Na transylwańskim globie – recenzja filmu „Mammalia” – Berlinale 2023

Wydaje się, że ostatnie kilkanaście lat na dobre umiejscowiło rumuńską kinematografię w aktualnej europejskiej czołówce. To już nie jest tylko kilka wielkich nazwisk, ale cała armia młodych zdolnych filmowców szturmem zdobywających światowe festiwale. W swoim fabularnym debiucie, Mammalii, do tego grona dołącza niespełna 40-letni niedoszły informatyk i niespełniony malarz Sebastian Mihăilescu.

Tytuł, z łaciny oznaczający „Ssaki”, już sugeruje, jaki kierunek tematyczny interesuje twórcę Dla mnie jesteś Ceaușescu (dokument z 2021 roku). Mamy tu do czynienia z rozważaniami na temat płciowości, jej performatywności oraz fundamentalnego bezsensu binarnych podziałów. Inaczej niż w eseju Paula B. Preciado z sekcji Encounters, Orlando, ma biographie politique (NASZA RECENZJA), tym razem korzeniem dywagacji nie jest jednak transpłciowość i niebinarność, a kryzys męskości. Mihăilescu zastanawia się, co znaczy w XXI wieku być mężczyzną i jaką rolę w tym pełni sprostanie wymaganiom genderowym.

Nakręcona przez Barbu Balasoiu (m.in. Sieranevada) na taśmie 16 mm oniryczna podróż przez lasy, wzgórza, jeziora i blokowiska, która czeka 39-letniego Camila (w tej roli István Téglás, zdobywca nagrody Gopo za drugoplanowy występ w La Gomerze Corneliu Porumboiu) być może nie da odpowiedzi na żadne z powyższych pytań. Jednak nie od dziś wiadomo, że droga jest ważniejsza od celu wędrówki. Protagonista zanurza się między białe szaty tajemniczej sekty, do której przystąpiła jego żona, w nieprzystępnych, niemal magicznych transylwańskich odstępach. A może rację ma dziwnie zachowujący się mieszkaniec pobliskiego bloku i to wszystko stanowi jedynie plan zdjęciowy dla kampowego filmu science fiction inspirowanego duchem niedoszłego arcydzieła Andrzeja Żuławskiego? A jeśli to jedynie sen, koszmar człowieka ukrywającego przed partnerką swoją utratę pracy oraz zmagającego się z demonem problemów z erekcją?

W wywiadach reżyser często powołuje się na Symulakry i symulację Jeana Baudrillarda i chociaż na pewno upiory myśli tego przełomowego filozofa XX wieku obecne są w rozważaniach twórczych Mammalii, w szczególności, jeśli chodzi o symulakry płciowe i auto-karykaturę ich istnienia, to trudno nie odnieść wrażenia, że artyści chcieli przy tym skrajnie zachować przystępność dla widza. Rumuński obraz nie kroczy zatem przeładowaną odniesieniami i postulatami politycznymi ścieżką środkowej twórczości Godarda ani dydaktycznym przekładaniem Baudrillarda na język kina sióstr Wachowski. Zamiast tego twórca skłania się ku lynchowskiemu oniryzmowi, oderwaniu od narracji rzeczywistej na rzecz estetyzacji i prostych, acz niepotrzebnych nieuważnemu widzowi symboli. Niczym w rumuńskim kinie nowofalowym czy portugalskich arthousowych telenowelach znajdzie się też miejsce na półsłówkowe wspomnienia na temat traum przemocy seksualnej, porażki ekonomicznej czy toksycznej rodziny.

Mammalia to jednak przede wszystkim audiowizualna uczta. Poza wspomnianą już operatorką Balasoiu wspomnienie należy się także zapadającym w pamięć sekciarskim kostiumom Małgorzaty Trzaskowskiej, dla której to pierwszy poważny projekt, oraz budującej atmosferę niepokoju i nierzeczywistości muzyce Piotra Kurka, multiinstrumentalisty, który dał się już poznać w Cichej ziemi i Sweat, lecz dopiero tu ujawnił pełnię swojego potencjału w kinie.

Marcin Prymas

Mammalia

Rok: 2023

Kraj produkcji: Rumunia, Polska, Niemcy

Reżyseria: Sebastian Mihăilescu

Występują: István Téglás, Mãlina Manovici, Denisa Nicolae i inni

Ocena: 3/5

3/5