Narracja pośmiertna
Pośmiertna narracja z offu do lat 10. XXI wieku była stosunkowo popularnym zabiegiem, którego filmowych korzeni można doszukiwać się w stylistyce filmu noir [Zmarły w chwili przybycia (1950) lub audycja radiowa Orsona Wellesa The Lives of Harry Lime (1951-1952)], a który wciąż wykorzystywany jest we współczesnych kryminałach i serialach. Jest to chwyt intrygujący, bo przewrotnie zdradza na samym początku istotny element historii (często zakończenie), ale dzięki temu buduje zainteresowanie, każąc widzowi zastanawiać się nie nad rozstrzygnięciem, a przebiegiem wydarzeń. Jest to też rozwiązanie na tyle popularne, że bywa parodiowane. Na przykład jeden z odcinków sitcomu Skrzydła (1990-1997) rozpoczyna się nawiązującym do Bulwaru zachodzącego słońca (1950) ujęciem bohatera zanurzonego w basenie, który spoza ekranu mówi, że opowie, jak się w tej sytuacji znalazł. W humorystycznym zakończeniu okazuje się, że Joe nie był trupem, tylko próbował pobić rekord wstrzymania oddechu pod wodą1. Taki rodzaj narracji doczekał się również własnej typologii – w zależności od rodzaju śmierci i poziomu świadomości nieboszczyka2 – ale dotyczy ona wyłącznie filmów fabularnych. Co natomiast, gdy pośmiertna narracja użyta zostaje w filmie dokumentalnym? Dodatkowo – co w przypadku, gdy nie prowadzi jej człowiek?
Opowieść owada o człowieku
Ku mojemu zaskoczeniu, w tegorocznym obiegu festiwalowym trafiłem na dwa utwory wykorzystujące pośmiertną narrację zwierzęcą z offu. Pierwszym, który przeanalizuję, jest Niewyraźny Klekot Ptaków (reż. Franciszek Berbeka, 2024), zaprezentowany premierowo na 21. edycji festiwalu Millenium Docs Against Gravity. To film niepozorny, a jego opis sugeruje niewiele więcej niż złożoną z archiwaliów biografię Włodzimierza Puchalskiego, legendarnego reżysera, fotografa i przyrodnika3. Franciszek Berbeka wspomina natomiast, że już na poziomie pisania scenariusza nie wyobrażał sobie swojego dzieła jako zwykłej biografii. Co więcej, podkreśla wielkie znaczenie owego scenariusza, którego mocno fabularny charakter nadawał strukturę i wyznaczał kierunki poszukiwań po przejrzeniu setek godzin digitalizowanych nagrań z taśm Wytwórni Filmów Oświatowych, będących podstawowym budulcem filmu4.
Cały dokument skonstruowano wokół ostatniej podróży Puchalskiego, z której już nie wrócił – ekspedycji na Antarktydę. W trakcie rejsu znalazł na pokładzie statku świerszcza i postanowił się nim zaopiekować, aby uczynić go pierwszym przedstawicielem swojego gatunku na tym kontynencie. W fabularyzowanym scenariuszu instancją narratora został właśnie ten świerszcz.
Bezimienny owad w pierwszej osobie opowiada o Puchalskim, jego zachowaniach i filmach. Ma również dostęp do myśli i stanów emocjonalnych reżysera. To od świerszcza dowiadujemy się o skomplikowanej relacji rodzinnej, o tęsknocie za córką, którą raz po raz opuszcza twórca, aby oddawać się filmowej pasji. Narrator dokonuje obserwacji na temat stanu zdrowotnego i mentalnego bohatera, portretuje jego ogromny zapał i zwraca uwagę na wielką cenę, którą płaci za realizację swojego wezwania. Jest to oczywiście element fikcji, ale nie bezpodstawnej — scenariusz zrealizowano między innymi na podstawie korespondencji Puchalskiego z rodziną. Co więcej, ta narracyjna konwencja wydaje się kompletnie naturalna, jakby oczywiste było, że człowiek, który całe życie poświęcił uwiecznianiu i analizowaniu przyrody, sam przed jej przedstawicielem nie może niczego ukryć.
