Jak daleko stąd, jak blisko – recenzja filmu „Skąd dokąd” – Cannes 2023

Trwająca właśnie inwazja Rosji na Ukrainę jest wojną wyjątkową. To pierwszy pełnoskalowy konflikt w erze cyfrowej, pełnej przenośnych i powszechnych kamer, szybkiego internetu i błyskawicznej komunikacji. Sprawia to, że cywile z całej planety mogą śledzić go w sposób niewyobrażalnie bardziej bezpośredni, by wspomnieć chociażby niesławną czeczeńską „brygadę tiktokową”, która relacjonowała swoje zbrodnie wojenne (i wpadanie w zasadzki) za pomocą transmisji na żywo w chińskim serwisie społecznościowym. Nic dziwnego, że filmowcy z całego świata pospieszyli, by opowiadać z pierwszej ręki o narodzie zgwałconym zbrojnym napadem, a bez żadnych wątpliwości w tym nawale wyróżnia się jedno dzieło – prezentowane właśnie w canneńskiej sekcji ACID Skąd dokąd Maćka Hameli.

Pierwszy wysyp produkcji non-fiction poświęconych wojnie w Ukrainie mogliśmy obserwować podczas tegorocznego Berlinale. Alisa Kowalenko w Nie znikiemy skupiła się na nastolatkach dojrzewających na wschodzie kraju w okresie niepewności, już po wybuchu wojny w 2014 roku, ale przed pełnoskalową inwazją z 2022. Między imprezami i miłosnymi dramami, w posmaku ciągłej niepewności jutra piątka bohaterów wchodziła w dorosłość, a reżyserka publice całego świata mówiła – ludzie znad Dniestru nie różnią się od ich rówieśników w innych krajach. Są ambitni, dążą do sukcesów, czego metaforą staje się wyprawa w Himalaje, do której przygotowują się protagoniści. Inaczej kamerę skierował Witalij Mański – legenda wschodnioeuropejskiego dokumentu (Pod opieką wiecznego słońca, Świadkowie Putina) w swoim Wschodnim froncie towarzyszyła (rękami współreżysera Jewhena Titarenki) z kamerą ukraińskim żołnierzom, niczym podsłuch śledząc ich prywatne rozmowy, rozterki związane z rodziną, paradoksalnie nudną codzienność czekania na rozkaz i przydział. W tytule odwołując się do miejsca kaźni obu stron konfliktu, podkreśla beznadzieję II wojny światowej i świadomość możliwej nagłej i być może nieuniknionej śmierci tych teraz tak żywych i pozornie beztroskich bohaterów. Na koniec przychodzi milcząca kamera Piotra Pawlusa dowodzona z Warszawy przez Tomasza Wolskiego. Kronikarz dziejów przeszłych, montażysta archiwaliów, kluczowy element trzódki ożywiaczy przeszłości dowodzonej przez Siergieja Łoźnicę o tym, co jest, postanowił opowiedzieć tę samą metodą, co o tym, co było. W Ukrainie to milczący portret państwa zbrukanego, codzienności zaburzonej obecnością czołgów, niewybuchów i nieustającymi alarmami bombowymi. Nie ma miejsca dla jednostek, gdy dzieją się rzeczy epokowe, gdy normalność się zmienia, liczą się pokolenia.

Maciek Hamela, wykształcony na Sorbonie i w Petersburgu polski producent, do Ukrainy przybył najpierw podczas Euromajdanu. To w trakcie proeuropejskich wystąpień w Kijowie przeciw sterowanej przez Kreml władzy Wiktora Janukowycza powstało Staring at the Sun poświęcone czterem uczestnikom tych wydarzeń: aktywistce, weteranowi wojennemu, byłemu policjantowi stającemu na czele sił bezpieczeństwa i dziennikarce. Jeden z nich, Max, następnie wstępuje do pułku Azow i znika, prawdopodobnie zabity przez najeźdźców, jemu Hamela poświęca In Search of Max Hudan z 2015. Po inwazji z minionego roku Hamela wyruszył do kraju naszych wschodnich sąsiadów, by dzięki znajomości języków (ukraińskiego, rosyjskiego, polskiego, francuskiego, angielskiego) i posiadaniu odpowiednich oszczędności na zakup używanego vana nieść pomoc w ewakuacji cywilów. Dusza filmowca jednak dała o sobie znać i działalność humanitarna przerodziła się w zapis społecznej komórki uchodźczej.

