Wolny Zanzibar! – recenzja filmu „Próba sił” – Afrykamera

W piątek 30 września w Warszawskiej Kinotece rozpoczęła się 17. edycja festiwalu filmowego Afrykamera. Na produkcję uświetniającą galę otwarcia wybrano Próbę sił – dzieło o tyle szczególne, że będące dopiero drugim w historii Tanzanii kandydatem do Oscara w kategorii filmu międzynarodowego i to po ponad dwudziestoletniej przerwie od zgłoszenia Maangamizi: The Ancient One.

W scenie otwierającej Próbę sił widzimy grupę modnie, jak na lata 50-te, ubranych mężczyzn spotykających się pod klubem nocnym. Wymieniają żarty, słuchają dopływającej do ich uszu tanecznej muzyki, ale jednocześnie da się zauważyć pewien niepokój. Po chwili wszystko staje się jasne – bohaterowie wchodzą do lokalu i z okrzykiem „Wolny Zanzibar” zaczynają demolować miejsce, w którym bawią się nie tylko ich rodacy, ale również przedstawiciele kolonialnej, brytyjskiej władzy oraz ludzie z nimi sympatyzujący.

Wspomniane zdarzenie ma od początku dać widzom jasny sygnał, kim są bohaterowie tego tanzańskiego dzieła. Po tej wyrazistej prezentacji reżyser Amil Shivji cofa narrację w czasie, by ukazać szersze tło zdarzeń i dokładnie sportretować Dungę – młodzieńca, który powrócił do ojczyzny po ukończeniu studiów w Związku Radzieckim, pełnego zapału do krzewienia myśli socjalistycznej na niezwykle podatnym gruncie, jakim był wówczas Zanzibar uciskany brytyjskim butem. Kolejną niezwykle ważną dla rozwoju fabuły postacią jest Yasmin – dziewczyna indyjskiego pochodzenia, również kierowana buntem, ale w zupełnie innej materii. Kobieta ta została poślubiona przez mężczyznę w wieku swoich rodziców, a na domiar złego padała ofiarą przemocy domowej z jego strony. Zdecydowała się więc opuścić dom męża, co spotkało się z dezaprobatą ze strony jej rodziny. Z czasem między Yasmin, a Dungą narodzi się romans, będący o tyle problematycznym, że liczebność i wpływy mniejszości indyjskiej stanowiły jeden z symboli brytyjskich wpływów na afrykańskiej wyspie.

Chociaż prezentowane w filmie zdarzenia są jasno powiązane z czasami poprzedzającymi rewolucję, bohaterowie Próby sił zdają się być postaciami fikcyjnymi. Samo dzieło jest zaś ekranizacją Adama Shafiego o tym samym tytule. Biorąc jednak pod uwagę, że zarówno reżyser, jak i autor literackiego pierwowzoru są rodowitymi Tanzańczykami, możemy mieć nadzieję, że opowiedziana tu historia rzetelnie przybliża nastroje, jakie panowały w Zanzibarze w latach pięćdziesiątych. Zresztą może właśnie to autorskie podejście kreujące fikcyjnych rewolucjonistów pozwala na pokazanie ich od bardziej ludzkiej strony, niż wymagałoby tego dzieło stricte historyczne. Bohaterowie filmu Shivji’ego to grupa młodych chłopaków, borykających się z bardzo prostymi problemami, takimi jak brak pieniędzy czy zawodowych perspektyw. Z drugiej strony sprawiający wrażenie wyluzowanych, lubiących się zabawić gości, których najzwyczajniej w świecie można polubić. Widząc ich sytuację materialną czy mieszkaniową bez trudu możemy sobie wyobrazić, jak wielką pokusą dla każdego z nich była płatna współpraca z organami ścigania, ale też widzimy, dlaczego mogli czuć się traktowani niesprawiedliwie przez system. Zamiast kronikarskiej opowieści o ojcach rewolucji dostajemy więc historię będącą hybrydą zakazanego romansu nawiązującą do klasycznej opowieści o Romeo i Julii, z polityczno-kryminalnym thrillerem obfitym w przesłuchania, intrygi i zdrady. Niestety mnogość wątków poruszanych w Próbie sił nie idzie do końca w parze z próbą zamknięcia fabuły w nieco ponad dziewięćdziesięciu minutach, stąd wiele z nich, jak chociażby nieudane małżeństwo Yasmin i bunt przeciw niemu potraktowanych jest po macoszemu. Bardzo mgliste są również motywacje drugoplanowych bohaterów, których późniejsze decyzje mają jednak olbrzymi wpływ na rozwój fabuły.

Tanzański kandydat do Oscara daleki jest od doskonałości. Trzeba jednak przyznać, że stanowi co najmniej godną wizytówkę tamtejszej kinematografii. Wizualnie i technicznie bez wątpienia nie odstaje jakością od większości produkcji, jakie mamy możliwość oglądać na festiwalach filmowych. Ponadto pokazuje widzom wycinek historii Tanzanii, opakowując go w ramy łatwego w odbiorze kina środka, niczym polski kandydat sprzed ponad dekady, czyli 80 milionów Waldemara Krzystka. Co do samych Oscarowych szans tej produkcji jest oczywiste, że należy je traktować jako iluzoryczne, nie tylko ze względu na jego jakość, ale też okoliczności, jakie niesie za sobą mijający rok. Ciężko mi uwierzyć, że jakakolwiek amerykańska komisja spojrzy przychylnym okiem na dzieło, w którym Związek Radziecki i komunizm stanowią pozytywną iskrę do wielkich rewolucyjnych zmian.

 
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Próba sił

Tytuł oryginalny:
 Vuta N’Kuvute

Rok: 20221

Kraj produkcji: Tanzania, Niemcy, RPA, Katar

Reżyseria:  Amil Shivji

Występują: Gudrun Columbus Mwanyika, Ikhlas Gafur Vora  i inni

Ocena: 3/5

3/5