Azjatycka Noc Grozy 2017 – relacja

11. edycja Festiwalu Filmowego Pięć Smaków zbliża się wielkimi krokami. Niedawno ogłoszony został program imprezy, zaś w formie filmowej zapowiedzi wydarzenia, czyli tzw. Przedsmaku, 28 października 2017r. miała miejsce Azjatycka Noc Grozy. Zorganizowana została w warszawskim kinie Muranów z okazji zbliżającego się Halloween. Jej tradycja sięga kilku lat wstecz, kiedy odbywała się jeszcze w trakcie trwania festiwalu jako weekendowy maraton. Dwa lata temu powstał pomysł, aby Noc Grozy oddzielić od głównej imprezy i przenieść na przełom października i listopada. Tak też stało się i w tym roku.

Rzeczonego sobotniego wieczoru w kinie Muranów kolejka do sali ustawiła się ponad pół godziny przed rozpoczęciem wydarzenia. Przed wejściem można było zaopatrzyć się w festiwalowe gadżety, takie jak torby i czapki z logiem Pięciu Smaków, nawiązującym do chińskiego Roku Koguta. Z okazji Azjatyckiej Nocy Grozy organizatorzy, analogicznie jak w poprzednim roku, przygotowali jego specjalną mroczną wersję. Tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem „Strzeż się mściwych kobiet!”, ponieważ wszystkie trzy wyświetlone filmy łączył wątek przerażających bohaterek. Przed projekcjami widzów powitali organizatorzy maratonu, a Jagoda Murczyńska zarysowała kontekst maratonu, mówiąc kilka zdań o każdym z obrazów.

Pierwszą atrakcją wieczoru była nowa produkcja uznanego reżysera Joko Anwara „Słudzy diabła”. Indonezyjski twórca nakręcił remake słynnego ojczystego horroru znacząc go jednocześnie autorskim piętnem. Bohaterem filmu jest wielodzietna rodzina, której matka umiera w wynika niewyjaśnionej choroby. Zmarła nie daje jednak o sobie zapomnieć i nawiedza dzieci w nocy. W roli najstarszej córki wystąpiła, znana z poprzedniego filmu Joko Anwara „Zapis moich zmysłów”, Tara Basro. Obraz jest sprawnie zrealizowany i potrafił skutecznie trzymać widzów w napięciu. Nie wyróżnia się jednak niczym szczególnym zarówno w filmografii utalentowanego reżysera, jak i w swoim gatunku. To, co najdłużej zapamiętam z seansu, to dźwięk dzwonka, którym matka wzywała rodzinę oraz śpiewaną przez nią piosenkę i odbiorniki radiowe, które same regulowały się na odpowiednią częstotliwość. (pełna recenzja TUTAJ)

słudzy diabła
Słudzy diabła, reż. Joko Anwar

Po pierwszym seansie organizatorzy zaprosili widzów na azjatycki poczęstunek składający się japońskiego ryżowego przysmaku onigiri w wersji wegetariańskiej oraz morelowej nalewki umeshu. Po posiłku odbyła się projekcja filmu „Obietnica” w reżyserii Sopona Sakdapisita, którego poprzednie produkcje „Złożone w ich ciele” i „Laddaland” były prezentowane na Azjatyckiej Nocy Grozy w poprzednich latach. Tajski twórca najbardziej znany jest jednak jako autor scenariusza słynnego horroru „Shutter-Widmo”. Akcja jego nowego filmu rozpoczyna się w roku 1997, gdy w wyniku kryzysu ekonomicznego zatrzymana zostaje budowa nowoczesnego apartamentowca, w którym miały zamieszkać obok siebie dwie nastoletnie przyjaciółki. Zrozpaczone składają sobie tytułową obietnicę i postanawiają wspólnie popełnić samobójstwo. Jedna z nich przerażona widokiem śmierci najlepszej koleżanki ucieka. Po 20 latach powraca jednak do niedokończonego budynku, aby zmierzyć się z przeszłością. Muszę przyznać, że dawno nie widziałem horroru tak skutecznie trzymającego w napięciu i potrafiącego wyrwać mnie ze strachu z fotela. Sceny grozy są zdecydowanie najmocniejszym punktem produkcji, czego nie można niestety powiedzieć o sztucznym zakończeniu. Nie do końca wybrzmiał również wątek rynku deweloperskiego i kryzysu w Tajlandii. Mimo tych niedociągnięć wyszedłem z sali kinowej usatysfakcjonowany.

obietnica
Obietnica, reż. Sophon Sakdaphisit

Ostatnią propozycją maratonu był uznany już film mistrza japońskiego kina Shinyi Tsukamoto pod tytułem „Kotoko”. Dzieło, które było już prezentowane na Pięciu Smakach w 2012 roku znajduje się aktualnie w katalogu dystrybutora What Else!? Films. Tytułowa bohaterka, zagrana brawurowo przez awangardową piosenkarkę Cocco, zmaga się z destruktywną siłą choroby psychicznej, a ja, jako widz, dzięki szarpanemu montażowi i zdjęciom z ręki, mogłem wejść w jej chaotyczny i pełen halucynacji świat. Mimo początkowego rozczarowania wybraniem przez organizatorów tego kilkuletniego, znanego mi już wcześniej i jedynie częściowo pasującego na maraton horrorów tytułu, muszę przyznać, że był to najlepszy seans tego wieczoru.

kotoko
Kotoko, reż. Shinya Tsukamoto

Azjatycką noc w kinie Muranów uznaję za udaną. Mimo iż żaden z zaprezentowanych tytułów nie był arcydziełem na miarę „Lśnienia” Kubricka, to otrzymałem solidną dawkę klimatycznego i pełnego emocji kina. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, a jedynie publiczność chwilami zapominała, że nie znajduje się na seansie z cyklu „Najgorsze filmy świata”. Z niecierpliwością zacieram zatem ręce na następne projekcje spod szyldu Pięciu Smaków.

Krystian Prusak
Krystian Prusak