Najnowszy film Jean-Luca Godarda, "Le livre d'image" to dzieło samo w sobie wyjątkowe, choć nie bez precedensu w filmografii reżysera. Podobną formę wyrazu zastosował Francuz chociażby w swoich "Historiach kina". To rodzaj wizualnego eseju, składającego się z kolażu fragmentów filmów, tekstów (mówionych i pisanych) oraz różnego rodzaju dźwięków.
Nawet napisy tłumaczące film na język angielski i polski są fragmentaryczne, a tym samym zdają się wpisywać w zamysł reżysera. W „The Image Book” tworzy on na taśmie filmowej rozwijające się w czasie panoptikum, przywodzące na myśl legendarny “Atlas obrazów” Aby Warburga, słynnego historyka sztuki, który kolekcjonował wielorakie reprodukcje i fotografie, zestawiając je ze sobą i tworząc z nich swoistą księgę złożoną z tablic gromadzących obrazy pogrupowane wedle ich wizualnych zależności.
Punkt wyjścia Godarda zdaje się poniekąd podobny, ale z czasem okazuje się czymś więcej. Zamiarem francuskiego twórcy nie jest bowiem tylko zestawianie ze sobą obrazów pod względem ich podobieństwa czy innych zależności (choć i to jest w „Księdze obrazów” obecne). On te obrazy przekształca, zmieniając np. ich format, nasycenie kolorystyczne czy kontrast, a także zestawia z dźwiękiem i tekstem. Czyniąc tak, obnaża sam obraz, przypominając w sposób naoczny, że nie jest on wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości, ale jej wyrywkiem i przekształceniem. Człowiek, który w zasadzie całe życie poświęcił tworzeniu ruchomych obrazów, nie kwestionuje jednak ich zasadności. Ukazuje raczej ich ambiwalencję – zarówno ich słabość, jak i olbrzymią moc.
Tak – zdaje się mówić Godard – rzeczywistość jest ważniejsza, niż jej reprezentacja. To nie obrazy same w sobie mogą kształtować rzeczywistość, ale konkretni ludzie – uwikłani w politykę, religię, język, kulturę. To czyny mają realny wpływ na otaczający nas świat, na to, jak będzie wyglądał, czy pogrąży się w wojnie, czy będzie trwał w pokoju i rozwijał się. Przedstawianie konkretnego gestu lub czynu, opowiadanie o nim, zawsze zajmuje więcej czasu, niż sam akt i nigdy nie jest tym samym. Co więcej, reprezentacja jest zawsze pewnego rodzaju przemocą na rzeczywistości, nawet jeśli wygląda niewinnie. Jest niedoskonałością, ale obejść się bez niej niepodobna. Ona odgrywa olbrzymią rolę w naszym postrzeganiu rzeczywistości, a co za tym idzie również w jej kształtowaniu. Słowa to nie język – przypomina wprost reżyser, tak, jak obrazy to nie rzeczywistość. Idąc za intuicjami Warburga czy Brechta (do którego odnosi się bezpośrednio) Godard szuka sensu nie tyle w całości, co we fragmentach. Przyglądanie się im, poprzez zestawianie ich ze sobą na zasadzie superpozycji, korespondencji i kontrapunktu, być może pozwoli nam zbliżyć się do pełniejszego rozumienia rzeczywistości i siebie samych. A może nie? Może nie o to twórcy „Do utraty tchu” chodziło? W końcu i ten tekst jest tylko marną i nieudolną próbą uchwycenia całości z fragmentów.
Jean-Luc Godard. Imaginacje
Tytuł oryginalny: „La livre d’image”
Rok: 2018
Gatunek: esej filmowy
Kraj produkcji: Francja
Reżyser: Jean-Luc Godard
Dystrybucja: PMPG Polskie Media
Ocena: 4/5