Następny krok – recenzja filmu „The Souvenir”

Joanna Hogg w swoim najnowszym filmie łączy elegancję z wyważeniem i stotonowaniem. Kwintesencją "The Souvenir" jest ognisty związek surowej prostoty z ogromnym ładunkiem emocjonalnym.

Reżyserka przenosi nas do lat 80. XX wieku. Rekonstruuje swój świat z tamtych czasów. Na potrzeby filmu odtworzono nawet miejsce, w którym niegdyś mieszkała. Autobiograficzna historia przeleżała w szafie niemal 30 lat. Pomysł na obraz zrodził się dokładnie w 1988 roku, Hogg napisała wtedy trzydziestostronnicowy treatment.

I nigdy nie powstało nic więcej, na planie pracowano bez scenariusza. Większość odtwórców to naturszcycy, którzy wcześniej nie mieli styczności z aktorstwem. Eksperyment intensywnie działał na intuicję, wyzwalał prawdziwe emocje. Dzieje się tak za sprawą wypracowanego przez twórczynię osobistego toku pracy. Osoby wcielające się w swoje role miały do dyspozycji prywatne zdjęcia, dzienniki oraz nagrania filmowe reżyserki. Dopiero chwilę przed kręceniem dowiadywali się co będą dziś grać.

Strzępki informacji pozwalają zachować naturalność, według autorki aktorzy mogą wtedy zachowywać się jak prawdziwi ludzie. Proces twórczy, który Tilda Swinton porównuje do prowadzenia rozmowy, wspomagany był zapewne przez fakt, że obie Panie są bliskimi przyjaciółkami od lat.

Elektryzująca opowieść o młodej dziewczynie, która dopiero uczy się fachu w szkole filmowej, rozkwita dzięki Honor Swinton Byrne. Oryginalny plan filmowy wyzwolił w niej duże pokłady spontaniczności i żywotności. Wybór był nieoczywisty, przesłuchano mnóstwo młodych kobiet, profesjonalistek i amatorek. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć, gdy Joanna i Tilda siedziały na kawie, a do domu wróciła córka tej drugiej, Honor, uznały wspólnie, że będzie mogła się fantastycznie spełnić. Miała wówczas dziewiętnaście lat i małą rólkę u Guadagnino w „Jestem miłością” za sobą.

Szukano kogoś kto będzie się czuł niepewnie przed kamerą, a Honor jeszcze nie nabrała aktorskiej maniery. Jednak nie tylko to było kluczem do poszukiwań, ważne było, by ta dziewczyna była „niedzisiejsza”. Córka Tildy ma staromodny charakter, wychowana bez telewizora w domu, na starych klasykach kina i muzyki epoki Bowiego. Uczyła się nawet w demokratycznej szkole, w której nie stawiano stopni. Wszystkie te aspekty sprawiły, że paradoksalnie łatwiej było jej przenieść w inną epokę niż żyć we współczesności.

Wraz z opuszczeniem domu, grana przez córkę gwiazdy „Tylko kochankowie przeżyją”, Julia traci niewinność dziecka na rzecz dorosłego życia, wrzuca się w wir kariery początkującej artystki, która z uporem próbuje się wybić. Dziewczyna uświadamia sobie swoją naiwność, próbuje się sama utrzymać. Stara się odrzucać złudzenia, zaczyna rozumieć, że obrana przez nią ścieżka nie należy do prostych. Wzloty i upadki to jedyna pewność. Nie potrafi sama zapewnić sobie bytu i prosząc matkę o „pieniądze na sprzęt”, w rzeczywistości pokrywa z nich codzienne wydatki.

Nadzieją na sprowadzenie na ziemię zdaje się relacja z Anthonym (Tom Burke). Jego dżentelmeńska postawa dyplomaty pracującego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych ubranego w stylowe garnitury, skrywa pewien sekret. Julia próbuje go rozwikłać, jednocześnie odkrywając zgubny wpływ toksycznych związków.

„The Souvenir” to film, o którym nie da się łatwo zapomnieć. Z całą pewnością. Przed wejściem na salę kinową, widz powinien jednak wiedzieć tylko tyle co aktorzy przed wejściem na plan. Same strzępki. Dopiero wtedy można prawdziwie poczuć siłę z jaką oddziałuje. Nagroda w Sundance dla najlepszego dramatu zagranicznego jest w pełni uzasadniona. Pozostało czekać na kontynuację, nad którą twórcy aktualnie pracują.

Ola Szwarc
Aleksandra Szwarc

Pamiątka

Tytuł oryginalny: „The Souvenir” 

Rok:
 2019

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania

Reżyser: Joanna Hogg

Występują:
 Tilda Swinton, Honor Swinton Byrne, Tom Burke

Ocena: 3,5/5