Naturalności tego zabiegu sprzyja ogólny klimat filmu, który pomimo archiwalnej formy nie dąży do realizmu i faktografii. Większość wykorzystanego materiału oryginalnie była niema, a współcześnie dograne foleje stworzyły delikatnie odrealniony pejzaż dźwiękowy, skupiający się momentami na niezauważalnych zazwyczaj elementach tła. Całość ma również mocno wspomnieniowy charakter, za który odpowiada między innymi samo tworzywo taśmy filmowej. Przy kwerendzie materiałów WFO Berbeka skupił się na tak zwanych ścinkach, czyli materiałach pozostawionych poza ostatecznymi wersjami filmów. To na nich można zobaczyć i usłyszeć Puchalskiego poza przyrodniczą personą, jako człowieka, lub – wtórując filozofii Billa Morrisona – jako wywołanego z taśmy ducha5.
Spokojny, męski głos świerszcza należy do samego reżysera, co wprowadza kontekst autobiograficzny. Jego ojciec, himalaista Maciej Berbeka, podobnie jak Puchalski nigdy nie wrócił ze swojej ostatniej wyprawy na Broad Peak. Obsadzając siebie roli narratora, Franciszek Berbeka tworzy szerszą refleksję nad ludzką pasją i szeroko rozumianym poświęceniem.
Jak starałem się udowodnić, Niewyraźny klekot ptaków nie jest typową dokumentalną biografią, a, cytując reżysera, „pamiętnikowym dokumentem przygodowym found footage”6. Do tej listy epitetów dodałbym zdecydowanie autorefleksyjność (ze względu na wątki autobiograficzne) i unikalny sposób opowiadania. Niezwykle rzadko spotykana i trudna do przyjęcia pośmiertna narracja zwierzęca zostaje wręcz znaturalizowana, co pasuje idealnie do opowieści o człowieku, który ponad wszystko kochał świat przyrody. Przestrzenią pomiędzy życiem i śmiercią, gdzie przeważnie lokuje opowieść narracja pośmiertna, wydaje się w tym przypadku być po prostu wspomnienie — coś minionego, a wciąż żywego. Dzięki obranej konwencji biografia Włodzimierza Puchalskiego stała się, słowami reżysera, „[filmem – przyp. aut.] o czasie, o degradacji taśmy filmowej, o degradacji pamięci ludzkiej i o degradacji, co jest chyba najsmutniejsze, degradacji natury (sic)”.
Filozoficzny hipopotam
Drugim intrygującym filmem wykorzystującym pośmiertną narrację zwierzęcą jest Pepe (reż. Nelson Carlos De Los Santos Arias, NASZA RECENZJA), który premierowo można było zobaczyć w konkursie głównym festiwalu Berlinale. W tym przypadku narrator opowiada swoją własną, nieprawdopodobną historię. Tytułowy Pepe jest hipopotamem, który jako pierwszy w historii Ameryki Południowej został odstrzelony, ponieważ uważano, że stanowił zagrożenie dla lokalnej ludności. Ten gatunek zwierząt oczywiście nie występuje naturalnie w Amerykach, przodkowie Pepe zostali pojmani z Namibii i przetransportowani do Kolumbii, do prywatnego zoo na posesji Pabla Escobara. Hipopotamom zdarza się opuszczać swoje stada, co w tym przypadku doprowadziło do niekontrolowanego rozpowszechniania się ich populacji. Obecnie szacuje się, że w Kolumbii może żyć nawet ponad dwieście hipopotamów7.
Tworzywo, z którego powstał Pepe (zarówno film, jak i poniekąd jego bohater), jest zróżnicowane. Dobrze podsumowuje to w swoim artykule Jordan Cronk, który pisze, że:
„Santos Arias wykorzystuje różne formaty i taśmy celuloidowe w epizodycznej historii Pepe, która płynnie przechodzi między dramatem wiejskim, spekulacyjną fantastyką, etnograficznym dokumentem, sekwencjami znalezionych nagrań dźwiękowych i materiałów informacyjnych związanych z Pepe i Pablo Escobarem, a najbardziej pamiętne są fragmenty z kreskówki Hanna-Barbera z lat 60. Peter Potamus, znanej w hiszpańskiej emisji jako Pepe Pótamu”.89
Równie zróżnicowane są przedstawiane historie wewnątrz historii i zmieniające się perspektywy. Przez prawie cały film towarzyszy nam natomiast narracja Pepe, który wspomina swoje korzenie, oprawców, ale snuje też ogólniejsze refleksje, wchodząc niejako w rolę wnikliwego filozofa postkolonialnego.
