Ofiarowanie – recenzja filmu „Listopad”

Twórcy "Listopada" mieli trudne zadanie: stworzyć surrealistyczną baśń, wierną swoim źródłom i mitologii oraz książce stanowiącej wyzwanie adaptacyjne. Powstał obraz tragiczny, urzekający, łączący magiczną, romantyczną opowieść z wiejskim folklorem, której nie powstydziliby się tacy wielcy artyści, jak Tarkowski czy Bergman.

Estonia, XIX wiek. Śmierć nie oszczędza nikogo. Bez względu na stan społeczny przychodzi niepostrzeżenie, przez co przestaje być straszna. Prym wiedzie egoizm i chciwość. No, bo trzeba wykraść coś dla siebie, aby zaznać trochę szczęścia na ziemskim padole. W takich warunkach wybudzają się prymitywne instynkty, a gdy ujawnia się w człowieku zwierzę, z jego ust wydobywa się przeraźliwy ryk świni. Wokół panuje bieda, a życie jest wyprane z kolorów i pozbawione wszelkich sentymentów. Wyjątkiem od reguły zdaje się być miłość przeżywana przez nastoletnich bohaterów.

Pod łachmanami i warstwami brudu kryje się piękna dziewczyna, zakochana nieszczęśliwie. Wybranek serca Liiny, Hans, nie dostrzega jej i jest zauroczony córką barona. Chce dostąpić łask dzięki pracy dozorcy na dworze i naiwnie wierzy, że wszelkie zarazy omijają posiadłość. Reżyser sprawnie kreśli podział światów na wyrafinowaną i stwarzającą złudzenie „czystości” szlachtę i przepełniony ciemnością, przytłaczający świat ubogich. W egzystencji chłopów ważną rolę odgrywa religia, gdzie wiarę protestancką dopełniają pogańskie rytuały, byle wykiwać śmierć i być może wtedy los się do nich uśmiechnie. Można udawać trupa, zarzucając spodnie na głowę, „bo plaga pomyśli, że mamy dwa tyłki i nie ośmieli się nas tknąć”. Przeżute opłatki są wypluwane po mszy przez prostaczków, by ulepić z nich pociski, bo „żadna bestia nie obroni się przed Jezusem, który sam ją skutecznie unicestwi”. To jedne z wielu scen, które odsłaniają wymownie mentalność prostego ludu, z maestrią godną „Szatańskiego tanga” Béli Tarra, pozostawiając podobnie dojmujące odczucia. Tu również czarno-białe kompozycje kadrów przyciągają raz po raz uwagę widza.

Nocą na rozdrożu w zagajniku można ubić interes z diabłem i sprzedać swoją duszę za cenę ożywienia kuriozum, które będzie służyć swojemu panu. Oto kratt – latający skrzat, antidotum na ciężkie czasy, zmontowany przez właściciela z narzędzi gospodarskich i z tego, co znajdzie on pod ręką. W „Czarownicy: bajce ludowej z Nowej Anglii” pod czorta podszywał się kozioł, z którym można było również wytargować, choćby wolność od trosk i otaczającej beznadziei. Tam głównymi motywami były: zatracenie w gorliwym wyznawaniu wiary w małej społeczności i zagrożenie bijące od lasu (tu jest na odwrót). Oba filmy łączy postać niewinnej dziewczyny, poznającej dopiero życie.

„Listopad” to romantyczna opowieść operującą fantazją, gdzie nie brak też gorzkiego, czarnego humoru. Choćby w scenie, gdzie wiedźma ma odebrać rozum lokalnemu pastorowi, ale tylko odrobinę, aby wioska nie dostała w zamian bardziej rozgarniętego. Widz niepostrzeżenie ulega urokowi chwil przyziemnych, jak i rozmarzonych, oddających stan ducha postaci, dzieląc wraz z nimi ich tęsknoty.

Piękne zdjęcia opatrzone kontemplacyjną muzyką odsłaniają świat z pogranicza jawy i snu, odzwierciedlają pragnienie lepszego życia. Natura jest tuż obok i przywołuje do pozostawienia za sobą szarej codzienności – szumem deszczu, szelestem liści czy chrupaniem śniegu pod stopami. W zależności od tonacji, ujęcia zmieniają się z mrocznych w prześwietlone, przepełnione nadzieją. Stare, spracowane twarze przypominają postaci z obrazów Bruegela. Nieopanowana chciwość chłopów przywodzi na myśl „Szaloną Gochę”, a ciemnota ludu jest porównywalna z tą unaocznioną w „Przysłowiach niderlandzkich”. Zaraz obok scen obrazujących wiejską obrzędowość i zwyczaje pospólstwa są sceny bliskie „Triumfowi śmierci”, gdzie pojawiają się otwarte mogiły i powóz, niczym z „Furmana śmierci”. Kontrast między dobrze sytuowaną szlachtą na dworze a posępnym bytem w zagrodach chłopskich obrazuje odwieczną wojnę przeciwieństw obecną też w „Walce postu z karnawałem”. Tak, jak Bruegel, również reżyser wykazuje autentyczne zainteresowanie prostym ludem i nie spogląda na bohaterów z góry.

Dramat pod kątem estetyki można umiejscowić gdzieś pomiędzy misterną konstrukcją utkaną z wnikliwych obserwacji obrazu Bruegla, jak „Krzyż i młyn” Lecha Majewskiego, a wyobrażeniem powstałym na podstawie baśni i mitów, jak „Pentameron” Matteo Garrone. W tym kontekście „Listopad” to niepodważalne arcydzieło, które w sposób poetycki obnaża ludzkie namiętności, przywary i szaleństwo.

Anna Strupiechowska
Anna Strupiechowska

Listopad

Tytuł oryginalny: „November”

Rok: 2017

Gatunek: dramat, fantasy, romans

Kraj produkcji: Estonia, Holandia, Polska

Reżyser: Rainer Sarnet

Występują: Rea Lest, Jörgen Liik i inni

Dystrybucja: Velvet Spoon

Ocena: 4,5/5