Stare baby – recenzja filmu „Błękitny szlak” – Berlinale 2025

Rokrocznie to samo – jury Berlinale rzadko uwzględnia w porządku swych obrad wrażliwość jakkolwiek mi bliską. I chociaż przy okazji tej edycji minęliśmy się już całkowicie, Grand Prix dla Gabriela Mascaro jest drobnym pocieszeniem. Uhonorowano go za idealny film na Dzień Babci, jeśli Wasze babcie lubią aplikować sobie nieznane substancje do oczu i na fazie „przewalać hajs” w kasynie. Ponieważ chemia mi nie straszna, a festiwalowe zmęczenie zawsze sprawia, że czuję się starzej, niż wyglądam, w konkursowej ruletce senioralny uśmiech przyjąłem z pocałowaniem ręki.

Akcja ma bowiem miejsce w dystopijnej rzeczywistości hiperejdżyzmu, w której pesel jest wystarczającym powodem do wypędzenia z wioski, posiadanie zmarszczek wzbudza podejrzliwość przechodniów, a załatwienie farby do włosów jest równie trudne, co zakup mrożonych bułek w Żabce. Obowiązuje w niej coś na kształt plemiennych rytuałów zaprezentowanych w Balladzie o Narayamie, chociaż symbolicznej brutalności, z jaką władza obchodzi się ze starszyzną, bliżej do naturalistycznej wersji Imamury niż konserwatyzmu teatralnej adaptacji Kinoshity. W każdym razie – jesteś stara, musisz ustąpić miejsca.

W japońskich klasykach niepisane zasady odejścia w stan spoczynku wyryte były w społecznej tkance. Natomiast w O último azul data obywatelskiej przydatności wyznacza nie tylko moment separacji, ale determinuje też rozkład jazdy policyjnego papamobilu. Przedrostek w nazwie watykańskiego pojazdu wciąż odwołuje do opiekuńczej roli ojca – biurokratycznego tyrana oferującego podwózkę – lecz przede wszystkim wskazuje na gest dłoni, którym ironicznie żegnamy obojętną nam osobę, zanim zniknie „na amen”. Dobra, nara, jakby powiedział internetowy klasyk.

Mascaro proponuje spojrzeć na ten dziwny świat z perspektywy 77-letniej Terezy (Denise Weinberg). Początkowo serce stachanowczyni bije monotonnym rytmem fabrycznych obowiązków, których obrazy, co trzeba przyznać, zainscenizowane zostały z wielkim kunsztem. Kobieta dzień w dzień mrozi duszę i ciało w lodówce krokodylej rzeźni, gdzie znalazła azyl przed niepewnością pogoni za marzeniami. Wszystko diametralnie się zmienia, kiedy otrzymuje rządowe polecenie przesiedlenia do geriatrycznej kolonii i odmawia złożenia wolności na nekropolitycznym ołtarzu. Wyrusza w zamian w odkrywczą, introspektywną podróż przez Amazonię. Co oczywiste, status dezerterki czyni z niej persona non grata, a rozmaite próby oszukania systemu dostarczają widzom pokaźnej dawki humoru.

Zdobywcę Srebrnego Niedźwiedzia można opisać formułą kina rzeki – meandrującego wśród obietnic pięknej starości, ślimaczym tempem erodującego gotowe przepisy na szczęście, poszukującego ujścia godnego metamorfozy bohaterki. Dość szybko dzikość natury, bezkres falującej wody i psychodeliczne wycieczki w głąb świadomości wypierają industrialną ciasnotę i architekturalny chłód reżimu wydajności. Zanim jednak peregrynacja Terezy dobiegnie końca, uda jej się rozliczyć z egzystencjalnym lenistwem i odkupić grzech porzucenia wiary w drugiego człowieka. Puenta filmu jest nieco banalna, niemniej naiwny humanizm także bywa czasami potrzebny.

Trzeba przyznać, że reżyserzy z Recife posiadają talent do łączenia krytyki państwowych absurdów z elementami science-fiction i lokalnego folkloru. Wystarczy wspomnieć Klebera Mendonça Filho, który niestety nie miał ostatnio szczęścia do polskich dystrybutorów. Tym bardziej cieszy fakt, że Mascaro powróci na nasze ekrany z uroczą pochwałą eksperymentowania w podeszłym wieku. Tytułowy ekstrakt o magicznych właściwościach powinien przysługiwać nie tylko najmłodszym. A zatem ćpajmy życie niezależnie od ilości lat na karku – zdaje się apelować twórca. Innymi słowy, gdy przyjdą wybory, nie zabieraj babci dowodu, zarzuć jej temat.

Błękitny szlak

Tytuł oryginalny:
O último azul

Rok: 2025

Kraj produkcji: Brazylia, Meksyk, Chile, Holandia

Reżyseria: Gabriel Mascaro

Występują: Denise Weinberg, Rodrigo Santoro, Miriam Socarrás i inni

Dystrybucja: Aurora Films

Ocena: 3/5

3/5