W drodze na Oscary 2018: filmy nieanglojęzyczne. Przegląd kandydatów.

Na kategorię filmu nieanglojęzycznego na Oscarach zazwyczaj patrzymy z perspektywy szans reprezentanta Polski. Jest to też jednak nieoceniony zbiór zarówno pereł, jak i szrotu z każdego zakątka świata. Razem z redakcją będziemy, aż do stycznia, oglądać i oceniać reprezentantów, by pomóc wam odkryć ukryte perły i odróżnić ziarno od plew.

Warunkiem pojawienia się filmu w tym tekście jest obejrzenie go przez przynajmniej jednego członka redakcji lub współpracownika Pełnej Sali. Wartość „średnia” oznacza średnią arytmetyczną ocen redaktorów w skali 1-10, z kolei ułożenie filmów zależy od średniej ważonej mającej na celu niwelowanie przypadkowości ocen filmów, które mają mało głosów.

Obejrzeliśmy tylu kandydatów:
Flaga Węgier
Węgry

Dusza i ciało

reż. Ildikó Enyedi

Mária i Endre pracują w jednej firmie. Ona wycofana, eteryczna, niepotrafiąca nawiązać kontaktu z innymi. On znudzony, przekonany że już nic dobrego go nie spotka. Niby klasyczny wstęp do melodramatu. Tylko poniekąd… Rzadko się widuje tak bezkompromisowe dzieło. „Dusza i ciało” chce być zarówno prosta, ciepła, zabawna, jak i zawłaszcza sobie prawo do opowiadania o niezwykle poważnych tematach. Biurowa komedia przeplata się z romansem, lecz nie daje zniewolić banałowi właściwemu kinu gatunkowemu. Przeciwnie, raz po raz taranuje schematy. Zaciera granicę między realnością, a fantazją. Stawia na eklektyzm. Reżyserka Ildikó Enyedi kręci swe dzieło z absolutną swobodą oraz olbrzymią empatią względem bohaterów i każdego kto choć na chwilę odnajdzie w nich cząstkę siebie. Tym zdobyła nie tylko naszą przychylność. Jury w Berlinie nagrodziło ją Złotym Niedźwiedziem w tegorocznym konkursie. Musimy jednak pamiętać o tym, że po raz ostatni berliński triumfator jechał na Oscary w 2012 roku, zatem aż 6 lat temu, a Enyedie raczej nie jest takim pupilkiem akademii jak Farhadi.

★★★★★☆
średnia: 7,80 (5 głosów)
Adrian Burz
Adrian Burz
testrol_es_lelekrol_plakat
Rosja - flaga
Rosja

Niemiłość

reż. Andriej Zwiagincew

To że Zwiagnicew jest nie byle jakim reżyserem wie chyba każdy kinoman. Jego obecność wśród reżyserów, których dzieła kandydują do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny nikogo więc nie dziwi. „Lewiatan” poprzedni obraz w reżyserii Rosjanina  był jednym z faworytów do nagrody Akademii, ale musiał uznać wyższość polskiej „Idy„. Tym bardziej kolejna nominacja dla twórcy „Powrotu” nie byłaby zaskoczeniem zwłaszcza, że „Niemiłość” robi ogromne wrażenie. Historia chłopca, który pod wpływem braku rodzinnego ciepła decyduję się na ucieczkę z domu początkowo przypomina typowy kryminał. Jednak zamiast kolejnych poszlak, widz dostrzega raz za razem nowe przywary jego rodzinnego domu. Konflikty, brak dialogu, przedkładanie kariery nad rodzinne relacje, to wszystko Zwignicew portretuje w dosadny i niespotykanie uniwersalny sposób, który sprawia, że widz zaczyna się poważnie zastanawiać nad swoimi własnymi priorytetami. Przejmujące i osobiste kino, które z pewnością będzie zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną.

