Dziwne sposoby życia – recenzja filmów „Mal Viver” i „Viver Mal” – Berlinale 2023

Dyptyk João Canijo, którym w zagadkowy sposób obsadzono dwie sekcje berlińskiego festiwalu, nie schodził z ust dziennikarzy na długo przed premierą – poza intrygującym ćwiczeniem narracyjnym w postaci lustrzanego obrazu właścicieli domu wypoczynkowego i jego pensjonariuszy oferuje polifoniczną kantatę kobiecych smutków. Między pokojami nawiedzonego melancholią gościńca wielogłosy neurotycznych matek i zagubionych córek nieudolnie grają w chowanego. Błąkają się po korytarzach, szepcząc „co będzie, to będzie” do dziurek od klucza, które strzegą sekretów przed napastliwością kinowego podglądacza.

Wnętrzom rodzinnego pensjonatu w obiektywie Portugalczyka blisko do Godardowskich hoteli z lat 80., gdzie ambiwalencja ścieżki dźwiękowej bezustannie wskazywała na motyw komunikacyjnej impotencji. Z kolei aranżacja przestrzeni wokół budynku kieruje skojarzenia w stronę komedii Tatiego, bo komponowane nad basenem obrazy noszą to samo piętno absurdu co wypełniony dziwactwami ogródek z Mojego wujaszka. Poza nieoczywistym humorem – apogeum stanowi zabawny ukłon w stronę niedawno wspomnianego na naszych łamach João Césara Monteiro (LINK) – objawiającym się w drobnych gestach, dwuznacznych spojrzeniach i zanieczyszczeniu krajobrazu dźwiękowego kakofonią kłótni, Canijo oferuje widzom porowatą panoramę familijnych długów. Na wyrwanych kartkach z wieczystych ksiąg domowych animozji kryją się bowiem żale wyczekujące przyłapania na gorącym uczynku; w trakcie wzniecania pożaru, którego nieuchronność od początku filmu zapowiadają jęczące w oddali strażackie syreny.

Jeśli Mal Viver przedstawia matrycę niezdolnych do zabliźniania się ran matriarchatu otaczającego hotelik opieką, a przed szereg wychodzi historia Demeter à rebours, bo nieczułej na powrót ukochanej Persefony, to Viver Mal dowodzi tego, że mitycznym kanonem greckich tragedii zapełnić można też drugi i trzeci, a nawet czwarty plan tej dramatycznej telenoweli. W rodzinnej dynamice każdego z epizodów pobrzmiewają echa najstarszych przekazów o zdradzie, władzy i traktowaniu członków familii za świetne naczynia dla ejakulatów.

Warto zaznaczyć, że o ile w pierwszym z utworów Portugalczyk skupia się na rolach granych przez stałe członkinie jego trupy (Anabela Moreira, Rita Blanco, Beatriz Batarda, Vera Barreto), o tyle w kolejnym podejmuje wysiłek odmłodzenia kadry umęczonych kobiet, sięgając po utalentowane przedstawicielki nowego pokolenia (Madalena Almeida, Filipa Areosa, Lia Carvalho, Carolina Amaral). I tylko gwiazdorski status Leonor Silveiry pozostaje niezachwiany, sygnalizując artystyczną wdzięczność Canijo względem Manoela de Oliveiry, z którym karierę związała wybitna aktorka. Zresztą, jeśli przyjrzeć się sposobom blokowania aktorów, znajdziemy estetyczne podobieństwa w twórczości obu reżyserów – bardziej w pojedynczych scenach opisywanego dyptyku niż w odrobinę mniej wyrafinowanych poprzednikach. Więcej na temat autorskich inspiracji dowiecie się z wywiadu, jaki przeprowadziła z reżyserem Julia Palmowska (LINK).

Scenerię kontemplacji rodzinnych ruin przepięknie sfotografowała natomiast Leonor Teles. Za pomocą całego repertuaru środków, znanego wszakże fanom autora Noite Escura i Sangue do Meu Sangue, uchwyciła międzypokoleniową spiralę alienacji i ekspresyjnego paraliżu – nie tyle wyprania z uczuć, co zabicia zdolności ich manifestowania. Od perfekcyjnie wykalkulowanych rzutów architektury, przytłaczającej spuszczone ze smyczy dusze (u Antonioniego był wyszczekany Zeus, tutaj poręczna Alma), przez znaczeniotwórcze operowanie głębią ostrości, aż po leniwe ruchy kamery, która spaceruje niespiesznie od zbliżenia do zbliżenia jak w dziełach Hou Hsiao-hsiena – perspektywa Teles to pieści udręczone afektywnymi zapasami ciała, to wycofuje się w okopy obojętności. Bez przerwy miesza holistyczne i jednostkowe perspektywy, wskazując na porażkę w kurczowym trzymaniu się którejkolwiek.

Nie inaczej problematyzuje rolę czytelnika wizualnego tekstu i bohatera zawieszonego w profilmowej sieci znaczeń charakterystyczna dla stylu Canijo polityka audialna – nakładające się na siebie żałosne litanie oskarżeń i miłosnych wyznań. W każdym z filmów Portugalczyka mnóstwo informacji kryje się w przestrzeni pozakadrowej, zamieszkałej przez grupy hałasujących zwierząt o rozmaitych rodowodach. Ale także to, co nie wymyka się obiektywowi, rozprasza źródło słyszanych dźwięków, zrównując wielość planów płaskością reliefowych kompozycji. Z jednej strony wrzeszczące na siebie kochanki zagłuszane ujadaniem psa, telewizyjną transmisją Milionerów lub odgłosami ekstazy zza cienkiej jak papier ściany, z drugiej – mise en page zamieniające pensjonat w domek dla lalek, chociaż autorowi bliższy od Ibsena wydaje się Strindberg.

Na poziomie metafilmowej gry już sam układ dyptyku – Viver Mal zdradza to, czego nie słychać lub nie widać w Mal Viver – odzwierciedla sens idiolektycznego języka Canijo. Tak, jak czułe małżowiny bohaterek wyłapują absolutnie każdą nutę z hotelowego fado, ale na większość pozostają otępiałe, tak i widz nie jest w stanie wyzbyć się doświadczenia poprzedniego seansu. Podsłuchiwanie i emocjonalna inżyniera nie tylko są nierozłączne, ale również konieczne – w taki sposób zdaje się komentować rzeczywistość Portugalczyk. I sugeruje, że nieodzowne dla akceptacji tego mariażu jest powitanie wszystkich jego dzieci, bez wyjątku – pływanie w czepku nie uchroni przed chlorem tego świata, a zatkanie uszu nie sprawi, że słowa przestaną się poruszać.

 

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca
Mal Viver / Złe życie

Mal Viver

Rok: 2023

Kraj produkcji: Portugalia, Francja

Reżyseria: João Canijo

Występują: Anabela Moreira, Rita Blanco, Madalena Almeida, Cleia Almeida, Vera Barreto i inni

Ocena: 5/5

 

5/5
Viver Mal / Życie złe

Viver Mal

Rok: 2023

Kraj produkcji: Portugalia, Francja

Reżyseria: João Canijo

Występują: Nuno Lopes, Filipa Areosa, Leonor Silveira, Rafael Morais, Lia Carvalho i inni

Ocena: 4/5

 

4/5