Riefenstahl w reżyserii Andresa Veiela, zaprezentowany premierowo na 81. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, to niewygodna podróż przez życie i twórczość jednej z najbardziej kontrowersyjnych artystek XX wieku – Leni Riefenstahl. Ta reżyserka i aktorka, nieodłącznie związana z niemieckim kinem propagandowym, jawi się jako postać paradoksalna: uchwyciła piękno ludzkiego ciała i jego ekspresję w dynamicznych obrazach, choć robiła to na zlecenie totalitarnego reżimu odpowiedzialnego za niewyobrażalne zbrodnie.
Niemiecki reżyser Andres Veiel (Black Box BRD, Beuys) od trzech dekad angażuje się w dokumentalne i fabularne opowieści o niemieckiej historii, tożsamości oraz mechanizmach przemocy i radykalizacji. W swoich dziełach zazwyczaj rozważa złożoność indywidualnych losów. Tym razem korzysta z obszernego, częściowo niepublikowanego wcześniej materiału archiwalnego. Wśród źródeł znalazły się korespondencja, kasety magnetofonowe, domowe kroniki, fotografie z prywatnych zbiorów Leni Riefenstahl (700 kartonów!), a także fragmenty telewizyjnych talk-showów z jej udziałem. Warto podkreślić, że artefakty z domowego muzeum przez długie lata były selekcjonowane ku chwale i niewinności artystki. Kuratorka pamięci o sobie samej umieszczała tam m.in. zapisy pochlebnych rozmów telefonicznych czy setki listów popierających jej po występach w telewizji. Reżyser porównuje zatem obraz z zewnętrznych źródeł z tym co chciała pozostawić potomnym Riefestahl, tym samym budując portret pogłębiony i niejednoznaczny – unikający prostych ocen. Jak dalece autorka Triumfu woli była lojalna wobec władzy i gdzie zaczynała się jej świadoma współpraca? Na czym polega odpowiedzialność twórcy w obliczu propagandy? I jak długo można zasłaniać się estetyką, by uniknąć polityki? A może sam portret, choć formalnie bezstronny, ujawnia jednak krytyczny dystans reżysera wobec swojej bohaterki?
Początki Riefenstahl to filmy górskie nakręcone u boku Arnolda Fancka, które celebrują majestat przyrody i doskonałość ciała ludzkiego. Należący do tego nurtu jej reżyserski debiut, Niebieskie światło (1932), wyróżnia się liryzmem, wizualną poetyckością i nowatorskim podejściem do obrazu natury – góry, światło i ruch ciała splatają się w nim w sugestywną, niemal baśniową opowieść o kobiecej inności i wykluczeniu (więcej w Projekcie: Klasyka 1932). Po premierze tego obrazu liderzy NSDAP dostrzegli w jej twórczości potencjał propagandowy, a gdy doszli do władzy, zamówili m.in. Triumf woli i Olimpiadę, w których każdy kadr służył gloryfikacji ideologii, pokazując jedność, potęgę i cielesne „piękno” (idea Übermensch), zbliżone tematycznie do innych produkcji epoki, choć jednocześnie wybijające się niezwykłym kunsztem formalnym i artystycznym. Oba dzieła, mimo oczywistego wydźwięku, do dziś są analizowane na wydziałach reżyserii, montażu czy filmoznawstwa.

