Rodzicielstwo, a zwłaszcza rola matki jest wciąż bardzo ważnym tematem dyskursu społecznego i kulturowego. Niedawno na Netflixie zadebiutowały „Cząstki kobiety” Kornela Mundruczó, adaptacja wystawianej w warszawskim TR sztuki pod tym samym tytułem, która skupia się na traumie matki po stracie dziecka. Pokazywana podczas Tygodnia Kina Niemieckiego „Lara” koncentruje się na dniu 60. urodzin tytułowej bohaterki zbiegających się z przełomowym koncertem w karierze jej syna – pianisty.
Lara to druga fabuła Jana Ole Gerstera, którego możecie kojarzyć z debiutanckiego Oh, Boy! z 2012 roku, wprowadzonego do polskich kin przez Aurora Films w 2014 roku. Tam Niemiec przedstawiał granego przez Toma Schillinga (Obrazy bez autora) Toma, który po rzuceniu studiów oddaje się wędrówce po ulicach Berlina i poszukiwaniu swojego miejsca w świecie. Ten kameralny, czarnobiały komediodramat dość powszechnie porównywany był do Frances Ha! Noaha Baumbacha, w której rysowano podobny portret tytułowej bohaterki granej przez Gretę Gerwig. W Larze podobnie jak w dwóch wspomnianych tytułach obserwujemy codzienne zmagania jednej postaci, ale różnica polega na tym, że zamiast pogubionego millennialsa otrzymujemy nie mniej poszukującą boomerkę.
Corinna Harfouch (Upadek) w rewelacyjnej tytułowej kreacji wciela się w emerytowaną urzędniczkę, rozwódkę. Kobietę zimną i apodyktyczną, która po tym, gdy przez swój domniemany brak talentu zarzuciła karierę pianistki, całość uwagi skierowała na swojego jedynego syna Victora, granego przez wspomnianego wcześniej Schillinga. Odcięła się tym samym od bliższych znajomości i zaangażowała w pracę, której nienawidziła. Teraz, na emeryturze trudno jej znaleźć swoje miejsce. Syn nie odbiera telefonów, były mąż, który ma z nim dużo lepszy kontakt, ma jedynie ciągłe pretensje, a znajomych nigdy nie miała. Przełomem ma być dzień akcji filmu. W końcu dziś Victor ma zaprezentować swoje autorskie kompozycje i pokazać całemu światu wielki talent. By nic nie zakłóciło perfekcji Lara wypłaca całe oszczędności, by wykupić wszystkie wolne bilety i zaprosić na widownię ważne osoby ze swojego życia. W tym samym czasie desperacko próbuje się skontaktować z Victorem. Czy jednak ta próba nagłego stworzenia edenu w piekle codzienności ma jakiekolwiek szanse powodzenia?
Lara niechybnie przywodzi na myśl wspaniały debiut Jacques’a Rivette’a Paryż należy do nas. Francuski nowofalowiec przedstawiał tam grupę marksistów świadomych porażki idei o którą latami walczyli. Lara podobnie jak tamtejsi komuniści zdaje sobie sprawę, że jej życie jest de facto przegrane. Ideały, którym podporządkowała swój byt, są skompromitowane i zapewne błędne. Jednocześnie nie umie porzucić ich uznając, że za wiele już im poświęciła, za daleko zaszła. Odrzuca tym samym podstawową zasadę racjonalności w mikroekonomii, czyli to, że inwestycję, która nie rokuje, należy jak najszybciej porzucić. Ekonomia neoklasyczna nie działa właśnie przez brak ludzkiej racjonalności. Człowiek, gdy w coś zainwestował, to czuje się przez sam fakt inwestycji zobowiązany do tego by nie przyznać przed samym sobą, że źle ulokował własne zasoby. Dlatego brniemy w błędy już raz popełnione, dlatego pchamy się tam, gdzie nas nie chcą, dlatego popadamy w kompleksy i odrzucamy okazje. Tak jak tytułowa Lara.
Lista zarzutów do produkcji Jana Ole Gerstera jest dość prosta. Nie jest to film zbyt odkrywczy, ani grający w jakiś specjalnie ciekawy sposób z przyjętymi założeniami. To po prostu bardzo dobrze zagrana i sprawnie napisane filmowe rozwinięcie wyjściowego pomysłu, bez większych ambicji na stworzenie kina wybitnego i wybijającego się. Mimo to polecam Wam z całego serca, tę krótką wizytę we współczesnym Berlinie, oglądanym z całkiem innej perspektywy niż ta znana z Berlin Alexanderplatz (NASZA RECENZJA) czy Undine (NASZA RECENZJA).
Lara
Rok: 2019
Gatunek: obyczajowy, psychologiczny
Kraj produkcji: Niemcy
Reżyseria: Jan-Ole Gerster
Występują: Corinna Harfouch, Tom Schilling, Rainer Bock i inni
VoD: HBO GO
Ocena: 3/5