Hawke i Delpy są dużo bardziej cyniczni ode mnie. Wywiad z Kim Krizan

Już w piątek 31 marca w ramach warszawskiej Script Fiesty odbędzie się masterclass z Kim Krizan, współscenarzystką filmów Richarda Linklatera Przed wschodem słońca i Przed zachodem słońca. Z tej okazji, dzięki uprzejmości organizatorów wydarzenia, nasz redaktor Marcin Prymas miał okazję porozmawiać z gościnią o jej wizji kina, powodach zerwania współpracy z Linklaterem oraz planach na przyszłość.

Marcin Prymas: W 2013 roku opublikowałaś swoją pierwszą książkę, Original Sins: Trade Secrets of the Femme Fatale. W wywiadzie z Ann Baldwin dla „Women and Hollywood” powiedziałaś, że najlepsza definicja femme fatale brzmi: „To kobieta, która zdaje sobie sprawę z tego, że jest kapitanką swojego okrętu”. Chciałbym Cię zapytać, czy zgodnie z tą definicją Céline z serii “Before…” jest femme fatale?

Kim Krizan: To bardzo interesujące pytanie. Powiedziałabym, że na wiele sposobów Céline jest kapitanką swojego okrętu. W dużym stopniu oparłam ją na samej sobie, ponieważ odbyłam podróż pociągiem przez całą Europę i Wielką Brytanię. Wielu moich przyjaciół uważało, że to samotne podróżowanie przez tak wiele krajów brzmi przerażająco. Zatem, trzymając się mojej definicji, tak jak ja byłam femme fatale, tak Céline nią jest. Oczywiście tradycyjne rozumienie takiej postaci mówi, że to kobieta prowadząca do zniszczenia – nie wiem, czy ja lub Céline takie jesteśmy, ale uważam, że takie pojmowanie wynika z tego, że kobieta jest tak silna w oczach mężczyzn, że może doprowadzić do jego dosłownej lub metaforycznej śmierci. To interesujące podejście. Jednakże trzymając się mojego rozumienia, Céline jest kapitanką własnego statku. Była otwarta na nowe doświadczenia, a to wymaga wielkiej odwagi. Była za siebie odpowiedzialna, umiała przezwyciężać wyzwania, więc zgodnie z moją definicją była femme fatale.

Częściowo uprzedziłaś moje następne pytanie, ponieważ chciałem się dowiedzieć, jak wiele z Ciebie i Twojej osobowości można znaleźć w postaciach. Jako kobiecie i Amerykance bliżej Ci do Jessego czy Céline?

W Przed wschodem słońca generalnie jest bardzo wiele mojej osobowości. Do pewnego stopnia ja i Richard [Linklater – przypis MP] wcielaliśmy się w role podczas pisania scenariusza. Ale nie tak sztywno, jak mógłbyś to sobie wyobrazić. Richard był Jessem, a ja Céline. Tworzyliśmy postaci przy takim podziale. Richard poprosił mnie o wspólne napisanie filmu, a ja zasugerowałam użycie moich doświadczeń z samodzielnych kolejowych podróży po Europie i Wielkiej Brytanii. Uznał, że to wspaniały sposób na opowiedzenie historii, ponieważ jednej nocy możesz kogoś poznać, ale potem i tak musicie się rozstać, bo jedno zostaje w mieście, a drugie rusza dalej. Tworząc scenariusz, siadałam, pisałam kwestię, potem odchodziłam, a on siadał i dopisywał swoją. Bardzo wiele z naszych cech osobowości trafiło do filmu. Jednak koncepcje dotyczące miłości i życia poruszone w Przed wschodem słońca zdają mi się uniwersalne. Głęboko wierzę w ideę połączenia dusz. Magicznych momentów w życiu. Starałam się umieścić to w filmie i jestem przekonana, że mi się to udało. Mówienie i słuchanie o tej produkcji jest dla mnie bardzo dziwnym uczuciem, ponieważ czuję się, jakby ludzie komentowali i oceniali mnie oraz moją osobowość. Jest to bardzo kochane, ale przy tym przytłaczające, jeśli wiesz, o co mi chodzi.