Riefenstahl była nie tylko cenioną twórczynią, ale i bliską znajomą Adolfa Hitlera. Po pierwszym spotkaniu z nim orzekła, że pot oblał jej całe ciało i odczuła erotyczne napięcie. Pociągała ją władza czy może charyzma Führera? Pozostawała też w bliskich relacjach z innymi czołowymi postaciami III Rzeszy. W filmie pojawia się wątek jej kontaktów z Josephem Goebbelsem, które opisała w stworzonych pod koniec życia pamiętnikach. Na różnych etapach swoich notatek Riefenstahl zmieniała wersję: od odrzucania plotek o romansie („nie był w moim typie”) i zapewnień, że nie bywała w domu ministra propagandy, po sugestie, że próbował ją zgwałcić. Dokument Veiela nie unika innych mrocznych aspektów jej „patriotycznego zaangażowania” – pokazuje udział Riefenstahl w pierwszych dniach inwazji na Polskę, obecność artystki przy egzekucjach w Końskich czy wykorzystanie jako statystów do filmu Dolina 117 romskich więźniów, po zdjęciach odesłanych z powrotem do obozów Maxglan i Marzahn, gdzie większość spotkała śmierć.
W telewizyjnych wywiadach konsekwentnie zaprzeczała sprzyjaniu reżimowi nazistowskiemu, tłumacząc, że w tamtych czasach większość Niemców popierała Hitlera, a o obozach zagłady nie miała — jak twierdziła — żadnej wiedzy. Przypominała, że urokowi niemieckiego przywódcy ulegali także zachodni politycy, w tym sam Winston Churchill. W rozmowie ze szwajcarskim dziennikiem „Neue Zürcher Zeitung” reżyser i producentka Sandra Maischberger wspominają, że ich bohaterka z satysfakcją przeczytała Mein Kampf, a według pamiętników Goebbelsa: „Spośród wszystkich artystów ona jest jedyną, która naprawdę nas rozumie”. Już po wojnie Riefenstahl nie ukrywała przyjaźni z Albertem Speerem, ministrem uzbrojenia i przemysłu zbrojeniowego, który po odsiedzeniu norymberskiego wyroku chętnie występował w mediach, opublikował bestsellerowe pamiętniki i cieszył się sympatią coraz mniej ukrywających się środowisk nazistowskich (o czym świadczą zarchiwizowane przez Leni rozmowy telefoniczne od widzów). Wzajemne wsparcie i korespondencja między tą dwójką odsłaniają wymiar solidarności ludzi uwikłanych w aparat władzy, nawet po jego upadku.

Poza polityką, Veiel ukazuje również intymny portret kobiety pełnej pasji do sportu (narty, nurkowanie), fotografii (ceniony projekt Korowai realizowany w Sudanie) i podróży (opisanych w wydanym przez Taschen albumie Africa). Końcowe dekady trwającego aż 101 lat życia kontrowersyjnej Niemki umilał jej o ponad 40 lat młodszy partner Horst Kettner, z którym dzieliła wspomniane hobby i, jak się wydaje, wiele poglądów na otaczającą rzeczywistość. Mimo wielu przeciwieństw nigdy na stałe nie opuściła Niemiec, mieszkając w swej alpejskiej „chatce czarownicy” w Pöcking nad jeziorem Starnberg w Bawarii. A przecież mogłaby być dalej ulubienicą elit, gdzieś w Ameryce Południowej – wśród uciekinierów z III Rzeszy w Paragwaju czy innej faszystowskiej utopii rodem z Chłopców z Brazylii Franklina J. Schaffnera. Wolała jednak znosić upokorzenia w swoim kraju, chodząc po telewizjach i konfrontując się z ofiarami reżimu. Może liczyła na rehabilitację i powrót do łask niemieckiej opinii publicznej, albo po prostu tęskniła za sławą i dostrzegła w odcinaniu kuponów od przeszłości niezły zarobek?
Sama powtarzała, że sztuka jest przeciwieństwem polityki — może był to sposób na rozgrzeszenie, a może naprawdę w to wierzyła. Film Veiela raczej unika jednoznacznych ocen, choć momentami balansuje na granicy polowania na czarownice. Ostatecznie jednak pozostawia widzowi pytanie, czy w świetle historycznych faktów i własnych słów artystki można jej jeszcze zaufać — i czy to właśnie talent oraz dorobek wciąż tak skutecznie przesłaniają prawdę o związkach z reżimem, także w oczach współczesnych widzów.


Riefenstahl
Rok: 2024
Kraj produkcji: Niemcy
Reżyseria: Andres Veiel
Ocena: 3/5