Sex, Drugs & Skateboards – recenzja filmu „Kiedyś byliśmy dzieciakami” – MDAG

Mało filmów w latach 90-tych wzbudzało takie kontrowersje, jak pełnometrażowy debiut Larry’ego Clarka, Dzieciaki, do którego scenariusz napisał również stawiający pierwsze kroki w kinie Harmony Korine. Wypełniające kadry seks, alkohol, narkotyki i przemoc były papierkiem lakmusowym na pruderyjność części społeczeństwa, bo przecież nie
o nie same chodziło, a o psychologiczne sieroctwo, biedę, brak edukacji seksualnej i epidemię AIDS. I choć ten niskobudżetowy obraz od lat nosi miano kultowego, jego passa odbiła się w znaczący sposób na grających w nim nastolatkach.

Tam, gdzie jedni oburzali się zbyt śmiałymi scenami seksu z udziałem osób nieletnich, inni podziwiali artystyczną odwagę oraz bezkompromisowość w łamaniu paradygmatów. A przede wszystkim doceniali uczciwy, pozbawiony odrealnionej kreacji obraz młodzieży, z którym mogli się identyfikować. Improwizowane, szczere, pozbawione romantyzowania rozmowy o cielesności, seksie czy typowe dla wieku przechwałki, były częścią okresu dorastania, a oddanie ich bez upiększania, krokiem odważnym i potrzebnym.  Nastręczały jednocześnie pytań o granice twórczej ekspresji oraz tego czy cel rzeczywiście uświęca środki. Australijski reżyser Eddie Martin w swoim najnowszym dokumencie, wyświetlanym podczas 19. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, oddaje zatem głos tym, którzy obok debiutujących aktorek, jak Chloë Sevigny czy Rosario Dawson, stanowili esencję Dzieciaków, choć pamięć świata okazała się dla nich mało łaskawa.

Clark zaczął pracować przy swoim pierwszym filmie w wieku 52 lat, zatem jego pojawienie się wśród nastolatków, budziło podejrzenia – sprytnie jednak rozwiewane obietnicami pieniędzy i sławy. Zresztą nietrudno było przekupić młodzież z najbiedniejszych rejonów Nowego Jorku, często niemającą środków nawet na jedzenie. Zapraszał na castingi niemal wszystkich napotkanych na ulicy, ostatecznie wybierając do obsady m.in. Justina Piercea, Harolda Huntera i Hamiltona Harrisa. Nastoletni naturszczycy jeżdżący na deskorolkach idealnie wpisywali się w narrację oddającą realia młodzieńczego życia. Nikt w końcu nie nadawał się do tego tak, jak oni – dzieci ulicy, mające większą wiedzę z technik skręcania blantów niż z geografii.

Rodzinne zaplecze, które widzimy w filmie, jest lustrzanym odbiciem tego z nowojorskich blokowisk. Choć w dokumencie bohaterowie wypowiadają się z pozycji poukładanego dziś, nierzadko wyprasowanego w kant życia, to bieda, której doświadczyli jako dzieci, miała wielowymiarowy charakter. Dotyczyła nie tylko sfery materialnej, ale także psychicznej i emocjonalnej. Brak poczucia bezpieczeństwa wywołany przemocą, narkomanią czy alkoholizmem, był chlebem powszednim i spychał ich coraz bardziej na ulicę, jawiącą się nierzadko jako miejsce nomen omen dużo bardziej bezpieczne niż własne mieszkanie. Troskę rodzicielką zastępowała ta ze strony kumpli od deskorolki – to oni przywracali do pionu, przestrzegali przed twardymi narkotykami i byli niezbędnym oparciem.  

Kontrowersyjny obraz przyniósł pożądane na tamten czas pieniądze, niewspółmierne jednak do swojego ogromnego sukcesu. Uchylił drzwi do kariery, ale los nie pozwolił przez nie przejść. Dla części bohaterów kołowrotek powielenia środowiskowych schematów pozostał determinantą nie do przeskoczenia. Brak odpowiedniego zaplecza emocjonalnego, skutkujący niskim poczuciem własnej wartości i zaburzeniami psychicznymi, podsycany zbyt dużymi dawkami używek, ale przede wszystkim utraconymi marzeniami o wyrwaniu się z piekła biedy, dla niektórych miał tragiczny finał. Jest w tym wszystkim również przeraźliwie smutny punkt zwrotny, pokazujący, jak wielką przypadkowością naznaczone jest nasze życie – ile mamy szczęścia, nieszczęścia i przywileju w zależności od miejsca urodzenia.

Dokument Martina zatem z jednej strony portretuje wykorzystanie naiwności młodych ludzi przez Clarka i Korine’a – szczególnie, że obydwaj odmówili wystąpienia w filmie. Nasuwa się jednak pytanie czy można przerzucać na nich odpowiedzialność za działanie systemu, generującego nierówności społeczne lub obarczać misją ratowania świata, kiedy ich celem było po prostu zrobienie filmu? Bardziej dyskusyjna jest tu sama postać reżysera, dziwnie zafascynowanego seksualnością nastolatków i niewątpliwie przekraczającego twórcze granice, chociażby przy częstowaniu ich na planie marihuaną, a następnie rejestrowaniu kamerą narkotycznego haju. Ale przede wszystkim jest miejscem poświęconym pamięci tych, którzy uwierzyli, że tytuł ten stanie się drzwiami do lepszego świata, w którym jutro jest pewne i syte. Którzy choć przez chwilę czuli się dla kogoś ważni i wyjątkowi.

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Kiedyś byliśmy dzieciakami
Tytuł oryginalny:  We Were Once Kids

Rok: 2021

Kraj produkcji: Australia

Reżyseria: Eddie Martin

Występują: Hamilton Harris, Jon Abrahams, Priscilla Forsyth

Ocena: 3,5/5