★★★★★☆
średnia: 7,50 (2 głosy)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Niemiłość - plakat rosyjski
Flaga chorwacji
Chorwacja

Nie gap się na mój talerz

reż. Hana Jušić

Marijana to młoda, ambitna dziweczyna, która żyje w skrajnie toksycznej rodzinie. Po wypadku ojca pozostała jedynym żywicielem familii. Matka zajmuje się domem i swoim niepełnosprawnym mężem, a jej brat notorycznie „szuka pracy” co zazwyczaj zaczyna się i kończy przed ekranem telewizora. Bohaterka jako jedyna stara się coś zmienić w niekorzystnej sytuacji, przez co wszyscy mają do niej pretensje, szukając w jej postępowaniu rzeczy, które mogłaby zrobić lepiej. Reżyserka Hana Jušić znakomicie zbudowała w okół bohaterki atmosferę osaczenia, która z czasem nawarstwia się i sprawia że widz czuje presję, jaka jest na niej wywierana. Miłość do członków rodziny jest wystawiana na próbę przez ich roszczeniowość i bezczelność, a wewnętrzna walka między troską, a poczuciem własnej wartości staje się główną osią dramatu, tworząc bezkompromisowy, odważny i niesamowicie dołujący film. Nagrodzony w konkursie 1-2 podczas zeszłorocznego WFFu film sprawił nielada niespodziankę eliminując w preselekcjach faworyzowaną „Konstytucję

★★★★★☆
średnia: 8,00 (1 głos)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Nie gap się na mój talerz
Niemcy

W ułamku sekundy

reż. Fatih Akin

Jeden z głównych faworytów bukmacherów i ekspertów, w tym roku znów pochodzi z Niemiec i znów miał swoją światową premierę w Cannes. Twórca głośnego „Głową w mur” — Faith Akih — zasadniczo funduje nam trzy osobne filmy w jednym, z czym nawet zbytnio się nie kryje, dzieląc go na rozdziały. Pierwszym jest rodzinna sielanka, zakończona zamachem w którym ginie rodzina bohaterki; drugim dramat sądowy, związany z procesem domniemanych oprawców, a trzeci to wszystko, co dzieje się po nim. Cały film jest niesamowitą emocjonalną bombą, w której pierwsze skrzypce gra fenomenalna Diane Kruger. Sposób, w jaki przeżywa stratę rodziny i wszystkie rzeczy z nią związane, jest niezwykle wymowny i plastyczny. To wszystko doceniło Jury festiwalu w Cannes, nagradzając ten występ Złotą Palmą. Sprawia że potrafimy niemal odczuć ból i brak nadziei, taki jaki przyszło odczuwać bohaterce. Cała otoczka emocji, jakie niesie ten film, sprawia, że mimo tego, iż reżyser pozwolił sobie na pewne uproszczenia fabuły, to w trakcie seansu całkowicie tego nie widzimy. Bardzo mocny i ważny społecznie film.

★★★★☆☆
średnia: 6,75 (4 głosy)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
In the fade - plakat
bułgaria - flaga
Bułgaria

Sława

reż. Kristina Grozeva i Petar Valchanov

Bułgarzy postanowili zaufać nagrodzonej wyróżnieniem w Locarno „Sławie”. Selekcjonerzy postawili na najbardziej otwarty i uniwersalny film z możliwych, zamiast co prawda docenianego, ale jednak szaro-buro poetyckiego „Bez Boga„. W filmie śledzimy losy biednego, prostego i uczciwego torowca Tzanka, który pewnego dnia znajduje fortunę i od razu zgłasza to na policję. Tę historię próbuje wykorzystać do przykrycia afery korupcyjnej ambitna urzędniczka Julia, fenomenalnie zagrana przez Margaritę Groshevą. W wyniku tych wydarzeń Zdravko zostaje wplątany w polityczną rozgrywkę na najwyższym szczeblu między władzą a mediami, gdzie los jednostki nie miał znaczenia. Potencjał historia miała olbrzymi, niestety został on w większości niewykorzystany przez boleśnie wręcz konwencjonalnie i przewidywalnie napisany scenariusz, a także brak głębi w postaciach ponad zestaw opisujących je cech. Takie uniwersalne kino, które zasadniczo bez większych zmian możnaby przenieść wszędzie może zyskać uznanie, o ile promocja będzie silna.

