W programie stacjonarnego Millennium Docs Against Gravity można było zobaczyć Pamięć jest wieczna, za którym stoi uznana reżyserka Maite Alberdi (nominowana do Oscara za Śledztwo w domu spokojnej starości). Nowy projekt Chilijki osiągnął jeszcze większe sukcesy niż jej poprzedni film, zdobywając m.in. Główną Nagrodę Jury w Sundance, Goyę dla najlepszej zagraniczny produkcji hiszpańskojęzycznej czy laur od publiczności na Berlinale, oraz ponownie sięgając po oscarową nominację.
W większości dotychczasowych filmów Maite Alberdi portretowała ludzi dojrzałych. W Tea Time (2014) przyglądała się comiesięcznemu rytuałowi podwieczorków grupy zamożnych siedemdziesięciolatek z Santiago, które razem ukończyły w latach 50. szkołę średnią. W Nie jestem stąd (2016) kierowała kamerę na mieszkającą w domu spokojnej starości osiemdziesięcioośmioletnią Josebę, która od siedmiu dekad przebywa w Chile, a czuje się jakby nadal była w rodzinnym miasteczku Rentería w Kraju Basków. W podobnej przestrzeni rozgrywał się także najsłynniejszy film twórczyni, czyli Śledztwo w domu spokojnej starości (2020). Agent wysłany na tę misję został wcześniej wybrany na castingu przez prywatnego detektywa Rómulo z grupy osiemdziesięcio- i dziewięćdziesięciolatków. W Pamięć jest wieczna reżyserka pozostaje w swojej strefie komfortu, choć podnosi stawkę. Tym razem do mijających lat i nostalgii za młodością dochodzi jeszcze nieuleczalna choroba podważająca reguły obowiązujące w szczęśliwym związku dwojga ludzi.
Na ekranie obserwujemy nieco młodszych niż zazwyczaj bohaterów: 55-letnią Paulinę Urrutię i 71-letniego Augusto Góngorę. Para żyje ze sobą od ponad dwudziestu lat, a niedawno stanęli przed gigantycznym wyzwaniem: dziewięć lat temu u mężczyzny zdiagnozowano Alzheimera. Od tego momentu jego żona postanowiła nagrywać ich wspólne życie. Może jako pamiątkę dla siebie oraz Javiery i Cristóbala, wychowywanych wspólnie dzieci z pierwszego małżeństwa męża, może jako obraz chwil miłości, ale i cierpienia, może na koniec jako rodzaj nauczki dla tych wszystkich, którzy wątpią, że sztuka może być lekiem na całe zło. Kroniki domowe stają się zatem zarówno autoterapią dla całej rodziny, jak i specyficznym kalendarzem adwentowym: kolejne nagrania ukazują wszak Augusto w coraz gorszym stanie, gdyż przestaje kojarzyć najbliższych, zapomina imiona i fakty, wpada w stany paranoiczne, w końcu nie umie rozpoznać w lustrze własnego odbicia. Smutne odliczanie do momentu, gdy pacjent straci własną tożsamość, a niedługo potem wycieńczony odda ducha, zostaje jednak rozbite mnóstwem uczucia od Pauliny. Próbuje ona przeciwstawić się siłom natury i z godną podziwu cierpliwością tłumaczy swemu ukochanemu kim i gdzie jest oraz czemu leży w łóżku z wedle swego umysłu obcą kobietą.
Ta kameralna opowieść o codziennym znoju i poszukiwaniu straconego sensu staje się jeszcze bardziej interesująca dzięki temu, kogo portretuje Maite Alberdi. Paulina Urrutia już jako 18-latka wystąpiła w sztuce Esperando la carroza, a potem na dobre weszła w świadomość rodaków, łącząc występy na deskach teatru z telenowelami i filmami kinowymi (m.in. Fuga Pablo Larraína, który swoją drogą został jednym z producentów Pamięć jest wieczna). Jej przełomową rolą była kreacja Juany Fernández del Solar, która zaledwie dwa lata przed emisją serialu w telewizji została kanonizowana jako Teresa od Jezusa z Andów, zostając pierwszą chilijską świętą Kościoła katolickiego. Aktorską sławę Urrutia przekuła na sukces polityczny: najpierw angażując się w Chilijski Związek Aktorów (Sidarte) i zostając jego prezeską (2001), by w 2006 ukoronować swój trud poprzez otrzymanie stanowiska przewodniczącej Narodowej Rady Kultury i Sztuki, czyli naszego odpowiednika Ministry Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Podczas kadencji (2006-2010) udało jej się przeprowadzić reformę prawa własności intelektualnej.
