Rzeczywistość jest inscenizacją – recenzja filmu „Schlingensief – krzykiem przerwać milczenie” – Tydzień Filmu Niemieckiego

Kiedy w wieku dziecięcym Schlingensief zapałał entuzjazmem do filmowania, ojciec podarował mu swoją kamerę. Już tworząc pierwsze krótkie metraże, młodzieniec z Oberhausen odkrył, że sięganie do tematu władzy - wtedy jeszcze pełnioną przez nauczycieli - pozwala uzyskać ożywczy efekt na ekranie.

Film Schlingensief – Krzykiem przerwać milczenie można obejrzeć na platformie mojeekino.pl w ramach Tygodnia Filmu Niemieckiego. Bettina Böhler znana głównie jako montażystka filmów Christiana Petzolda podkreśla, że życie Schlingensiefa było wystarczająco barwne, by nie trzeba było go dodatkowo koloryzować. Z tego względu nie ingeruje twórczo, nie wtrąca się i pozwala mówić postaci, co skutkuje uczciwym portretem. Biografia ma przebieg chronologiczny i skupia się na życiu zawodowym tytułowego bohatera. Wywiady z ujmującym prowokatorem zbliżone do sztuki performance przeplatane są nagraniami archiwalnymi z inscenizacji i wspomnieniami artysty. Böhler umieściła parę smutnych momentów, w tym z pobytu twórcy w szpitalu, który nawet w trudnych chwilach pała entuzjazmem do rozmowy o swojej twórczości.

Jako artysta Schlingensief szukał możliwości konfrontacji z odbiorcą, aby ten mógł uwolnić się od lęków. Oddziaływanie jego sztuki można porównać do tego, jak ojciec-aptekarz leczył ludzi mikrodawkami trucizny, doprowadzając do „autoprowokacji” – stanu, po którym stan zapalny ustawał i organizm sam się regulował. Dom rodzinny był dla niego smutnym, melancholijnym miejscem. Mimo to, w filmach Schlingensiefa i w przedstawianych w dokumencie epizodach z życia nie brakuje humoru. Pierwszym sukcesem twórcy była Tunguska opowiadająca o tym, jak grupa badaczy katuje na śmierć parę młodych Inuitów, wyświetlając im awangardowe obrazy. Na premierze filmu miał miejsce pożar projektora. To szokujące wydarzenie było stymulującym doświadczeniem dla młodego twórcy, które podsumował tak: „Moim zdaniem film to prawie żywa istota. Projektor z własnej woli zdecydował się spalić i posiekać film, który następnie zniszczył”.

Mając zaledwie 30 lat, Schlingensief rzucił publiczności kolejne wyzwanie filmem fantasy Egomania – wyspa bez nadziei. W roli głównej wystąpiła Tilda Swinton, której partnerował demoniczny Udo Kier. Po premierze nazwano film traktatem o doktorze Faustusie osadzonym w ponurej Islandii oraz niemiecką opowieścią o upadku cywilizacji śladami eposu Nibelungów. Kolejnym projektem była trylogia o nazistowskiej przeszłości Niemiec. W części zatytułowanej Niemiecka masakra piłą łańcuchową reżyser ukazał zjednoczenie Niemiec poprzez krwawy i kanibalistyczny akt włączenia byłej NRD do RFN. Na fali wzlotów i depresji powstało Menu absolutne, które pokazano na Berlinale w sekcji Forum Młodego Filmu. Po 10 minutach pokazu salę kinową opuścił Wim Wenders i setki innych osób. Reszta została do końca seansu, ale doszło między nimi do zagorzałej debaty. Po pokazach padły podejrzenia, że twórca filmu miał trudne dzieciństwo. Od czasu gdy zaczął pracować dla Franka Castorfa w teatrze w Volksbühne, elity kulturalne traktują jednak kontrowersyjnego reżysera już poważniej.

W późniejszej twórczości enfant terrible niemieckiej sztuki współczesnej buntował się na potęgę w akcjach protestacyjnych oraz przy okazji przedstawień teatralnych. Założył też własną partię polityczną. Podsumowywał jej powołanie następującym stwierdzeniem: „Nie wiem, przeciw komu. Na pewno przeciw optyce, tej ukrytej sytuacji, że stykam się z kimś, kto zawsze świetnie wie, w którą stronę mamy patrzeć.”. Atakował struktury władzy domagające się porządku, narzucające to, jak świat ma być interpretowany. Niepokorny twórca często wykorzystywał przestrzeń publiczną też w projektach. W akcji upozorowanej na zorganizowaną wraz z Wolnościową Partią Austrii, znaną z ksenofobii, mieszkańcy Wiednia mieli niczym w Wielkim Bracie głosować, który z uchodźców opuści kraj. Reżyser bojkotował ponadto organizacje rasistowskie i antysemickie, wystawiając Hamleta, aby nakłonić do zmiany poglądów nazistów, którym udało się wyrwać ze swojego środowiska. W inscenizacji Animatograf rzucał na ściany projekcje równie chaotyczne jak otaczająca rzeczywistość i pozwalał obserwatorom być częścią obrazu. Zdobył pośmiertnie Złotego Lwa na Biennale w Wenecji w 2010 roku za niemiecki pawilon, czyniąc głównym tematem kościół, w którym służył jako nastoletni ministrant.

Mimo że wielu zarzucało mu wyłącznie prowokacje, nie gardził społeczeństwem konformistów. Szanował ludzi, którzy są w stanie przetrwać reżim NRD, inwigilację Stasi – odnajdują się w systemie ukształtowanym przez zasady i opinie, od którego sam odstawał. Uważał, że „dobra myśl przypomina namiot: jest zniszczalna, ale daje schronienie. Zła myśl jest niezniszczalna i tylko trwa, a nazywa się ją 'opinią.’”.

Twierdził, że nie miał nic do stracenia, kochał życie za możliwość pełnienia swojej misji – stawania w obronie demokracji. Schliengensief zostanie przeze mnie zapamiętany jak być powinien – jako wyjątkowy, wszechstronnie utalentowany artysta, ciągle w biegu i tak żywy, jak jego dziedzictwo.

Anna Strupiechowska
Anna Strupiechowska
schlingensief_2020_

Tytuł

Tytuł oryginalny: „Schlingensief – In das Schweigen hineinschreien (2020)​”

Rok: 2020

Gatunek: dokument

Kraj produkcji: Niemcy

Reżyseria: Bettina Böhler

Występują: Christoph Schlingensief, Margit Carstensen, Alfred Edel i inni

Ocena: 3,5/5