Pytania graniczne – recenzja filmu „Syndrom Hamleta” – Krakowski Festiwal Filmowy

„Każde pokolenie musi przeżyć swój Majdan” – mówił w 2015 roku pisarz ze Stanisławowa Taras Prochaśko w rozmowie opublikowanej w „Kurierze Galicijskim”. Kilka lat po Rewolucji Godności, w cieniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Krakowski Festiwal Filmowy otworzył najnowszy film dokumentalny Elwiry Niewiary i Piotra Rosołowskiego zatytułowany Syndrom Hamleta.

Uwieczniona na ekranie skomplikowana współpraca filmowo-teatralna stała się przyczynkiem do zbadania doświadczeniowej niewyrażalności, jednocześnie miała być żywym portretem młodego, naznaczonego politycznymi wstrząsami pokolenia Ukraińców, które zabrało los we własne ręce, a niedługo później musiało stawić czoła koszmarnemu doświadczeniu przemocy i śmierci. Hamletowska rozterka „Być albo nie być?” współbrzmi z wewnętrznym skonfliktowaniem i kłopotliwą samoświadomością bohaterów, jako figura dylematu obrasta nowymi kontekstami i generuje jeszcze trudniejsze pytania o fundamentalnym znaczeniu: być czy nie być radykalnym? wyjechać czy zostać w kraju? jechać czy nie jechać na front? Toteż w kontekście doświadczenia „tu i teraz” pytania te nie pozostają wyłącznie w sferze wewnętrznie roztrząsanego solilokwium, a przyjmują status realnych bolączek, które w różnym stopniu trapią i będą trapiły każdego z nas.

Równoległość powstawania obu inicjatyw – scenicznej realizacji i dokumentalistycznej obserwacji – buduje oś dramaturgiczną filmu, która przebiega między stanami rezygnacji i ulgi. Kamera skrupulatnie śledzi każdy moment przełomu, postawiona blisko niemal przeszkadza w próbach, w pewnym stopniu aktywnie współtworząc ową przestrzeń spotkania. Młodzi bohaterowie – w większości aktorzy nieprofesjonalni – próbują nabrać dystansu do tego, co już było, przy czym każdorazowy powrót to stale rozdrapywana blizna. Dzięki sekwencyjnemu montażowi uzyskujemy wgląd w pozasceniczne rozmowy z bliskimi, obserwujemy głęboko intymne zmagania. Za sprawą prozaicznych scenek wkraczamy w subtelne studium bliskości i oddalenia. Obecność kamery wytworzyła odpowiednie warunki, dzięki czemu sprowokowała rodziny do porozmawiania o poczuciu zawieszenia, nieprzespanych nocach i niewyobrażalnym strachu, że ich dzieci, targane buntowniczym zrywem, mogłyby zginąć na froncie.

Bezpośredniość świadków pozwoliła współreżyserom Efektu domina uniknąć jednowymiarowego i jednoperspektywicznego oglądu wydarzeń – każdy pamięta fragmentarycznie i rozmaicie przetworzył traumatyczne przeżycie. Żaden z nich nie został potraktowany jako tokeniczna przystawka. Bezpieczna przestrzeń sceny połączyła osoby o różnych poglądach politycznych. Niezależnie od reprezentowanych wartości, w ostatnich latach przeżyli oni momenty, które głęboko zaciążyły na ich psychice. Wspólnie mogą wypatrywać rówieśnych mitologii, zaprojektować lepszą przyszłość dla Ukrainy: wolnej od agresji, zintegrowanej terytorialnie, zróżnicowanej, ale – podobnie jak na teatralnych deskach –  stojącej po tej samej stronie frontu.

Teatr dokumentalny rodzi się na ulicy, próbuje opowiadać o gwałtownych przemianach, poprzez zebrane świadectwa sugestywniej reaguje na procesy zachodzące wewnątrz zbiorowości, w jakiej funkcjonuje. Wprowadzenie stematyzowanej ramy „pracy na doświadczeniu” odsłania metatematyczny gest porządkowania (wiązanego synonimicznie z przepracowaniem). Duet dokumentalistów (ściśle współpracujący z ukraińską reżyserką Rozą Sarkisian) wierzy, że to, co wypowiedziane, ma większe szanse urealnienia się. Zawsze będzie to wymagającym przedsięwzięciem, szczególnie w czasach zachwiania, kiedy przestrzeń publiczna staje się obszarem potencjalnie niebezpiecznym. Kwestie poruszane przez Katię, Oksanę, Rodiona, Romana i Sławika współwybrzmiewają razem. Afektywnie negocjowana na równi historia sprzyja zatem kreowaniu nowych rodzajów wspólnotowości.

Patryk Ciesielczyk
Patryk Ciesielczyk

Syndrom Hamleta
Rok: 2022

Kraj produkcji: Polska, Niemcy

Reżyseria: Elwira Niewiera, Piotr Rosołowski

Ocena: 4/5