Jej mąż Augusto Góngora parał się dziennikarstwem, co podczas dyktatury wojskowej Augusto Pinocheta nie było zajęciem bezpiecznym. Od 1976 roku pracował dla „Solidaridad”, pisma wydawanego przez Wikariat Solidarności, czyli powołanej przez papieża Pawła VI organizacji opiekującej się ofiarami reżimu. Swoją misję pełnił także jako gospodarz niezależnego programu informacyjnego Teleanálisis (od 1984). Z okazji upadku generała zorganizował dwa koncerty charytatywne Desde Chile… un abrazo a la esperanza pod egidą Amnesty International. Potem działał w krajowych mediach (Televisión Nacional de Chile), koncentrując się na programach kulturalnych (jako prezenter, reżyser i producent). Jego wielkim projektem była praca nad kolektywną pamięcią narodu, co stanowi ironię losu względem tego, że sam przeszedł na wcześniejszą emeryturę z uwagi na żniwo demencji. Co ciekawe Góngora wyprodukował miniseriale La Recta Provincia (2007) i Litoral (2008), które reżyserował wielki Raúl Ruiz. W tym pierwszym, co przytacza też Alberdi w swym dokumencie, dziennikarz wcielił się w nieboszczka. Sądząc, że trup przecież nie będzie gadał, a on tym samym nie będzie musiał narażać widzów na kontakt ze swoim wątpliwym talentem aktorskim. Zapomniał jednak, że w dziełach autora Trzech koron marynarza zmarli funkcjonują na tych samych zasadach, co żywi. Góngora doczekał premiery filmu Alberdi na Berlinale w lutym 2023, ale niestety zmarł trzy miesiące później.
Pamięć jest wieczna nie stanowi w programie Millennium Docs Against Gravity wyjątku. O miłości dojrzałej z łyżką dziegciu w postaci choroby opowiadały przecież również dwa duńskie dokumenty, nagrodzony jako najlepszy debiut Echa miłości Zara Zerny oraz Dwójka nieznajomych próbujących się nie pozabijać duetu Jacob Perlmutter i Manon Oimet [NASZA RECENZJA]. Stali bywalcy festiwalu pamiętają też zapewne zwycięzcę z 2013 roku, czyli Nie zapomnij mnie, w którym reżyser David Sieveking kierował kamerę na swoją matkę Gretel skrępowaną okowami Alzheimera. Dokument Chilijki odróżnia się od tamtych dzieł przede wszystkim faktem, że większość materiału początkowo była zbierana nie z myślą o kinie, nie o tym, żeby ktoś patrzył na prywatne życie, które sypie się przez wyroki losu. Archiwum Urrutii i Góngory stało się częścią świata non-fiction jakby przypadkiem, przy okazji, bez szukania poklasku (jak dokument Perlmuttera i Oimeta), bez próby podsumowania całego powojennego pokolenia (jak film Zerny), bez rozliczenia z własną rodziną (jak dzieło Sievekinga). Te czyste intencje i uczucia, które płyną z ekranu, szczególnie widoczne w chwilach załamań Augusto i potężnej siły woli, z jaką radzi sobie z nimi Paulina, decydują o tym, że dokument Alberdi oddziaływuje tak potężnie.
Pamięć jest wieczna
Tytuł oryginalny: La memoria infinita
Rok: 2023
Kraj produkcji: Chile
Reżyseria: Maite Alberdi
Ocena: 3,5/5