Na rozdrożu – recenzja filmu „Olga” – Tofifest 2022

W sporcie, ze względu na jego inherentne propagandowe konotacje, narodowość odgrywa niezwykle istotną rolę, jednocześnie jednak mało gdzie tak bardzo odbijają się zawirowania polityczne. Utalentowani zawodnicy niezwykle często zmieniają barwy nie tylko ze względu na korzyści materialne, ale także na to jak koła historii odciskają na nich swoje piętno. Taką właśnie sytuację portretuje Olga, zwyciężczyni tegorocznego festiwalu Tofifest.

Tegoroczny szwajcarski kandydat do Oscara, nagrodzony w Tygodniu Krytyki Cannes 2021, opowiada o piętnastoletniej utalentowanej gimnastyczce – tytułowej Oldze. Jej życie świetnie się układa, jest etatową reprezentantką Ukrainy na arenie międzynarodowej, prowadzi aktywne życie towarzyskie, w dorosłość wchodzi z podniesioną głową. Wszystko zmienia się 21 listopada 2013 roku, gdy wybucha Euromajdan. Rewolucja godności wywraca jej życie do góry nogami nie tylko przez to, że europejska przyszłość jej generacji zostaje zagrożona przez prokremlowskiego Wiktora Janukowycza, a całe pokolenie wychodzi na ulice przed karabiny. Matka Olgi jest dziennikarką polityczną i szybko staje się jasne, że ona i jej rodzina nie będą bezpieczne w ojczyźnie. Dziewczyna zostaje przymusowo wysłana do Szwajcarii, gdzie ma trenować z tamtejszą kadrą, ale życie nawet luksusowej uchodźczyni nie jest usłane różami.

Fabuła filmu składa się z dwóch przeplatających się ze sobą warstw. Pierwszą stanowią codzienne trudy nastolatki w obcym kraju, dodatkowo zmuszonej mierzyć się z nieufnością ze strony nowych koleżanek, dla których z dnia na dzień staje się nową konkurentką o miejsce w reprezentacji. Jej życie wypełniają samotność i poczucie wykluczenia. Nie umie mówić po niemiecku, nie zna obyczajów, otaczają ją obcy ludzie, przez których traktowana jest albo jako przeciwniczka albo ktoś zasługujący tylko na współczucie i taryfę ulgową. Druga warstwa opowieści to rozważania na temat istoty patriotyzmu i wierności ojczyźnie. Bo czy jest usprawiedliwianym moralnie, że gdy inni narażają życie i zdrowie walcząc o lepszą przyszłość, ona setki kilometrów dalej bezpiecznie próbuje rozwijać własną karierę? Niczym Mickiewicz podczas powstania listopadowego siedzieć w szwajcarskim odpowiedniku Śmiełowa? Czy przyjęcie propozycji trenowania kadry Rosji przez ukraińskiego szkoleniowca jest jeszcze awansem sportowym, czy już kolaboracją z wrogiem? Czy można reprezentować Szwajcarię i dalej być Ukrainką?

Elie Grappe do realizacji swojego pełnometrażowego debiutu zainspirowany został przez ukraińską skrzypaczkę, którą poznał podczas studiów w konwersatorium. Jej wątpliwości etyczne i wewnętrzne rozdarcie związane z wyjazdem w trakcie Euromajdanu do Szwajcarii głęboko poruszyło reżysera, mającego już na koncie nagradzane filmy krótkometrażowe. Dopiero na etapie pisania scenariusza zostało to połączone ze sportem, w którym bardziej niż w muzyce emanuje się narodową przynależnością.

Wychodząc z założenia, że łatwiej gimnastyczkę nauczyć grać, niż aktorkę „gimnastyczyć”, w roli głównej wystąpiła tu faktyczna sportsmenka, uczestniczka rozgrywanych w Szwajcarii Mistrzostw Europy 2016, Anastazja Budjaszkina. Naturszczyczka ta pokazała się jednak także w scenach dramatycznych na zaskakująco wysokim poziomie, na festiwalu w Gijón odebrała nawet nagrodę za najlepszą rolę żeńską.

Olga to sprawnie zrealizowane kino środka, poruszające niezwykle aktualne tematy przynależności narodowej i tego jak się zachować, gdy wielka polityka wchodzi w twoje życie. Jednocześnie podobnie jak dokument Over the Limit (NASZA RECENZJA) Marty Prus kieruje nieco jupiterów na patologie występujące w światku gimnastyki artystycznej, jednakże trzeba podkreślić że tu jest ona przedstawiona jako pomnik siły ludzkiego ciała i celebracja możliwości jednostki. 

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Olga

Rok: 2021

Kraj produkcji: Szwajcaria

Reżyseria: Elie Grappe

Występują: Anastazja Budjaszkina, Stéphanie Chuat, Caterina Barloggio i inni

Ocena: 3/5

3/5