiałą miłością pośród stada bezpańskich suk, stert zużytych opon i wraków samochodów. Za pomocą przestrzeni i scenografii reżyser symbolicznie oddaje fizyczną oraz duchową izolację protagonistki na tle komunikacyjnego cmentarza.
Z jakiegoś powodu Irańczyk przykuwa uwagę widza do zgniatarki pracującej na tej emocjonalnej pustyni, rymując powtarzający się rytuał przykrywania ciała Bemani białym prześcieradłem (motyw obecny także w debiutanckim filmie) z dźwiękami kruszenia karoserii. Jednak powolne panoramy, penetrujące zanurzony w czerni i bieli świat opuszczonych maszyn i równie bezużytecznych ciał, często pozostawiają kluczowe informacje gdzieś poza granicami kadru. Przemoc chowa się przed ciekawskim wzrokiem obserwującego, rozsiewając po wysypisku wyłącznie dźwiękowe szczątki brutalnych aktów. W porównaniu z poprzednim dziełem Irańczyk nie odchodzi od narracyjnych powtórzeń i zamyka cykl udręki równie pesymistycznie, jak go zaczął – niby zmartwychwstała pani nawiedzająca padół ludzkich łez wraca, skąd przyszła. Ostatnie ujęcie wyjaśni także zagadkę odejścia mężczyzn (w rolę szefa tego smutnego składowiska szrotu wciela się jak zwykle świetny Babak Karimi); kamera przyjmie bowiem – w bardzo niekomfortowy dla widza sposób – punkt widzenia krwiożerczego dźwigu.
Po Ziemi jałowej oraz The Wastetown można przyjąć, że Ahmad Bahrami z sukcesem balansuje na krawędzi budowania własnego stylu i wyrażania artystycznego hołdu wobec depozytariuszy modernistycznego kina. Korzysta z dorobku filmowych idoli, by przenieść charakterystyczną poetykę Tarra czy Fehéra na grunt społecznych bolączek swojego narodu. O ile trudno mówić w tym przypadku o estetycznej innowacyjności, o tyle odejście od sentymentalnej maniery jego rodaków w portretowaniu dziecięcych lub kobiecych nieszczęść przynosi pewien powiew świeżości. Obok Shahrama Mokriego to jeden z ciekawszych młodych twórców na irańskiej scenie.
The Wastetown
Tytuł oryginalny: Shahre Khamoush
Rok: 2022
Kraj produkcji: Iran
Reżyseria: Ahmad Bahrami
Występują: Baran Kosari, Ali Bagheri, Babak Karimi i inni
Ocena: 3,5/5