Spektrum – recenzja filmu „Out”

Kino nie ma bogatej historii ukazywania dobrowolnego coming-outu: większość postaci LGBT żyje w ukryciu, a w filmach z ostatnich lat coraz częściej są już ujawnione w chwili zawiązania akcji. Znacznie powszechniejszy kanał dzielenia się tym doświadczeniem stanowi YouTube. Fakt ten wykorzystał Denis Parrot, montując kilkanaście internetowych nagrań z lat 2012-2018 w pełnometrażowy dokument „Out”, który wygrał konkurs Wolnego Ducha na ubiegłorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym.

Materiały wykorzystane przez reżysera świetnie obrazują różnorodność reakcji rodziców na coming-out dziecka. Na przykład otwierająca film rozmowa chłopaka z mamą i młodszym bratem to pierwsza z kilku pełnych zrozumienia i akceptacji; później nieoczekiwanie pojawiają się nawet nagrania humorystyczne. Na drugim biegunie sytuuje się scena wyrzucenia syna z domu przez rozgniewaną matkę, tym mocniejsza, że filmowana z ukrycia. Spektrum pomiędzy tymi reakcjami wypełniają inne rozmowy, często telefoniczne, w których dostajemy w pigułce najpowszechniejsze mity związane z homoseksualnością, zwłaszcza powtórzone kilkukrotnie stwierdzenie, że to „kwestia wyboru”. Pojawiają się tu różne wątpliwości, dopytywanie czy wyparcie. Parrot na tyle zręcznie dobrał kolejność materiałów, że wzruszenie i przerażenie płynnie przenikają się podczas seansu. Nigdy bowiem nie wiadomo, jaka reakcja czeka osobę z kolejnego nagrania.

W kompozycji filmu zwraca uwagę jeszcze kilka kwestii. Po pierwsze, między nagrania rozmów z rodzicami wpleciono monologi osób opowiadających o własnych – najczęściej trudnych – doświadczeniach. Wypowiedzi te nieźle dopełniają obraz emocjonalnego zmagania ze sobą związanego z wychodzeniem z szafy. Inne, bardzo widoczne decyzje kompozycyjne to rozpoczęcie od postaci ujawniających swoją orientację i stopniowe przejście do osób transpłciowych oraz na tej samej zasadzie rozpoczęcie od nagrań anglojęzycznych, które ustępują w drugiej części filmu historiom z całego świata. Oba te zabiegi sprawdzają się dla wyraźniejszego nakreślenia szerokiego spektrum towarzyszących coming-outowi doświadczeń.

Pod kątem podejścia do tematu trudno „Out” cokolwiek zarzucić. Wątpliwości może tu za to budzić forma: jest to w końcu jedynie montaż znalezionych w sieci nagrań, a twórca od siebie – poza odpowiednim ich doborem – daje tylko napisy z imionami i miejscem zamieszkania bohaterów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby zamiast filmu kinowego materiał znalazł się na youtubowej playliście, nic by nie stracił ze swej siły rażenia. Oczywiście, decyzja o takiej formie realizacji projektu jest w pełni zrozumiała z uwagi na różnice między oboma mediami, ale wątpliwość ta nie opuszczała mnie przez cały seans.

W jednym ze wspomnianych monologów padają kluczowe dla „Out” słowa, że nie ujawniamy się dla ludzi hetero, tylko żeby inne osoby LGBT wiedziały, że nie są same. Widać, że twórcy zrobili film z myślą nie o krytykach czy badaczach, tylko właśnie o zwykłym nienormatywnym odbiorcy. Powstała w ten sposób niejako esencja emocji, z jakimi wiąże się doświadczenie coming-outu. Doświadczenie, które jest jednocześnie osobiste i wspólne; w każdym przypadku nieco inne, ale związane z tymi samymi obawami i nadziejami. Doświadczenie łączące i fundamentalne.

Jędrzej Sławnikowski
Jędrzej Sławnikowski
out plakat

Out

Rok: 2018

Gatunek: dokumentalny

Kraj produkcji: Francja

Reżyser: Denis Parrot