Punkt zapalny – recenzja filmu „Nitram”

Kino jako medium czułe na problemy społeczne ostatnie dwie dekady przyglądało się uważnie rosnącej fali masowych strzelanin, próbując rozrysować portrety psychologiczne socjopatów, dociec natury zła, razem z ocalałymi i rodzinami ofiar przepracować ich traumę bądź postawić filozoficzne pytania o naturę odpowiedzialności za tragedię, zarówno ze strony jednostek z otoczenia oprawcy, jak i systemu dającego łatwy dostęp do broni. Justin Kurzel w swoim najnowszym dziele, Nitram, wraca do największej masakry w nowożytnej historii Australii, kiedy w 1996 w Port Arthur w Tasmanii, Martin Bryant, używając półautomatycznego karabinu, zabił 35 osób, a 23 ranił.

Film otwiera sugestywna scena, w której nastolatek hospitalizowany po niefortunnej zabawie z petardami, zapytany przez telewizyjną reporterkę, czy wyciągnął wnioski z tego wydarzenia i w przyszłości będzie trzymać się z daleka od fajerwerków, odpowiada, że zamierza kontynuować nowe hobby. Od wcielenia owych planów w życie, dzieli nas już tylko tytułowa plansza. Po niej staje przed nami dorosły Nitram (Caleb Landry Jones), z pasją odpalający race w ogródku rodzinnego domu. Australijski reżyser skrupulatnie odsłania przed nami kolejne warstwy życia mężczyzny, mające doprowadzić do tragicznego dnia i być może dać odpowiedź na nurtujące pytania o przyczyny mordu. Przygląda się także otaczającym go osobom – zarówno tym najbliższym, jak i dalszym, wręcz jednorazowym, pokazując, jak niewłaściwie przetworzone odłamki kolejnych wydarzeń nawarstwiają się, prowadząc do punktu zapalnego.

Środowisko rodzinne Nitrama, mimo że niezbyt stymulujące, z pewnością nie podlega patologicznym kryteriom. Chłodna emocjonalnie matka (Judy Davis) przejawia dość standardowe cechy opiekuńcze. Szorstkość względem całego świata pomaga ukuć odporność na odbiegające od normy zachowania syna, czego nie można powiedzieć o dużo cieplejszym, miejscami nieporadnym ojcu (Anthony LaPaglia). Zaburzenia depresyjne dotykające obydwu mężczyzn, zwracają uwagę na genetyczną podatność na załamania nerwowe. Nitramowi w radzeniu sobie z rzeczywistością pomagają antydepresanty i leki na uspokojenie, choć i te nie ratują przed nieadekwatnymi reakcjami na bodźce płynące z otoczenia i popadaniem w nienaturalne przygnębienie i wyobcowanie. Nie są też w stanie zahamować jego miłości do broni palnej. Punktem zwrotnym wydaje się poznanie Helen (Essie Davis), bogatej kobiety w średnim wieku, żyjącej samotnie w ogromnym domu z mnóstwem psów i kotów. Obydwoje, podobni w swoim niedopasowaniu, trawieni samotnością, w odnalezionym wspólnym języku akceptują wzajemne dziwactwa i snują plany na przyszłość.  

Przyglądając się Nitramowi, trudno nie uniknąć nie tyle porównań, co szukania wspólnej płaszczyzny z innymi produkcjami poświęconymi sprawcom masowych zbrodni. I tak oto Kurzelowi konstrukcją opowieści i jej językiem najbliżej do Gusa Van Santa i jego Słonia (2003) czy Politechniki (2009) Denisa Villeneuve’a. W przeciwieństwie do nich Australijczyk nie dzieli przestrzeni narracyjnej pomiędzy sprawców a ofiary strzelanin. Skupia się tylko na postaci kata, pozostawiając bezpośrednią zbrodnię poza kadrem i tym samym odchodząc od wtórnej fetyszyzacji przemocy. Interesują go wyłącznie wydarzenia ją poprzedzające, a nie poranione od kul ciała. Nie mamy tu także konkretnych motywów: nienawiści do kobiet jak u Kanadyjczyka, czy fascynacji faszyzmem i grami komputerowymi jak u Amerykanina. To, co wyzwoliło u Nitrama mordercze zachowanie, pozostaje ciągle w sferze domysłów i nie przynosi jednej, konkretnej odpowiedzi. Intelektualne i emocjonalne deficyty, przekładające się na społeczne wykluczenie, mieszają się równomiernie z brakiem umiejętności radzenia sobie z szeroko pojętą niesprawiedliwością czy utratą bliskiej osoby. Grunt, coraz bardziej osuwający się pod nogami i brak narzędzi do radzenia sobie w kryzysie, powodują wyparcie brutalności rzeczywistości i ucieczkę w bezpieczne, fikcyjne, a jednocześnie toksyczne miejsce, z którego bez specjalistycznej pomocy powrót nie jest możliwy.