W książce Deathwatch: American film, technology, and the end of life C. Scott Combs zanotował, że „podtrzymane narracje pierwszoosobowe o śmierci są rzadkie, a narracje zza grobu występują rzadko, w dużej mierze dlatego, że głos pośmiertny zwraca zbyt dużą uwagę na swoje własne sfabrykowanie”10. Mam wrażenie, że w Pepe narracja pośmiertna została zastosowana z dokładnie tego powodu. Reżyser kładzie duży nacisk na akt opowiadania, medialne przekazy, wizualne reprezentacje i polityczny dyskurs związany z Pablo Escobarem. Istotne jest również to, że ludzie przejęli się losem hipopotama dopiero wtedy, gdy przez zagrożenie, które dla nich stanowił, zostali częścią jego historii. To samoświadomy zabieg, ponieważ historia Pepe staje się dla Santosa Ariasa punktem wyjścia do szerszych rozważań dotyczących kolonializmu.
Głos Pepe jest w pewnym stopniu odrealniony, przetworzony, bardzo głęboki, wręcz przedwieczny, wydaje przedziwne onomatopeje. Z drugiej strony został ugruntowany w rzeczywistości. Hipopotam posługuje się dwoma językami – afrikaans, ze względu na pochodzenie z Namibii oraz hiszpańskim, przez wychowanie w Kolumbii. Nadanie ludzkiego głosu i języka oczywiście antropomorfizuje zwierzę, ale to bardzo świadomy zabieg.. Na konferencji prasowej na Berlinale reżyser otwarcie przyznał, że uderzyło go podobieństwo losów Pepe i ludzkich niewolników11. Pepe uciekł z zoo Escobara podobnie jak Cimarrones, afrykańscy niewolnicy, zbiegli hiszpańskiemu ciemiężcy w Panamie w XVI wieku. Santos Arias pochodzi z Dominikany, więc historia kolonializmu na Karaibach jest mu szczególnie bliska.
W swojej recenzji na łamach Pełnej Sali [LINK] Marcin Prymas świetnie podsumował Pepe, nazywając film „poetycką baśnią o krzywdzie, której doznają maluczcy w wyniku decyzji wielkich tego świata; w wyniku wyborów, których ze swojej pozycji nie są w stanie pojąć umysłami”. Dobitnie przedstawia to chociażby segment, w którym reżyser nagle skupia się na nowej postaci – człowieku, przypadkiem również nazywanym Pepe. Nowy bohater w trakcie codziennych połowów ryb nagle trafia na pływającego w rzece hipopotama. Przestraszony wraca do wioski i informuje o incydencie sąsiadów. Niedługo lokalna społeczność się wzburza i wymaga od lokalnych władz zrobienia czegoś z niebezpiecznym zwierzęciem. W taki sposób i człowiek Pepe, i hipopotam Pepe stają się ofiarami – tylko i wyłącznie przez podjętą dekady temu decyzję jednego, potężnego, nieodpowiedzialnego przedstawiciela gatunku homo sapiens.
Monolog Pepe ma często charakter wspomnieniowy, co można analizować pod kątem motywów pamięci kulturowej i pokoleniowej traumy. Ogólniejsze refleksje narratora należy natomiast wpisywać w nurt krytyki postkolonialnej, w tym wypadku splatającej na różne sposoby losy zwierząt nie-ludzkich i przedstawicieli homo sapiens. Wyraźnym akcentem kończy swój wywód Santos Arias, przedstawiając scenę polowania na Pepe. Zatrudniony przez Kolumbijski rząd myśliwy jest Niemcem, któremu zlecono wytropienie hipopotama pochodzącego z Namibii, państwa, które niewiele ponad sto lat temu jeszcze było kolonią Rzeszy nazywaną Deutsch-Südwestafrika.