Julie Delpy ze zbiorem opowiadań Georges'a Bataille w scenie otwierającej Przed wschodem słońca

Tak, jestem to sobie w stanie wyobrazić, jakie to musi być dla Ciebie skomplikowane. Ethan [Hawke] i Julie [Delpy] w drugim i trzecim filmie byli podpisani jako współautorzy scenariusza. Chciałbym spytać, czy już w Przed wschodem słońca starali się improwizować, czy wszystko zostało przez Was wcześniej napisane?

Mieli swój wkład. Na przykład w otwierającej scenie w pociągu Céline miała czytać inną książkę, lecz Julie nie lubiła tej autorki, więc spytała, czy może użyć uwielbianego przez siebie Georges’a Bataille’a i jego zbioru opowiadań. Ja chciałam, by czytała książkę wspaniałej Anaïs Nin. Czy w Polsce znacie jej twórczość?

Niestety, ja nie czytałem żadnego z jej utworów, ale oczywiście znam to nazwisko i wiem też, że jesteś ekspertką, jeśli chodzi o jej prace i biografię.

Zgadza się. Anaïs Nin miała na mnie gigantyczny wpływ, odkryłam jej dzienniki, kiedy miałam dwadzieścia lat. Anaïs pisała je od czasu, jak miała 11 lat, aż do swojej śmierci w wieku 74. Jej filozofia jest bardzo bliska mojej i mój światopogląd został w dużej mierze przez nią ukształtowany. Zatem wpisałam ją do filmu. Richard zaprosił mnie do współpracy po przeczytaniu mojej pracy magisterskiej na temat Anaïs Nin. Poprosił mnie o tworzenie wspólnie z nim, a kiedy ja powiedziałam, że nigdy wcześniej nie pisałam scenariusza, odparł, że to nie ma znaczenia, ponieważ widzi, że mam dobre pióro. Dlatego właśnie Céline miała czytać dzieło Anaïs Nin, by powstała taka klamra. A Julie czyta inną książkę… Były także momenty, gdy Julie zmieniała jakieś elementy postaci Céline i wydaje mi się, że z Jessem sytuacja była analogiczna. Więc tak, dodawali nieco od siebie, co według mnie jest całkiem powszechną sytuacją we współczesnym kinie. Kiedyś scenariusz filmu był Biblią, a aktorzy zupełnie nic nie wnosili do niego. Nic. Ale w ostatnich dekadach aktorzy zaczęli gdzieniegdzie ingerować. Wydaje mi się, że to wszystko efekt popularności metody aktorskiej, gdzie wykonawca próbuje zatrzeć granice między sobą a postacią i w pełni się w nią wczuć. Jednak zdecydowana większość pierwszego obrazu to dzieło moje i Richarda. Potem nadszedł drugi film. Napisałam niemal całość Przed zachodem słońca, a potem Richard naniósł swoje poprawki, ale większość pracy wykonałam ja. Na tym etapie aktorzy chcieli jednak być wymieniani jako współautorzy. Skończyło się na tym, że bardzo dużo pozmieniali we dwójkę w tekście. Nad trzecim filmem już nie pracowałam w ogóle, ponieważ uważałam, że na tym etapie to wszystko idzie w innym kierunku, niż ja bym chciała. Jednak pierwszy film to dzieło moje i Ricka.

To był Twój wybór, by nie brać udziału w pracach nad Przed północą?

Jak najbardziej. Czułam, że Ethan i Julie prowadzą to wszystko w innym kierunku. Szczerze mówiąc, oni są dużo bardziej cyniczni ode mnie. Nie byłam ani trochę zainteresowana ich wizją na to, jak powinna rozwijać się ta opowieść. Oni byli zainteresowani konfliktami, problemami, nieodzowną klęską każdego związku. A to wszystko naprawdę nie jest dla mnie. Więc się rozstaliśmy.