★★★★☆☆
średnia: 6,67 (3 głosy)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
szwecja - flaga
Szwecja

The Square

reż. Ruben Östlund

Laureat tegorocznej Złotej Palmy jest filmem udanym, ale nie wybitnym. To nie tylko inteligentna satyra na sztukę współczesną i mechanizmy związane z jej promocją, a przede wszystkim portret hipokryzji. Zderzenie deklaracji z działaniem, sztuki z krwiożerczą machiną korporacyjną. Wszystko to podane w formie bardzo lekkiego komediodramatu. Przez swoją epizodyczną strukturę film jest nierówny. Są sceny, które zapamiętam na długo, są i takie o których już zapomniałem. Bardziej zwarta forma na pewno by tu pomogła, bo Ostlund jedynie ślizgała się po powierzchni, nie wydobywając esencji. Humor czasem także sprawia wrażenie przestrzelonego i momentami film zbliża się do poziomu niewybrednej, amerykańskiej komedii. Na szczęście pewnej granicy nie przekracza. Dopiero bliżej finału wszystkie pozornie niepasujące elementy, wskakują na właściwie miejsce i wyłania się z tego mocny i niejednoznaczny obraz naszych słabości w krzywym zwierciadle. Raczej nie wróżymy Szwedom nominacji, ale może akademicy postanowią być autoironiczni?

★★★★☆☆
średnia: 6,43 (5 głosów)
Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
The Square - poster
Tajlandia

Gdy zapadnie zmrok

reż. Anocha Suwichakornpong

Działając niejako w kontrze do panującej w świecie mody na wysyłanie do Los Angeles produkcji możliwie uniwersalnych, które każdy widz może łatwo przenieść na swoje prywatne uczucia, doświadczenia i wiedzę, Tajlandczycy zdecydowali się na film bardzo osadzony w historii ich kraju. „Gdy zapadnie zmrok” to wielowątkowa i dziejąca się w dwóch liniach czasowych opowieść o masakrze studentów na Uniwersytecie Thammasat w 1976 roku. Osnuta wokół wywiadu młodej reżyserki i uznanej miejscowej pisarki historia, jest bardzo nieprzystępna dla osób, które nie są dobrze zaznajomione z najnowszą historią Tajlandii, czyli zapewne około stu procent Polaków. Produkcja ta, niczym słynna brazylijska „Ziemia w transie”, nie przejmuje się takimi rzeczami, jak tłumaczenie widzowi co się dzieje na ekranie. Z drugiej strony warte docenienia są bardzo piękne zdjęcia tego egzotycznego kawałka świata, a także ogólny klimat produkcji. Trudno wróżyć tak nieprzystępnemu filmowi duży sukces w konkursie, ale to idealny przykład perły, dla poszukiwania których warto przeglądać krajowych kandydatów.

★★★★☆☆
średnia: 7,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Gdy zapadnie zmrok
Flaga francji
Francja

120 uderzeń serca

reż. Robin Campillo

Mamy początek lat ’90 we Francji. Edukacja seksualna traktuje temat HIV jako tabu, co przyczynia się do tego, że wirus zbiera coraz większe żniwo. Pomaga mu w tym przeświadczenie, że AIDS to choroba atakująca wyłącznie homoseksualistów. W tych ciężkich czasach grupa działaczy LGBT wykonuje tytaniczną pracę, uświadamiając ówczesne społeczeństwo. Większość działaczy to nosiciele wirusa lub osoby chore, nie mając dla siebie nadzieii chcą sprawić, by ich los podzieliło jak najmniej osób, jednocześnie tworzą bardzo hermetyczną społeczność, co często owocuje związkami między jej członkami. Mają one wyjątkowo dramatyczny charakter, ponieważ bohaterowie wiedzą że nie zostało im wiele czasu do wspólnego spędzenia. O ile jestem wdzięczny twórcy za sportretowanie działaczy, zapomnianych przez historię bohaterów, których działania uratowały wiele osób, o tyle wątki romansów między postaciami sprawiają wrażenie bardzo sztampowych prób wyciśnięcia z widza ostatniej łzy. Bez wątpienia film ważny i wartościowy, ale moim zdaniem nieco przeceniany.