Krótka refleksja
Powodów powszechności i naturalnej akceptowalności pośmiertnych narracji ludzkich Herbert G. Klein doszukuje się w wierze w istnienie duszy i życie pozaziemskie oraz w kulturowych pozostałościach po tych przeświadczeniach12. Biorąc pod uwagę popularność mówiących zwierząt w kinie (w animacjach lub filmach jak Babe – świnka z klasą), marginalnego występowania zwierzęcych narracji pośmiertnych być może wynika z czegoś podobnego – z chrześcijańskiego przekonania o nieistnieniu zwierzęcych dusz. Moje intuicje zdaje się pośrednio potwierdzać Mikko Keskinen, który, analizując pośmiertną narrację zwierzęcą w powieści Charlesa Sieberta Angus (2000), odnotowuje, że „mówiący martwy pies podwójnie narusza zwykły stan rzeczy; w przeciwieństwie do rzeczywistych ludzi, psy nigdy nie mają zdolności mówienia lub narracji, a w przeciwieństwie do ludzkich postaci, martwe psy rzadko pojawiają się pośmiertnie (jako duchy lub zombie) w literaturze”13. Może zatem paradoksalnym sposobem na ożywienie audiowizualnych reprezentacji zwierząt, które ze względu na medialną marginalizację i technologiczną reprodukcję Nicole Shukin nazywa „nieumarłymi duchami”14, jest dosłowne przywołanie ich filmowego ducha? W Pepe nieżywy hipopotam krytycznie zarysowuje mechanizmy wpływające zarówno na ludzi, jak i na zwierzęta, w Niewyraźnym klekocie ptaków martwy świerszcz, opowiadający historię przyrodnika, tworzy narrację o pasji i pamięci. Taka krytycznie zaimplementowana antropomorfizacja z przewrotnie tragicznym akcentem, utrudniającym zawieszenie niewiary, niespodziewanie wydaje się skutecznym sposobem na opowiadanie o nas jako po prostu żywych istotach – bez sztywnych podziałów.
1 O wspominanych i znacznie liczniejszych przykładach można więcej przeczytać w artykule:
Posthumous Narration, https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/PosthumousNarration (data dostępu: 22.06.2024 r.).
2 Zob. Herbert G. Klein, The Wonderful World of the Dead: A Typology of the Posthumous Narrative, https://webdoc.sub.gwdg.de/edoc/ia/eese/artic22/kleinh/3_2002.html (data dostępu: 22.06.2024 r.).
3 Niewyraźny klekot ptaków, https://archiwum2024.wkinach.mdag.pl/21/pl/warszawa/movie/Niewyrazny-klekot (data dostępu: 22.06.2024 r.).
4 Filmowa migawka: Franciszek Berbeka i premiera jego filmu pt. „Niewyraźny klekot ptaków”, (sic), https://www.youtube.com/watch?v=s1esE4vYJIs (data dostępu: 22.06.2024 r.).
5 Bill Morrison jest artystą wizualnym pracującym z bardzo starymi archiwaliami, które jako jeden z nielicznych preferuje zachowywać w oryginalnej, zniszczonej formie. Na zgniłej taśmie sylwetki ludzkie przypominają widma, a sam upływ czasu, rozkład i śmierć są głównymi motywami twórczości reżysera.
7 Luke Taylor, Columbia begins sterilizing its invasive hippos: what scientists think, https://www.nature.com/articles/d41586-023-03516-2 (data dostępu: 22.06.2024 r.).
8 Jordan Cronk, Separate, Don’t Divide: Nelson Carlo de los Santos Arias on „Pepe”, https://mubi.com/en/notebook/posts/separate-don-t-divide-nelson-carlo-de-los-santos-arias-on-pepe (data dostępu: 22.06.2024 r.).
9 Zamiast fragmentów kreskówki wykorzystano stylizowaną na nią animację ze względu na problem z uzyskaniem licencji.
10 C. Scott Tombs, Deathwatch : American film, technology, and the end of life, Columbia University Press, 2014, s. 145.
11 Berlinale Live 2024: Press Conference „Pepe”, https://www.youtube.com/watch?v=FbuSGue2nX4 (data dostępu: 22.06.2024 r.).
12 Zob. Herbert G. Klein, The Wonderful World…
13 Mikko Keskinen, Dead Dog Talking: Posthumous, Preposthumous and Preposterous Canine Narration in Charles Siebert’s „Angus”, [w:] Reconfiguring Human, Nonhuman and Posthuman in Literature and Culture, red. Sanna Karkulehto, Aino-Kaisa Koistinen, Essi Varis, Routledge, 2020, s. 145.
14 Shukin używa tego określenia analizując teksty Akiry Mizuta Lippita. Zob. Michał Matuszewski, (Nie)żywe obrazy. Widmowość i cielesność filmowych zwierząt, „Kwartalnik Filmowy” 2020, (111), s. 73.