Tegoroczna edycja MFF w Berlinie zwiastowała nowości – dotychczasową sekcję Encounters, skupioną na spotkaniach dzieł początkujących i uznanych twórców, zastąpiono poświęconym wyłącznie debiutom konkursem Perspektywy. Postrzegam to za odważną decyzję organizacyjną i selekcjonerską, bo trzeba mieć faktycznie coś do pokazania, by złożyć program poświęcony wyłącznie żółtodziobom. Czas oczywiście zweryfikuje wszystko, ale początek należy uznać za udany – słoweńska komedia Kaj ti je deklica, którą wybrano na pokaz otwarcia sekcji, w niczym nie odstępuje filmom walczącym co roku o Złotego Niedźwiedzia.
Mam problem ze streszczeniem fabuły Urški Djukić tak, żeby nie zrobić jej antyreklamy. Jakby nie patrzeć, to jednak kolejny portret młodzieńczej inicjacji w obliczu zniewolenia rodzinnego i religijnego. Szesnastoletnia Lucija (Jara Sofija Ostan) jest córką oschłej, pruderyjnej matki i chrapiącego całymi popołudniami przed telewizorem ojca. Co gorsza – dojrzewa. Aby ją przed tym ustrzec, dziewczyna zostaje zapisana do kościelnego chóru, gdzie w muzycznym uniesieniu będzie mogła zbliżyć się do najczystszej Maryi Dziewicy. W jego ramach wraz z całą grupą pojedzie w zmieniającą życie podróż – na próby zespołu w starym klasztorze pod czujnym okiem Boga, śmiesznawego dyrygenta i siostry przełożonej. To jednak film o zerwaniu rajskiego jabłka, więc ta protekcja zda się na nic, gdy wokół feromony tańcują wolnego, a nastoletnie popędy nakazują wejść w niego całym ciałem.
Do złego namawia ją jednak nie Adam, a Ana-Maria (Mina Švajger), starsza dziewczyna z chóru, kuta na cztery nogi pupilka wszystkich wokół, a zarazem zboczona krejzolka żywcem wyjęta z czasów świetności Besty.pl. To ona uczy, jak się całować, i stara się wpoić do chłonnej głowy, że jako młoda kobieta musi być zainteresowana Tymi Sprawami. Ale czekaj, nie miała jeszcze okresu? Czyli bardziej dziewczyna niż kobieta! Djukić z pazurem godnym niedawnej Tygrysicy [NASZA RECENZJA] Amandy Nell Eu opowiada o wstydzie menstruacyjnym i nieprzyjemnościach związanych z dojrzewaniem płciowym bez nadęcia. Owszem, prowadzi historię bardzo blisko głównej bohaterki, empatyzując z jej odczuciami, ale ogrywa ten temat na śmieszno, a nie płaczliwie.

Urodzona w Ljubljanie reżyserka przed czterema laty podbiła światowe festiwale Życiem seksualnym babci, krótkometrażową animacją wybraną przez Europejską Akademię Filmową na short roku. Tym razem nie pyta emerytek o przeszłość, a kamerę kieruje bezpośrednio na nastolatki. Debiutuje fabułą niby osadzoną w dzisiejszych czasach, gdzie podglądanym zza drzewa nagim mężczyznom można zrobić zdjęcie dla koleżanki, ale jednocześnie stawiającą się nieco z boku generacyjnych podziałów, uniwersalizując doświadczenia. Starcie zwierzęcych instynktów z celibatem to przecież pieśń stara jak świat.
W Kaj ti je deklica świetnie ograno również chóralne rytuały, całe to kolektywne wypuszczanie powietrza z brzucha w żołnierskim szyku. Słowenka wydobywa komediowy potencjał z rozdziawionych ust i wzniosłych treści oderwanych od pierwotnego kontekstu. Traktuje śpiew instrumentalnie, używając go do budowania atmosfery, zagęszczania akcji i przekazów miłosnych. Wykorzystuje do tego szereg montażowych igraszek i repetycji, uproszczeń oraz dopowiedzeń. Ale niekiedy reżyserka zamyka Luciji usta – koniec z wyciem i pytaniami, teraz skup się i patrz. To z instynktownego wojeryzmu, zatrzymania na dłużej z tym, co przed oczami, protagonistka czerpie najwięcej emocji, wiedzy oraz zachwytów – dzięki podglądactwu najszybciej się dorasta.

Dziewictwo to dziwny temat. Tabu-srabu, fakt, ale stanowi też ono kwestię na tyle niejednoznaczną, zawiłą, personalną i intymną, że niewielu potrafi ująć je bez egzaltacji czy nostalgizowania. Proste pojmowanie zdarzeń, dzielenie życia na przedseksie i poseksie, a nade wszystko sakralizacja aktu penetracji wydają mi się fabularnie nudne. Dlatego doceniam, że Urška Djukić poszukuje inicjacji w miejscach zupełnie innych niż genitalia, mimo że i tak swój film otwiera zbliżeniem na waginę z obrazu. W Kaj ti je deklica rozdziewiczeniem może być bowiem zapach spoconej koszulki, smak kwaśnych winogron, nagie zdjęcie obcego człowieka, ale też chóralny śpiew czy Matka Boska bez jednej dłoni. To coming-of-age, więc klisze i uproszczenia są wliczone w cenę – słoweńska reżyserka wychodzi z nich jednak obronną ręką, serwując ponadczasowy klasyczek o dorastaniu.


Little Trouble Girls
Tytuł oryginalny: Kaj ti je deklica
Rok: 2025
Kraj produkcji: Chorwacja, Słowenia, Serbia, Włochy
Reżyseria: Urška Djukić
Występują: Jara Sofija Ostan, Mina Švajger, Saša Tabaković, Nataša Burger i inni
Ocena: 4/5