Rozumiem, co masz na myśli. Kilka dni temu powtarzałem całą trylogię i trudno przegapić to, jak inne są postaci w Przed północą względem dwóch pierwszych filmów.

Tak, zmiana nastroju jest zauważalna. Przed wschodem słońca to ja, a potem aktorzy zaczęli wkładać siebie. Jest więcej ich wpływu w Przed zachodem słońca, a Przed północą to głównie oni.

Kim Krizan na planie filmu Language is Dead z reyserem Jermainem Manigault i aktorem Jamesem Physickiem (zdjęcie autorstwa Maksima Axelroda)

Występowałaś w Slackerze i Uczniowskiej balandze Richarda Linklatera, a kilka lat temu w nagradzanym krótkim metrażu Language is Dead. Czy rozważałaś kiedyś karierę aktorską?

Aktorstwo to dla mnie zabawa. Czasami ludzie zapraszają mnie do swoich projektów i jeśli one mi się podobają, to chętnie korzystam z okazji. Uważam, że aktorstwo jest czymś bardzo kreatywnym i pod wieloma względami podobnym do pisania. Każdy aspekt sztuki jest do siebie zbliżony. Po prostu wyrażasz siebie. Marzę o tym, by ktoś napisał wspaniałą postać femme fatale i mnie zaprosił. Jestem pewna, że mogłabym zrobić to lepiej niż ktokolwiek inny. Bardzo chciałabym zagrać taką bohaterkę i mam nadzieję, że pewnego dnia ktoś mi zaoferuje tego typu propozycję.

A sama nie chciałabyś napisać filmu o femme fatale? Masz wszak doświadczenie w pisaniu.

Być może powinnam, bardzo dobry pomysł. Mogłaby to być postać rodem z kina noir, to byłaby dobra zabawa.

A wtedy musisz obsadzić samą siebie!

Wspaniały pomysł. Byłaby kobietą w średnim wieku, która na swoich zasadach kontroluje świat.

Według mnie to byłby świetny projekt! Teraz pracujesz na uczelni oraz piszesz książki. Czy w ostatnich latach stworzyłaś też jakieś scenariusze do szuflady?

Napisałam kilka scenariuszy, które zostały nawet zakupione przez producentów, lecz póki co nie zrealizowane. Jestem pewna, że zdajesz sobie sprawę, jak ekstremalnie trudnym wyzwaniem jest stworzenie filmu.

Oczywiście, niestety wiem.

Filmy są niezwykle drogie. Nie wiem, czy osoby spoza branży mają świadomość, jakie to trudne. Musisz zebrać pieniądze, poparcie różnych instytucji. To niemal jak układanka. Niektóre z moich projektów prawie doszły do skutku, ale za każdym razem jakiś jeden mały element się psuł w ostatniej chwili. To takie tragiczne i rozczarowujące. Kiedy żyjesz w Hollywood, obserwujesz to nieustannie. Mam kilka pięknych scenariuszy i wciąż nie porzuciłam nadziei, że zamienią się w filmy. To wszystko biznes. Kwestia zebrania pieniędzy, namówienia reżysera, znalezienia obsady, ułożenia tego wszystkiego perfekcyjnie jak puzzli i liczenia, że żaden mały element nie zrujnuje twojego całego planu w ostatniej chwili. 

Często nie chodzi o jakość projektu, a o szczęście lub jego brak. A o czym są te piękne scenariusze?

Napisałam film o sławnej szpieżce Macie Hari. To naprawdę piękny scenariusz. Zrobiłam dogłębne badania i mam całkowicie inne spojrzenie na jej postać niż dominujące. Wiele osób uważa, że Mata Hari była tą okropną kobietą, która szpiegowała przeciw własnej ojczyźnie. Zrobiłam jednak swój risercz i wierzę, że to nie jest prawda. Że Mata Hari tak naprawdę była podwójną agentką lojalną wobec swojego kraju, ale została wplątana w spisek przez niemieckiego generała, który sfabrykował dowody na jej zdradę. To wszystko jest w książkach historycznych i dokumentach, jeśli zdecydujesz się kopać odpowiednio głęboko – tak jak ja. Dwa razy ten scenariusz niemal został zrealizowany, ale w ostatniej chwili wszystko się zawaliło. Wciąż głęboko wierzę w ten tekst, ponieważ ma bardzo silną postać kobiecą i dzieje się na tle wydarzeń historycznych. Akcja osadzona została w Europie i wizualnie może być powalająca, ale niestety przez to jest to projekt bardzo drogi. Nie da się tego nakręcić we własnym salonie. To tylko jeden ze scenariuszy, które napisałam – ten, na którym najbardziej mi zależy.

