Urszula Antoniak schodzi z górskich szczytów Magic Mountains, by odetchnąć chwilę nad skąpanym w zimowej aurze morskim wybrzeżem. Osadzona między falującymi wydmami opowieść jest prawie niemym obrazem eksploracji duszy zakopanej gdzieś w piaskownicy pamięci, a modernistyczna willa położona tuż za wzniesieniem stanowi liminalną szachownicę, na której rozgrywa się pojedynek ze Śmiercią. Jak przystało na polską reżyserkę, obraz utrzymała w chłodnej, minimalistycznej tonacji, wzmagając tym samym tajemniczość i wieloznaczność, ale wprowadzając również przestrzeń dla symbolicznego brzmienia scenografii i muzyki.
Splendid Isolation rozpoczyna seria obrazów przyrody z lotu ptaka – pól, łąk, mokradeł, lasów – zupełnie jakby wyabstrahowanych z ludzkiej przestrzeni. Trudno powiedzieć czy znajdujemy się nadal na Ziemi. Towarzysząca muzyka, mroczna, mrożąca krew w żyłach, instrumentalnie trudna do zidentyfikowania (elektroakustyczne eksperymenty Halima El-Dabha), przypomina te fragmenty 2001: Odysei kosmicznej, gdy na ekranie pojawiał się zagadkowy monolit. W równie fantastyczny i niewyjaśniony sposób zdały się przybyć na plażę dwie kobiety – syreny wyplute na brzeg przez czyjąś reminiscencję. Ich tajną misją jest wskrzeszenie własnej tożsamości za pomocą resztek światła i obrona jej przed niszczycielskim sztormem, mającym niebawem nawiedzić ich idylliczną chatkę.
Podobnie jak w Nic osobistego, chronologia zdarzeń komplikuje się wraz z postępem fabuły – jakby dwa wektory, z których jeden odpowiada za upływ czasu i zalew emocji, a drugi za konstytucję przestrzeni i ruch postaci, zamiast biec po mokrym piasku w kierunku bezpiecznej przystani, zwróciły się przeciw sobie i burzą świeżo stawiane babki w rytm arii z Króla Artura Henriego Purcella. Pewne sceny już na pierwszy rzut oka obarczone są pierwiastkiem irracjonalności; inne nabierają transcendentalnego wymiaru dopiero pod koniec filmu, uchylając przed widzem i tak jedynie rąbka tajemnicy.
Twórczość Antoniak jest niebywale osobista, co zawsze znajduje odzwierciedlenie nie tylko w samych historiach i portretowanych kobietach, ale przede wszystkim w nobilitacji nagiego ciała, eksponowaniu go plastycznie jako kompozycyjną dominantę i czynienie z niej czegoś na wzór auto-egzorcyzmu, oczyszczającego autorkę ze strachu przed rozstaniem i żalu po stracie bliskich. Reżyserka zaznacza, że sytuacja pandemiczna wzbudziła w niej sporo lęków, które starała się przenieść na ekran. To widać: komunikacja na odległość, nadzorująca świat technologia, ekstremalne środki higieny – wszystkie te elementy wzmagają dystans między bohaterkami.
Hannah jest wiecznie w bieli, niczym duch nawiedzający ten Escherowski domek. Z kolei Anna w cudownie kręconych włosach i ubrana od stóp do głów na czarno wydaje się już od dawna trwać w żałobie. Ich spotkanie to tak naprawdę rozciągnięte w czasie spojrzenie, rzucone przez Orfeusza w stronę Eurydyki w drodze na powierzchnię. Filmowym odpowiednikiem tej tragicznej historii są romantyczne zbliżenia oddzielone zaparowaną szybą – jej chwilowa plastyczność powodowana gorącym oddechem posłanym na przeźroczystą powierzchnię wyznacza granicę, której kochankom nie uda się nigdy pokonać.
Pandemia może i odcisnęła piętno na samej artystce, ale nie wydaje się, by miała jakkolwiek negatywny wpływ na proces zdjęciowy. Solid Isolation jest precyzyjnie skonstruowanym studium kobiecej psychiki, z gatunku dzieł wielce zadłużonych wobec twórczości Ingmara Bergmana – pewne ujęcia sugerują wręcz wprost ukłon w kierunku Szweda. Antoniak rozsadza jednak tę zimną, metalowo-betonową architekturę, wciskając między jej szczeliny drobinki magicznego realizmu. Sugeruje w pewnym sensie, że ponton widoczny w tle otwierającej sceny to nic innego jak skradziona Charonowi łódź, po którą starzec prędzej lub później się upomni.
Splendid Isolation
Tytuł oryginalny: Splendid Isolation
Rok: 2022
Kraj produkcji: Holandia
Reżyseria: Urszula Antoniak
Występują: Anneke Sluiters, Khadija el Kharraz Alami, Abke Haring
Ocena: 3,5/5