★★★★☆☆
średnia: 6,00 (2 głosy)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
120 uderzeń na minutę
flaga hiszpani
Hiszpania

Lato 1993

reż. Carla Simon Pipó

W wielojęzykowej i wielonarodowej Hiszpanii od paru lat wytworzyła się swoista tradycja wysyłania w latach nieparzystych propozycji oscarowej w języku mniejszości. Bo baskijskich „Kwiatach” tym razem jedziemy do Katalonii, gdzie mała dziewczynka imieniem Frida trafia do „drugiej” mamy, zostaje wywieziona od babci na przedmieścia, i tam wszystko obserwujemy z jej perspektywy. Nie wiemy więc tak jak ona o wielu sprawach: co się stało z jej pierwszą mamą, dlaczego ludzie źle reagują, kiedy skaleczy się w kolano albo dlaczego Frida musi brać zastrzyki. Widzimy za to proces jej dorastania i jak różne rzeczy na nią wpływają – to wszystko w sposób wyjątkowo wizualny! Pokazane nam jest: jak ona odbiera pewne wydarzenia, jak je przetwarza i jak one na nią wpływają. Frida sprawia problemy, ale nie jest złym dzieckiem. Błędy są popełniane po obu stronach, gdyż jej opiekunowie również się uczą nowej sytuacji i koniec końców dostajemy zaskakująco pełny obraz dorastania. Urocze, ale także bezpieczne kino, które akademicy spokojnie będą mogli obejrzeć całą rodziną przy obiedzie. Czy to klucz do serc selekcjonerów?

★★★★☆☆
średnia: 6,00 (2 głosy)
Garret Reza
Garret Raza
Summer 1993 - poster
Serbia

Requiem dla pani J.

reż. Bojan Vuletić

Serbowie po raz kolejny do rywalizacji o złotą statuetkę wysyłają czarną komedię. „Requiem dla pani J.” to film o starszej kobiecie, która chce popełnić samobójstwo i dołączyć tym samym do swojego zmarłego męża. Zanim to jednak zrobi, musi dokończyć kilka spraw. Wbrew opisowi to jednak dosyć bezpieczny film, który nie oferuje wielu zaskoczeń, brakuje mu pewnego szaleństwa, którym charakteryzował się na przykład zeszłoroczny „Dziennik Maszynisty„. Scenariusz ma dobre, nienużące tempo, a poszczególne sceny są zróżnicowane i zapewniają rozrywkę. Podczas seansu możemy również kibicować prawdziwej ulubienicy publiczności w postaci dorastającej córki głównej bohaterki, która swoją żywiołowością już przy pierwszym pojawieniu się na ekranie zjednuje sobie serca widzów. Kilka ładnych scen oraz zakończenie sprawiają, że to nie był stracony czas, ale nie jest to też produkcja, która miałaby szanse zamieszać w rywalizacji. Filmowi brakuje geniuszu i przełamywania tabu, jakim charakteryzowały się, chociażby nominowane przed kilku laty „Dzikie Historie”.

★★★★☆☆
średnia: 6,00 (1 głos)
Garret Reza
Garret Raza
Kambodża

Najpierw zabili mojego ojca

reż. Angelina Jolie

Po wielu dniach konsultacji z akademikami khmerska komisja selekcyjna zdecydowała się ulec lobbingowi Netflixa i oportunizmowi i zgłosić do wyścigu oscarowego najnowszą produkcję Angeliny Jolie. To pięknie wyreżyserowana, bardzo plastyczna podróż przez słynne Pola Śmierci, miejsca masowej kaźni zorganizowane własnemu narodowi przez fanatycznych Czerwonych Khmerów w drugiej połowie lat 70. Przez ten apokaliptyczny krajobraz podróżujemy wspólnie z małą dziewczyną, córką ważnego oficera przedrewolucyjnej armii. Cały ten film to w zasadzie wspomnienia z młodości około pięćdziesięcioletniej kobiety, co tłumaczy pewne przesłodzenie i przestylizowanie całego świata przedstawionego. Poważnym problemem produkcji jest jej scenariusz, historia nie ma nam wiele do zaoferowania, a w drugiej połowie staje się on dodatkowo mocno nieczytelny. Nie do wybaczania jest też boleśnie patetyczne w najgorszym amerykańskim stylu podwójne zakończanie. Mimo wszystko to wciąż solidna rzecz i ewentualna nominacja jest więcej niż możliwa.