Okładki najważniejszych książek Kim Krizan, redaguje także i wydaje dzienniki Anais Nin.

To brzmi jak świetna podstawa do nagradzanego filmu. Czy jako osoba nauczająca scenopisarstwa oraz będącą aktywną scenarzystką masz jakiś filmowców, którzy są ci wyjątkowo bliscy?

Absolutnie podziwiam Charliego Kaufmana. Napisał chociażby Zakochanego bez pamięci, wybitny film, czy Być jak John Malkovich. Ale moim ulubionym filmem wszechczasów jest Adaptacja z Nicolasem Cagem. To opowieść o scenarzyście, który zmaga się z blokadą przy tworzeniu scenariusza. Kocham Charliego Kaufmana i udało mi się go poznać. To prawdziwy artysta, przesiąknięty sztuką do szpiku kości. Wydaje mi się, że pod wieloma względami jest podobny do największych artystów, takich jak Arthur Miller czy Jean-Paul Sartre. To prawdziwy egzystencjalista, geniusz w mojej opinii. Oglądałam wszystkie jego dzieła. Mają one niezwykłą głębię. A przy tym jest szalenie miłym człowiekiem. Często jak kogoś spotykasz, rozczarowujesz się, ale on jest wspaniałą, czułą i silną istotą ludzką. Wierzy w słuchanie głosu swojego serca przy tworzeniu sztuki, odrzuca aspekt biznesowy i blichtr. Kocham to.

Dla mnie szczególnie bliskim jego dziełem jest Może pora z tym skończyć. Zmagania z depresją i spojrzeniem z boku na swoją egzystencję i wybory były dla mnie bardzo bliskie.

Tak, Charlie Kaufman jak nikt inny umie zadawać bardzo celne pytania na temat życia, bycia człowiekiem na tej planecie. Po prostu go wielbię.

Na koniec coś lżejszego: które z europejskich miast jest Twoim ulubionym? Czy to Wiedeń?

O mój Boże. Tak bardzo uwielbiam Europę, już nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski. Kocham Pragę, Paryż, Wiedeń, Rzym, Sewillę. Tak trudno wybrać tylko jedno. Jeszcze jest Florencja we Włoszech. Nie jestem w stanie wybrać jednego, kocham je wszystkie. Jestem też przekonana, że pokocham Polskę, ponieważ uwielbiam Pragę. Jestem zresztą w połowie Czeszką i kocham zwiedzać ten kraj, byłam w Brnie, Ostrawie, w całym kraju. Zatem wiem, że pokocham Polskę, nie mogę się doczekać. Kocham stare budynki, historię, pomniki, mosty, rzeki. Uważam europejskie miasta za takie romantyczne, ponieważ w Ameryce wszystko jest takie nowe. Zwłaszcza w Los Angeles najstarsze budynki mają jakieś 100 lat. Kocham stare rzeczy, więc nie mogę się doczekać przylotu do Polski i zobaczenia Warszawy.

A my nie możemy się doczekać, żeby Cię ugościć.

Dziękuję Ci. Mam nadzieję, że Script Fiesta będzie sukcesem, chciałabym nawiązać nowe kontakty.

Dziękuję za rozmowę! Mam nadzieję, że reszta dnia będzie równie udana i do zobaczenia w Warszawie.

Dziękuję Ci bardzo. Do zobaczenia.

Marcin Prymas
Marcin Prymas