Arcydzieło rekonstrukcji – recenzja filmu „Notre-Dame płonie”

To oficjalne: Jean-Jacques Annaud jest najlepszym rekonstruktorem współczesnego kina. Chociaż już w latach osiemdziesiątych uwodził swoją wizją średniowiecza w Imieniu róży i czasów prehistorycznych w Walce o ogień, a na początku wieku odtwarzał szczegółowo oblężenie Stalingradu we Wrogu u bram, to najnowsza produkcja Notre-Dame płonie ostatecznie udowadnia jak sugestywny potrafi być w odtwarzaniu minionych zdarzeń.

Przyznam się, że do kina szedłem bez jakiejkolwiek wiedzy na temat tego tytułu. Spodziewałem się typowego dokumentalnego produkcyjniaka, w którym zdjęcia z serwisów prasowych i komórek gapiów przeplatać się będą z gadającymi głowami urzędników, strażaków, historyków i architektów. Nie mogłem pomylić się bardziej. 

Reżyser podszedł bowiem do tematu zupełnie inaczej. Przedstawia fabularyzowaną wersję wydarzeń tego tragicznego wieczoru, gdy dach paryskiej katedry Notre-Dame zajął się ogniem, grożąc zawaleniem całej budowli. Owszem, nie brak tu również zdjęć dokumentalnych, jednak tak sprytnie włączonych w całość, że w czasie seansu możemy zupełnie zapomnieć co jest fotografią autentyczną, a co tworem speców od efektów specjalnych — zwłaszcza, że obok zawodowych aktorów w filmie wzięli udział również autentyczni bohaterowie tamtych wydarzeń, jak chociażby mer Paryża Anne Hidalgo. 

Twórcy wykonali niezwykłą pracę. Scenariusz próbuje oddać jak najdokładniej sekwencję wydarzeń na podstawie szczegółowej dokumentacji i relacji świadków, co przypomina układanie rozsypanych puzzli. Każda scena, a nawet kadr były wcześniej precyzyjnie zaplanowane, również z wykorzystaniem modeli katedry. Ostatecznie film nakręcono w studiu oraz w wielu różnych lokalizacjach, w tym w sześciu różnych francuskich katedrach gotyckich, m.in. w Sens i Bourges, których poszczególne części najbardziej przypominały kościół na wyspie Cité. Warto zaznaczyć, że efekty komputerowe ograniczono do minimum i filmowi strażacy walczą z prawdziwym ogniem.

To wszystko sprawia, że film ogląda się z zapartym tchem, jakbyśmy rzeczywiście uczestniczyli w dramatycznych wydarzeniach. Reżyser prowadzi narrację w bardzo klarowny sposób, nie gubiąc przy tym indywidualności poszczególnych osób. Niekiedy razi tylko zbytni patos (zwłaszcza w scenach ze strażakami), podkreślany przez koszmarną muzykę Simona Franglena (Smak zemsty. Peppermint). Przeszkadzają również zbyt nachalne próby gry na emocjach widzów oraz trochę kiczowata symbolika religijna, aczkolwiek dobrze, że kwestie wiary nie zostały zupełnie wyrugowane z filmu, który opowiada przecież o miejscu świętym, ważnym nie tylko dla patriotów i turystów, ale również osób wierzących z całego świata. 

I chociaż w Notre-Dame płonie zabrakło mi nieco odniesień do historii katedry, to przecież nie taki był zamysł filmu. Ostatecznie efekt jest naprawdę imponujący. Warto go doświadczyć zwłaszcza na dużym ekranie.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar

Notre-Dame płonie

Tytuł oryginalny:
 Notre-Dame brûle

Rok: 2022

Kraj produkcji: Francja

Reżyseria: Jean-Jacques Annaud

Występują: Samuel Labarthe, Chloé Jouannet, Jean-Paul Bordes i inni

Dystrybucja: Monolith Films /Rafael Film

Ocena: 3,5/5

3,5/5