★★★★☆☆
średnia: 6,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Rumunia Flaga
Rumunia

Fixer

reż. Adrian Sitaru

Rumuńska Nowa Fala, delikatnie mówiąc, nie jest ulubionym nurt filmowy Amerykańskiej Akademii. Amerykanie dają temu wyraz, rokrocznie pomijając produkcje z tego kraju w Oscarowych nominacjach i raczej w tym roku czeka nas powtórka z rozrywki. Film twórcy świetnych „Nieprawych” z zeszłego roku tym razem niestety prezentuje dużo niższy poziom. Jest to historia rumuńskiego fixera (osoba będąca przewodnikiem zagranicznych dziennikarzy w jakimś kraju), który wspólnie z francuską ekipą chce dotrzeć do świeżo deportowanej z Francji nieletniej prostytutki, zamieszanej w głośną tam aferę. Ciekawe pomysły scenariuszowe, jak zrównanie ze sobą niejako działań alfonsów i żądnych sensacji mediów, bez jednoczesnego oceniania bohaterów, czy moralizowania, niestety wychodzą na wierzch tylko w kilku scenach. Przez większość czasu mamy do czynienia z typowym festiwalowym średniakiem złożonym z dość sztampowych dla tej kinematografii klocków. W „Fixerze” nie ma tej prawdziwości, którą charakteryzował się poprzedni film reżysera, kręcony prawie bez dubli.

★★★★☆☆
średnia: 6,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Fixeur Plakat
Austria - flaga
Austria

Happy End

reż. Michael Haneke

Kiedy masz znanego i uznanego reżysera, to nawet kiedy jest on skrajnie bez formy to i tak go wysyłasz na Oscary. Może akademicy zagłosują po nazwisku bez oglądania? Tak wielokrotnie robiła Polska („Powidoki”, pamiętamy) tak teraz zrobiła mająca wybitne „Teheran Taboo” Austria. Reżyser stara nam się pokazać przedstawicieli europejskich elit jako ludzi słabych, zniszczonych przez dobrobyt, którzy nie potrafią już czerpać radości z życia. Niestety widać nadmiar pomysłów u Mistrza. W kolejnych średnio powiązanych ze sobą scenach przedstawia nam kolejne postaci i ich wątki, a korowód ten zdaje się nie mieć końca. W tym filmie znajdziemy prawdopodobnie więcej bohaterów mających swój wątek niż w czterech ostatnich filmach Hanekego, owocuje to tym, że wychodząc z kina, mamy wrażenie, jakbyśmy zobaczyli pilot serialu. Przy potencjalnej mocy całej historii czujemy, że twórca tego pokroju mógł zrobić to dużo umiejętniej. Dodatkowo film pełen jest nawiązań do poprzedniej twórczości Mistrza, co często wychodzi nieporadnie i niezamierzenie śmiesznie.

★★★☆☆☆
średnia: 5,5 (4 głosy)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Happy end - plakat
Flaga Polski
Polska

Pokot

reż. Agnieszka Holland

„Pokot” jaki jest, każdy widzi. To specyficzny kryminał opowiadający losy starszej kobiety-szamanki mieszkającej w Sudeckiej wsi, która prowadzi prywatne śledztwo na temat tajemniczych zgonów okolicznych myśliwych. Najnowszy film Agnieszki Holland ma zarówno niepodważane zalety, takie jak: przepiękne zdjęcia, cudowną grę nowo odkrytej dla kina Agnieszki Mandat, czy chyba najlepszy klimat grozy i niepokoju w polskim kinie w ostatnich latach. Z drugiej strony wiele osób, w tym większość redakcji, nie może wybaczyć naszemu tegorocznemu kandydatowi okropnej toporności scenariusza, propagandowej subtelności lewicowego „Smoleńska” i bardzo nachalnej metafizyki à la późny Kieślowski w trzecim akcie. Pod znakiem zapytania stoi jak taki film zostanie przyjęty za granicą. Na razie „Pokot” nie jest raczej wymieniany na szerokiej liście faworytów do styczniowej „dziewiątki”, ale bardzo szybko rozpoczęta, bo już na festiwalu w Toronto, akcja promocyjna oraz zawodowa aktywność Agnieszki Holland w USA, dają nadzieję na niespodziankę. Choć żałujemy „Wołynia” i „Ptaków śpiewających w Kigali

