Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma – recenzja filmu „Rien à foutre”
Rien à foutre, wspólne dziecko francusko-belgijskiego duetu, Julie Lecoustre (absolutny debiut) i Emmanuela Marre (pierwszy pełny metraż), już swoim przewrotnym tytułem daje nam pstryczka w nos. W tej swobodnej odysei po nierokującej codzienności życia wszystko bowiem staje ością w gardle, począwszy od ciasnych, biznesowych uniformów, przez jednorazowe, naskórkowe relacje, na zdekonstruowanej tragicznym wypadkiem rodzinie kończąc. … Dowiedz się więcej