Persowie lubią beż – recenzja filmu „Mowa wspólna” – Nowe Horyzonty 2024

Kanadyjski twórca Matthew Rankin w 2020 roku podbił nowohoryzontowe serduszka dzięki debiutanckiemu Dwudziestemu stuleciu (2019), w którym do łez bawił melanżem ekspresjonizmu, skeczy Latającego Cyrku Monty Pythona i teledysków Pet Shop Boys. W tym roku reżyser wysłał z Cannes do Wrocławia Mowę wspólną, pełną ciepła i ironicznego humoru opowieść o powrocie w rodzinne strony połączoną z hołdem dla Irańskiej Nowej Fali.

Rankin, podobnie jak jego mistrz Guy Maddin, zresztą pieszczoch Nowych Horyzontów od pierwszej sanockiej edycji, pochodzi z Winnipeg. Kanadyjska miejscowość ma status podobny do Wąchocka czy Sosnowca, będąc obiektem niesłusznych kpin i docinków. Technokraci z kosmopolitycznych Montrealu, Toronto i Vancouveru mają stolicę regionu Manitoba za totalną prowincję i sądzą, że jak w naszych Suwałkach czy Białymstoku po ulicach biegają niedźwiedzie polarne, a ziemia jest zawsze skuta lodem. Tak Rankin, jak i Maddin (choćby w autobiograficznym Moje Winnipeg) nie odmawiają swej małej ojczyźnie pewnej przaśności, a jej mieszkańców portretują jako dziwaków i odmieńców. Nigdy jednak nie popadają w kabaretową przesadę, z małomiasteczkowości czyniąc raczej siłę i markę. Daleko im też do odmalowania miasta jako zatrzymanego w czasie skansenu. 

Mowa wspólna nie zamienia się w kanadyjskie Jeszcze dalej niż Północ, a bardziej romansuje z kinem początkującego Jima Jarmuscha czy dorobkiem jego fińskiego „brata”, Akiego Kaurismäkiego. Jak się rzekło, najwięcej czerpie z Irańskiej Nowej Fali, nawiązując do wczesnych filmów Abbasa Kiarostamiego, Jafara Panahiego czy Mohsena Makhmalbafa. Hołd dla tamtejszej kinematografii rozpoczyna się już od fałszywej firmy producenckiej w napisach początkowych nawiązującej do słynnego wydziału filmowego w Instytucie Rozwoju Intelektualnego Dzieci i Młodzieży w Teheranie, w którym działał Kiarostami i kilku innych tamtejszych wybitnych twórców. Co ważniejsze, w prawie całym filmie mówi się w farsi, a nazwy ulic, sklepów i znaków drogowych są właśnie w języku perskim. Większość aktorów znaleziono zresztą pośród liczącej prawie cztery tysiące irańskiej mniejszości w Manitobie, a przy scenariuszu i produkcji z Rankinem współpracowali Ila Firouzabadi i Pirouz Nemati. Ten drugi wcielił się ponadto w bardzo ważną postać dozorcy i miejskiego przewodnika Massouda

Rama fabularna Mowy wspólnej opiera się na podwójnej podróży, tak hołubionej przez kino irańskie i doskonale wpisującej się w tematykę jednej z nowohoryzontowych sekcji – „Let’s Go”. Z Montrealu do rodzinnego Winnipeg na spotkanie z dawno niewidzianą i leżącą obecnie na łożu śmierci matką rusza introwertyczny urzędnik Matthew (w tej roli sam reżyser). Swoją eskapadę odbywają także siostry Negin (Rojina Esmaeili) i Nazgol (Saba Vahedyousefi), które – będąc na tropie zagubionych w śnieżnej zaspie okularów kolegi –  natrafiają na zamrożone w lodzie 500 riali. Wydobycie banknotu będzie najważniejszym i zupełnie dobrodusznym zadaniem dziewczynek, choć świat i napotkani ludzie rzucą mnóstwo kłodek pod ich nogi. Te peregrynacje wpisują się doskonale w filmowe losy słodkich, perskich uparciuchów, które całą wioskę zmuszały do pomocy w drobnych, acz dla nich doniosłych misjach (zdobyciu drobnej kwoty na balonik, dotarciu do domu przyjaciela czy znalezieniu jakiegoś „drogocennego” przedmiotu).

Tytuł filmu nawiązuje do żartobliwego hołdu z użyciem farsi, ale odnosi się też do języka wizualnego pożyczonego od Kiarostamiego. Objawia się to nie tylko w długich ujęciach w szerokich planach wpisanych w municypalną przestrzeń, ale również w prezentacji poszczególnych budynków. Kamera zazwyczaj ukazuje kadry wypełnione przez ceglane bloki. Architektura przemawia tu tak wyraźnie jak nie czyniła tego od La Sapienzy Eugène’a Greena. Matthew Rankin w wywiadzie dla „Filmmakera” powiedział nawet, że „starał się ukazać te beżowe struktury w sposób, w jaki Terrence Malick filmował zachód słońca”. Ta poezja zwyczajnych murów zostaje jeszcze podbita przez obserwację Kanadyjczyka z podróży odbytej w wieku 21 lat, że Teheran i Winnipeg łączą podobne barwy. 

Film rozpoczyna się w szkole podstawowej w zimowej scenerii Winnipeg. Tuż po świątecznej przerwie Iraj Bilodeau (Mani Soleymanlou), nauczyciel języka francuskiego, karci swoich uczniów: nie gryzie się w język, wyzywając ich, a w końcu obrażając się na podopiecznych i karząc im wejść wszystkim do malutkiej pakamery. Absurdalność tej sceny podkreśla jeszcze pytanie, jakie zawody dzieciaki chcą wykonywać w przyszłości. Obok standardowych pomysłów pojawiają się marzenia o karierze dyplomatki, hodowaniu osłów czy byciu komikiem (wypowiedziane przez chłopca stylizującego się  na Groucho Marxa!). Humor dzieła Rankina tonuje jednak brutalność rzeczywistości i metafizyczny wydźwięk całości. Humanistyczną konstatację filmowca podszyta jest życzliwą kpiną, a dziecięca naiwność pozwala być zaskakiwanym przez szykowane przez twórcę Dwudziestego stulecia niespodzianki fabularne i symboliczne.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

Mowa wspólna

Tytuł oryginalny:
Une langue universelle

Rok: 2024

Kraj produkcji: Kanada

Reżyseria: Matthew Rankin

Występują: Rojina Esmaeili, Matthew Rankin, Pirouz Nemati i inni

Ocena: 4/5

4/5