★★★☆☆☆
średnia: 5,36 (8 głosów)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Pokot - plakat festiwalowy
Kenia - flaga
Kenia

Kati Kati

reż. Mbithi Masya

Kenijczycy po raz drugi próbują swoich sił w wyścigu po nagrody Akademii. Kinematografia tego położonego we wschodniej części kontynentu kraju należy do najsilniejszych w Afryce. Z Kenijczykami ściśle współpracuje choćby Showmax, gdzie produkcje z tego kraju stanowią awangardę afrykańskiego kina. Tegoroczny kandydat do Oscara. „Kati Kati” to film oparty na dość prostej metaforze czyśćca jako swoistego celu podróży — ucieczki do USA. W obrazie obserwujemy ewidentnie zagubioną jednostkę próbującą po śmierci zrozumieć istotę życia i wydarzeń, które sprawiły, że się znalazła tam, gdzie się znalazła oraz odkryć jakiś cel w nie-życiu. Zaskakująco dobrze kenijska produkcja wypada aktorsko, występy miejscowych aktorów nie popadają w kicz, ani nie trącą amatorstwem. Bardzo prawdopodobna przy tym pomyśle wyjściowym pretensja nie jest udziałem tego filmu. Niestety, z drugiej strony, wykonaniu produkcji daleko do ideału, fabularne wątki zdają się prowadzić donikąd, całej opowieści brakuje głębi i dobrego powodu, abyśmy mogli w nią się angażować. Debiutu na gali raczej nie będzie.

★★★☆☆☆
średnia: 5,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Flaga Laosu
Laos

Dearest Sister

reż. Mattie Do

Kinematografia Laosu wciąż stoi na bardzo wczesnym etapie swojego rozwoju. Podczas gdy filmy z Kambodży zdobywają nagrody w Cannes („Diamond Island”), a sąsiedzi z Wietnami kręcili już przed drugą wojną światową, a takie ich produkcje jak „Zapach Zielonej Papai” kojarzy wielu kinomanów z całego świata, Laos w 2017 roku dopiero po raz pierwszy wysyła swojego przedstawiciela do Nagrody Akademii.  Urodzona w Los Angeles Mattie Do to najbardziej znany filmowiec z tego kraju, jej debiut w 2012 roku był pierwszą laoską produkcją wyświetlaną na festiwalach w USA i Europie. Jej drugi film to również horror. „Dearest Sister” opowiada historię dziewczynki która przyjeżdża do Wientianu zajmować się nagle oślepłemu kuzynowi który zdaje się komunikować z martwymi ludźmi. Twórczyni znów używa paranormalnych zjawisk i kina gatunkowego by opowiedzieć o wykluczeniu i problemach kobiet w tym kraju. Niestety poza nietypową ojczyzną nie ma wielu powodów do oglądania tego filmu. Jest to bardzo konwencjonalny, przeciętny arthousowy horror, który ani nie porwie, ani nie zanudzi widza. 

★★★☆☆☆
średnia: 5,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Dearest Sister - Poster
Lazachstan - flaga
Kazachstan