Podczas gdy wspomniane wcześniej tytuły opowiadały o rzeczach raczej odległych codziennemu życiu: licealistach wybierających się w Himalaje, żołnierzach na froncie, kraju zmienianym wojną, kamerze Hameli filmującej twarze jego pasażerów udaje się bardziej niż komukolwiek innemu wcześniej przedstawić właśnie masowe cierpienie i sytuacje szarych ludzi, takich jak widzowie. Obserwujące fotele pasażerów oko aparatu niechybnie przywodzi oczywiście na myśl tradycje przełamującego granice między fikcją a dokumentem kina rozmów samochodowych by wspomnieć chociażby twórczość Abbasa Kiarostamiego i jego epigona Jafara Panahiego, czy z ostatniego czasu The Plains Davida Easteala (NASZ TEKST). Przestrzeń osobowego pojazdu poruszającego się godzinami po drogach i dróżkach wypełniona często bardzo ironicznymi i zabawnymi, ale nierzadko także tragicznymi monologami mającymi jakoś wypełnić pustkę i zająć czas zarówno pasażerów jak i kierowcy stanowi przecież coś tak bliskiego życiu każdego człowieka. Przedstawiona w ten sposób ucieczka przed rakietami, które zburzyły Twój dom i dotychczasową egzystencję nie różni się wiele od wyprawy BlaBlaCarem do Berlina, może tylko więcej punktów kontrolnych na drodze, a trasa musi wciąż się zmieniać, by nie wjechać w mobilną linię frontu.

To właśnie przebywanie na granicy zwykłości i wyjątkowości, codzienności i niewyobrażalnej tragedii jednocześnie niezwykle dosadnie uchwyca człowieczą zdolność do adaptacji, jak i stanowi największą potęgę Skąd dokąd. Nie ma tu pozującego na bohatera hollywoodzkiego aktora (Superpower Seana Penna) ani wybitnego fotografa tworzącego filmowy odpowiednik zgłoszenia po Grand Pressa (Slava Ukraini Bernarda-Henri Lévy), jest tylko pozbawiona patosu i komentarza zwykłość, największa potęga reportażu.

Silne skojarzenie dokument Hameli przywodzi z Ghost Song Nicolasa Peduzziego, które w sekcji ACID prezentowane było w Cannes w 2021 roku (NASZA RECENZJA). Tam Francuz próbował zrozumieć i przedstawić społeczny i ekonomiczny rozpad teksańskiego Houston poprzez mozaikowe obserowanie kilkorga bohaterów z różnych grup społecznych. Zamiast komentowania, po prostu śledził z kamerą ludzi świadomych nieuchronnego zbliżania się katastrofy w postaci huraganu, którzy starają się żyć normalną egzystencją. Polak czyni podobnie, w filmie przedstawiając tak przemocowego chłopa, jak małomiasteczkową rodzinę czy pochodzącą z Afryki czarnoskórą przedsiębiorczynię. Tworzy układankę wielowymiarowego społeczeństwa, niezależnie od pochodzenia i materialnej sytuacji zderzonego z tym samym nieuniknionym kataklizmem.

Podczas trwającego właśnie francuskiego festiwalu Peduzzi i Hamela będą mieli okazję się spotkać, Skąd dokąd rywalizuje z najnowszym dokumentem tego pierwszego, poświęconym funkcjonowaniu paryskiego szpitala psychiatrycznego On the Edge, w tej samej sekcji. W Polsce z kolei stoi na straconej pozycji w rywalizacji o uwagę chociażby z dużo bardziej rozpoznawalnym Tomaszem Wolskim. Nie pozwólcie jednak, by ta perła obserwacyjnego non-fiction umknęła Wam gdzieś w filmowej sieci rybackiej. Ukraina żyje i żyć będzie, tak samo jak polski dokument. 

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Skąd dokąd

Rok: 2023

Kraj produkcji: Polska

Reżyseria: Maciek Hamela

Ocena: 3,5/5

3,5/5