Nie ma już niepolityki – recenzja filmu „Kalev” – WFF

„Po co znowu wpychają politykę do sportu?” – to pytanie prawdopodobnie słyszał każdy. Czasem chodzi o wykluczenie drużyn z danego kraju z rywalizacji, innym razem o tęczowe opaski czy akcje przeciwdziałania rasizmowi. Jednak im bardziej się nad tym zastanawiamy, tym bardziej można dojść do wniosku, że sport i polityka są po prostu nierozłączne. Świadczyć o tym mogą chociażby budżety, jakie największe mocarstwa świata przeznaczają na przygotowanie zawodników zapewniających medale na igrzyskach olimpijskich, czy kwoty wydawane przez kraje łamiące prawa człowieka na organizację imprez sportowych.

Z powyższego założenia o nierozerwalności tych dwóch światów wychodzi Ove Musting – reżyser filmu Kalev. Twórca ten postanowił wykorzystać historię rodzimej drużyny koszykarskiej i ich historycznych sukcesów z sezonu poprzedzającego rozpad Związku Radzieckiego, aby pokazać realia ówczesnej rzeczywistości za żelazną kurtyną i społeczne nastroje towarzyszące przemianom. 

Już od pierwszych scen widzimy, że sytuacja polityczna jest napięta. Litwa i Łotwa ogłosiły deklaracje niepodległości, przez Rosjan uznane za nielegalne. Estończycy strajkują na ulicach, chcąc dołączyć do sąsiednich narodów i odciąć się od Moskwy. W tym samym czasie ciężko trenujący do zbliżających się rozgrywek koszykarze Kalev Tallinn muszą zdecydować, czy chcą walczyć o mistrzostwo ZSRR. Decyzja jest niezwykle trudna, mimo tego zdecydowana większość drużyny to pragnący niepodległości Estończycy. Kontrakty graczy skonstruowane są tak, że bez startu w lidze pozostaną bez środków do życia. Gra, nawet na najwyższym poziomie rozgrywkowym, nie była wówczas na tyle intratnym zajęciem, by zapewnić sobie znaczące rezerwy finansowe. W związku z tym zawodnicy decydują się wystartować, co spotyka się z dużym ostracyzmem wśród lokalnej społeczności. Sportowcy z Estonii spotykają na rosyjskich parkietach szereg trudności. Przeciw sobie mając nie tylko własnych kibiców, ale również ligę i sędziów, którzy nie chcą pozwolić, by w tak newralgicznym czasie pokazać wyższość którejś z proseparatystycznych nacji nad drużynami z Moskwy czy Leningradu.

Trener Jaak Salumets wraz z działaczami widząc, jaka atmosfera panuje wokół klubu, postanawiają dodać nieco oliwy do ognia i jasno pokazać, że traktowanie ich zespołu jako prorosyjskiego nie ma sensu. W celu jasnej deklaracji umiłowania Zachodu Estończycy postanowili zainwestować w pokazy cheerleaderek czy występy maskotki, a nawet sprowadzić amerykańskiego zawodnika. Postać koszykarza Georga Jacksona, który wprawdzie nie należy do najważniejszych fabularnie bohaterów, pozwala na pokazanie różnic kulturowych, czy mówiąc wprost biedy i zacofania będącej olbrzymim szokiem dla człowieka wychowanego w slumsach Detroit, które do tej pory uważał za synonim skrajnego ubóstwa. Musting zderza w ten sposób mocarstwowe ambicje Związku Radzieckiego z niskim standardem życia jego obywateli. Takich szpilek wymierzonych w komunistów, a może i dzisiejszą Rosję, jest zresztą więcej. Jedną z nich są problemy mieszkaniowe Aivara Kuusmy – gwiazdy zespołu i jednej z najważniejszych postaci filmu. Ten młody zawodnik zdaje sobie sprawę, że mając możliwość wyjazdu do NBA, byłby już milionerem, a zamiast tego czeka na przydział mieszkania, by w końcu móc dzielić cztery kąty wyłącznie z żoną i dzieckiem.

Pozostając przy Kuusmie warto zwrócić uwagę na doskonały casting przeprowadzony do filmu. Filar drużyny zdobywającej mistrzostwo kraju 30 lat temu na archiwalnych zdjęciach faktycznie przypomina grającego go Reimo Sagora. Nie gorzej ma się też sytuacja z trenerem głównym, w którego wcielił się Mait Malmsten. Ponadto reżyser zadbał o to, by w roli zawodników obsadzić aktorów o atletycznej budowie ciała, poza Karajewem (Arturs Putnins) celowo pokazanym jako zawodnik u schyłku kariery i bez formy, oraz zapewnić im przeszkolenie koszykarskie, co zaowocowało udanymi scenami z parkietu.

W swojej formie Kalev nie zaskakuje niczym. Fabuła jest chronologiczna i przejrzysta, momentami aż do przesady dosłownie pokazuje pewne układy czy interakcje, które mogły pozostać w strefie domysłu. Być może dzieło to tak bezpieczne, gdyż Musting jako debiutant chciał przede wszystkim rozpropagować interesującą historię, uniknąć kompromitujących błędów i trafić do jak najszerszej widowni. Można założyć, że skoro jego film został estońskim kandydatem do Oscara, to ta sztuka się udała. Oczywiście nie musi to oznaczać, że opowieść o estońskich koszykarzach spodoba się widzom Warszawskiego Festiwalu Filmowego, ale na pewno można ją traktować w kategorii bezpiecznego kina środka, którym równie ciężko się zachwycić, co rozczarować.

 
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Kalev

Tytuł oryginalny:
 Kalev

Rok: 2022

Kraj produkcji: Estonia

Reżyseria: Ove Musting

Występują: Mait Malmsten, Reimo Sagort, Priit Võigemast  i inni

Ocena: 3.5/5

3,5/5