Road to Mother

reż. Akan Satayev

Kazachowie bardzo dobrze pamiętają, że w 2008 roku wielki sukces i nominację przyniósł im monumentalny dramat historyczny „Czyngis-chan„. Tym razem zapatrzywszy się w pierwszą część wybitnego „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego przedstawiciele największego kraju Azji Centralnej zdecydowali się na monumentalny dramat wojenny – „Road to Mother”. Film pokazuje nam dwudziestowieczną historię Kazachstanu poprzez opowieść o Iliasie którego rewolucyjna zawierucha zabiera z rodzinnego domu do dalekiej Odessy. Przez kolejne lata spędzone w sierocińcu, a potem radzieckiej armii jedyne, o czym pragnie o powrót do kochającej matki. Sceny wyjęte niczym z „Szeregowca Ryana” Stevena Spielberga przeplatane są ujęciami kołchozowego losu kobiet, jakby żywcem przepisanymi z estońskiego „Na skrzyżowaniu wichrów„, a do tego dochodzi disneyowska historia z gatunku „Nemo do domu wraca”. Obraz Satayeva niestety w żadnym momencie nie zaskakuje widza ani nie daje mu nic specjalnego. Ot solidny średniak.

★★★☆☆☆
średnia: 5,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Flaga Chile
Chile

Fantastyczna kobieta

reż. Sebastián Lelio

Konflikty międzypokoleniowe to odwieczny problem. Jak się jednak okazuje, dużo cięższą sprawą jest sytuacja, gdy osoby w różnym wieku dogadują się, aż za dobrze. Taki wniosek można wysnuć obserwując przedstawioną w „Fantastycznej Kobiecie” historię związku młodej Mariny i dużo starszego Orlando. Ich relacja oparta jest na prawdziwym uczuciu, a jednak na jej drodze staje rodzina mężczyzny, która konsekwentnie stara się odsunąć Marinę od jego życia. Chilijski kandydat do Oscara to typowe kino środka, nastawione na walkę ze stereotypami i uprzedzaniami . Niestety pomimo dobrych intencji najnowszy film reżysera „Glorii” pozostaje bardzo bezpieczną i zachowawczą produkcją. Stawia kontrowersyjne tezy, po czym zapomina z nimi dyskutować i w rezultacie wydaje się trochę pusty. W ostatecznym rozrachunku to sprawnie zrealizowany dramat z rewelacyjną rolą Danieli Vegi. Uczucie niedosytu jednak gwarantowane. Z drugiej strony film jest bardzo ceniony przez amerykańską krytykę i jego nominacja jest prawie pewna.

★★★☆☆☆
średnia: 4,97 (6 głosów)
Adrian Burz
Adrian Burz
RPA - Flaga
RPA

Inxeba

reż. John Trengove

Film ukazuje świat rytuałów inicjacyjnych do dziś praktykowanych w RPA. Główni bohaterowie to opiekunowie na obozach dla chłopców, mających przejść okrutną próbę. Ich podopiecznym okalecza się genitalia, a następnie celebruje czas gojenia się ran („inxeba” to w języku zulu właśnie „rana”). Jednak dla Xolaniego i Vija przyjazdy na coroczny rytuał to nie kwestia wiary w zabobony. Obaj są kochankami, którzy tylko w tym momencie mogą spędzać ze sobą czas. Ich relację komplikuje pojawienie się młodego Kwanda, negującego sens tradycji i zdającego się dostrzegać uczucie, jakie obaj mężczyźni ukrywają. „Inxeba” to z jednej strony pobieżny wgląd w przesądną Afrykę, z drugiej gejowski melodramat z klasycznym motywem trójkąta bohaterów. Obie materie się przeplatają, gdyż tradycja, której efektem są jedynie ból i cierpienie, staje w opozycji do „zakazanej miłości”. Niestety to bardzo przewidywalne ideowo kino, nakręcone w ospałej, dusznej atmosferze. Ma to swój urok, postaci są dobrze napisane, lecz ckliwa strona opowieści wydaje się za bardzo górować nad potrzebą wpijania się w temat. Ostatecznie otrzymujemy niedosyt, choć z pewnością nazwanie filmu „banalnym” byłoby nadużyciem.