Proporcje czasu poświęconego zbrodniarzowi podobne są do tych w Musimy porozmawiać o Kevinie (2011) Lynne Ramsay. Nitram nie przejawia jednak tak przemocowych zachowań, jak tytułowy bohater filmu Szkotki, przez co znowu wymyka się jednoznacznej klasyfikacji. Jego dysfunkcyjność ma niewiele wspólnego z socjopatią czy chłodną kalkulacją bystrego umysłu, choć ponoć schwytany po masakrze Bryant dopytywał policjantów o liczbę swoich ofiar, ciesząc się z „wyniku”. Kurzel nie przygląda się też konsekwencjom wydarzenia jak Fran Kranz w Odkupieniu (2021) [NASZA RECENZJA] czy Megan Park w Następstwach (2021). Nie próbuje przerzucać odpowiedzialności na rodzinę i otoczenie – w rejestracji ich zachowań i reakcji bliżej mu do Copilota (2021) Anne Zohra Berrached [NASZA RECENZJA], której rozważania w gąszczu powyższych tytułów wypadają najciekawiej – głównie ze względu na pozostawienie zbrodni poza zasięgiem soczewki kamery i koncentrację na utkanej z niuansów pajęczynie międzyludzkich relacji, która najbliższych czyni najbardziej przegranymi.

Kurzel w snutej przez siebie opowieści unika wartościowania czy osądów, nie nakładając moralnych filtrów na swoich bohaterów. Całość wybrzmiewa bardziej jak reporterska wiwisekcja skrzywionej jednostki i jej relacji ze światem niż przebodźcowany, jednowymiarowy dramat, dzielący historię na kata i ofiary. Autor nie szarżuje też stylistyką jak wspomniana wyżej Ramsay – cały obraz utrzymuje w chłodnym, niskim rejestrze, budzącym dotkliwe poczucie dyskomfortu, przed którym nie ma ucieczki, a które towarzyszyć nam będzie długo po seansie. Zasługa w tym także idealnie dobranej obsady – przede wszystkim fenomenalnego, nagrodzonego w Cannes Caleba Landry’ego Jonesa, ale także nie mniej znakomitych Anthonego LaPaglii i Judy Davis w roli rodziców. Wydaje się, że to właśnie owo poczucie dyskomfortu – nieprzyjemna, przynosząca dreszcz cisza przed burzą, jest tu kluczowa. Być może nie o dociekanie przyczyn zła tu chodzi – ludzkie zachowanie jest w końcu w swojej naturze nieprzewidywalne, ale niemal zawsze wytłumaczalne. Ważniejsza może okazać się sama uważność względem niepokojących sygnałów, które w połączeniu z możliwościami, takimi jak chociażby łatwy dostęp do broni palnej (drastycznie ograniczony w Australii dopiero po tym wydarzeniu), mogą mieć tragiczne w skutkach konsekwencje.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Nitram
Tytuł oryginalny:
Nitram

Rok: 2021

Kraj produkcji: Australia

Reżyseria: Justin Kurzel

Występują: Caleb Landry Jones, Judy Davis, Anthony LaPaglia, Essie Davis

Dystrybucja: Gutek Film

Ocena: 3/5

3/5