★★☆☆☆☆
średnia: 4,00 (1 głos)
Adrian Burz
Adrian Burz
Kolumbia

Winowajcy

reż. Iván Gaona

Wybór „Winowajców” wywołał bardzo duże zaskoczenie w ojczyźnie, film ten nie był tam przesadnie poważany, nie miał również większych sukcesów na zagranicznych festiwalach. My widzieliśmy go niemal rok temu podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego i przyznamy się szczerze, że szybko został wyparty z pamięci jako jeden z najbardziej nieudanych filmów całego festiwalu. Jego największą wadą jest dramatycznie przeszarżowany scenariusz, w którym przeplatające się wątki kryminalne i miłosne intrygi zamiast przyciągnąć widza sprawiają, że gubi się on w narracyjnym chaosie. Wisienką na torcie jest finał filmu, który ciężko rozpatrywać jako coś więcej niż zwykłe bieganie po planie z bronią w ręku, bawiąc się nią w groźnych gangsterów. Oglądając ten film miałem wrażenie seansu amatorskiej produkcji, przygotowanej przez samozwańczych filmowców, zapatrzonych na Quentina Tarantino. Pozostaje mieć nadzieję że to jednorazowe nieporozumienie i pozostałe rywalizujące o wysłannictwo tytuły faktycznie prezentowały dużo wyższy poziom. Ale na shortlistę w tym roku szans nie ma najmniejszych.

★★☆☆☆☆
średnia: 3,00 (1 głos)
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Pariente - Winowajcy
Senegal

Félicité

reż. Alain Gomis

Senegalska kinematografia jest jedną z najbardziej docenianych i doświadczonych na kontynencie afrykańskim, takie produkcje jak „Xala„, czy „Touki Bouki” są znana przez kinomanów na całym świecie. Mimo to musiał przyjechać francuski twórca i być zauważony na dużym festiwalu, żeby zdecydowano się na debiut w oscarowym wyścigu… Najnowszy film Alaina Gomisa został nagrodzony na tegorocznym Berlinale Grand Prix Jury, czyli drugą najważniejszą nagrodą festiwalu. Niestety, trudno mi zrozumieć taką decyzję tamtejszego jury. „Felicite” stanowi swoiste połączanie społecznie zaangażowanego feel good movie w stylu „Ja, Daniel Blake„, z nurtem slow cinema. Jakby tego było mało, wszystko zostało doprawione afrykańską muzyką dodającą uroku, ale podkreślającą niespójność kreacyjną filmu. Obraz zabiera nas do Kinszasy, gdzie poznajemy około czterdziestoletnią piosenkarkę barową Félicité, która razem z próbującym zdobyć jej serce Tabu próbuje zdobyć pieniądze na operację swojego 12-letniego syna. Produkcja jest niestety niespójna, niezbyt ciekawa i bardzo wtórna, jednakże nie bez szans na shortlistę.

★★☆☆☆☆
średnia: 3,00 (1 głos)
Marcin Prymas
Marcin Prymas
Felicite - poster - plakat - Alain Gomis
Litwa - flaga
Litwa

Szron

reż. Šarūnas Bartas

Šarūnas Bartas to najbardziej znany litewski reżyser, który dodatkowo zdecydował się zrobić wyjątkowo aktualny politycznie i przystępny w odbiorze film. Trudno się zatem dziwić, że to właśnie najnowszy obraz twórcy „Domu” i Wolności” zostaje przez bałtów wysłany do USA. Niestety jest to też film bardzo nieudany, stanowiący swoisty wojenny retelling „Wszystkich Nieprzespanych Nocy” wydestylowany z naturalności i „czystości” filmu Marczaka. Film opowiada o młodym Litwinie który postanawia zastąpić przyjaciela jako kierowca konwoju jadącego z pomocą humanitarną na ukraiński front. Bohater brawurowo grany przez Mantasa Jančiauskasa chce dzięki tej podróży nareszcie poczuć coś w swoim życiu, przypomina trochę zagubionych bohaterów „Placu Zabaw”. Bierze że sobą swoją dziewczynę która widzi w wyprawie ostatnią szansę na uratowanie związku. Niestety film upada głównie w kluczowej warstwie scenariuszowej, dialogi są pretensjonalne, niezgrabne, czasem zwyczajnie śmieszne, a częściej nudne niczym nieudane jasełka. Warto zobaczyć dla Andrzeja Chyry, grającego Andrzeja Chyrę.

★★☆☆☆☆
średnia: 3,33 (3 głosy)
Marcin Prymas
Marcin Prymas