Loża Krytyków 24.10.2025 (2/2) – Festiwal Kamera Akcja

W tym roku Loża Krytyków towarzysząca Festiwalowi Kamera Akcja ponownie gości w progach Pełnej Sali. Poniżej znajdziecie drugą część zestawienia ocen filmów z drugiego dnia festiwalu wystawionych przez krytyczki, krytyków i osoby związane z kinem, które uczestniczą w łódzkim wydarzeniu. 16. odsłona FKA trwa od 23 do 26 października.

SKOMPLIKOWANI
8/10
8/10

Za sam cytat o złotych rybkach można scenarzystę ozłocić. Niby komedia w klimatach romantycznych, a jednak humor i gagi wychodzą poza tę szufladkę. Zaskakujące, odważne, lekkie i przyjemne do śledzenia – nawet jeśli się niekoniecznie kupuję zakończenie. Wybitna scena walki – trafia do mojej topki ulubionych zaraz obok bójki Colina Firtha i Hugh Granta.

8/10
8/10

Bez dwóch zdań: najzabawniejszy film roku.

6/10
6/10

Jedna z najlepszych sekwencji „pojedynkowych” w kinie tego roku i fajny, nienachalny ten humor, aczkolwiek czasami dobijaliśmy do raczej niezamierzonego millenialskiego vibe’u.

5/10
5/10

Parę fajnych dialogów, obsada na plus. ale kompletnie nie wierzę w te skomplikowane relacje między bohaterami. Może dlatego, że generalnie jestem człowiekiem małej wiary.

8/10
7/10

Rzadka to przyjemność świetnie bawić się na błyskotliwe napisanej komedii romantycznej, która jednocześnie wykazuje się ambicją i kreatywnością w sferze formalnej.

7/10
7/10
7/10
7/10
8/10
8/10

Prze-cu-do-wny! Już dawno tyle nie śmiałem się w kinie i tak nie bawiły mnie relacje bohaterów. Świetny scenariusz i piękna wiwisekcja emocjonalnej degrengolady, gdy jesteś nieco zbyt blisko z kumplem, a przede wszystkim jego żoną. Mega przekminione, lekki, zabawne, ale czasem też celnie szczere i bezpardonowe. Milutki!

7/10
7/10
6/10
6/10
3/10
3/10

Nie przeszkadzają mi banalne wnioski, jeśli stoi za nimi wiarygodna historia i prawda emocji. „Splitsville” przypomina drugorzędną farsę erotyczną. Reżyseria irytuje.

6/10
6/10

Pomysłowy nie-rom-kom o relacjach w związkach. Fajny aktorski ensemble, ale czemu nikt tu nie wpadł na wspólny swing bez otwierania związku? It’s complicated. 😉 Zabawne to, ale humor to trochę hit & miss (scena z penisem). przestrzelone (ta bójka) lub niesmaczne (biedne rybki).

8/10
8/10
7/10
7/10

Przezabawne i kreatywne inscenizacyjne, ale wytrącające impet w drugiej połowie, im bliżej końca tym bardziej ryzykujący kompletne pogubienie. Pierwsza połowa jest jednak właściwie perfekcyjna. Na dodatek to prawdziwy pokaz komediowego drygu dwójki głównych aktorów i przytłaczającej ekranowej prezencji Adri Arjony. No, i jest tu najlepsza scena walki roku!

6/10
6/10

Lekka i urocza komedia, która nie odkrywa niczego nowego w temacie współczesnych relacji, za to błyszczy doskonałym tempem i celnie podanym, chwilami wręcz slapstickowym humorem.

8/10
8/10

Szalenie zabawna i dobrze napisana komedia z najlepszą sceną walki, jaką widziałam w ciągu ostatnich lat. Niemniej rozminęłam się z przesłaniem tego filmu i kompletnie nie kupuję zakończenia. No i te ginące tragiczną śmiercią rybki mogli sobie darować.

8/10
8/10
7/10
7/10
6/10
6/10
7/10
7/10
6/10
6/10
7/10
7/10

Jeden dowcip opowiedziany o kilkanaście razy za dużo, by film od połowy nie zaczął tracić na narracyjnej dynamice, ale to wciąż wdzięczna rehabilitacja screwball comedy w przełożeniu na możliwie aktualny kontekst obyczajowy. Stos trafnych obserwacji, weryfikujących modne formułki o potrzebie niezależności i jej granicach, a przy tym zgrabna soczewka klinczu między miłością a bezbrzeżnym egoizmem i ciągłym poczuciem związkowego niezaspokojenia.

TRZY MIŁOŚCI
6/10
6/10
5/10
5/10

Doceniam próbe blendu erotyku z komedią, ale ten scenariusz mnie nie przekonał. Bardzo fajny Mieszko, chce zobaczyć go w innej roli.

5/10
5/10
5/10
5/10

Nie kumam tych bohaterów. A filmowi wybaczyłbym więcej, gdyby był bardziej samoświadomy. Co chociażby mógł mu zapewnić oryginalny tytuł „Romantic Psychos”, który a)wyjaśniłby zachowania bohaterów b)postawił całość w niezbędny nawias. Tak ten film jest niepotrzebnie napuszony i za bardzo na serio!

7/10
7/10

Zgrabny i ponętny pastisz erotycznego thrillera miło zbaczający w stronę czarnej screwballowej komedii. Wprawdzie mam wrażenie, że Grzegorzek czasem boi się wrzucić piąty bieg iść na całość, ale to i tak ciekawsze niż większość polskiego kina o relacjach i związkach. Cała obsada znakomita i świadoma konwencji.

6/10
6/10
5/10
5/10
4/10
4/10

Ubaw po pachy, komediowo to jest absolutnie znakomite..tylko mam wrażenie, że jednak w dużej mierze jest to zasługa przypadku. Zbyt często film zdaje się mieć szczere, duże ambicje i szukać głębszej, odważniejszej historii, bym wierzył, że jest to w pełni samoświadoma zgrywa.

4/10
4/10

Z całą sympatią dla twórców i aktorów, seans mnie okropnie wymęczył. Sceny intymne, choć pięknie nakręcone, zostały kompletnie obrane z emocji. Trudno uwierzyć w dynamikę między naszym trójkątem miłosnym, bo wraz z kolejnymi rozdziałami coraz mniej nas obchodzi.

6/10
6/10

Grzegorzek się bawi i bardzo dobrze. Wyszedł z tego świadomy pastisz, nieco głupkowaty, ale z super stylówką i rolami godnymi zapamiętania.

5/10
5/10
5/10
5/10

Czy to serio, czy to pastisz? Raczej nie dla fanów „słonecznego” Grzegorzka, ale ta erotyczno-thrillerowa wariacja na pewno znajdzie swoich wielbicieli. Zdjęcia Bilskiej zawsze TOP.

6/10
6/10
5/10
5/10
LESBIJSKA KSIĘŻNICZKA Z KOSMOSU
7/10
9/10

Film, którego panicznie boją się wszyscy konfederaci tego świata (i dobrze!).

7/10
7/10

Może być hit; najciekawsze jest moim zdaniem otwarcie, bo nie spodziewałam się po tym filmie tak gorzkiej kultury społeczności, szkoda, że ten wątek w tak pogłębiony sposób już nie wraca. Ale życzę temu filmowi wszystkiego najlepszego w kinach!

5/10
5/10

Animowana, queerowa space opera, w której role władzy zostały odwrócone: lesbijki dominują w galaktyce, a hetero stanowią prześladowaną mniejszość. Nie gloryfikuje swoich bohaterów, wprost przeciwnie – wszyscy są dość antypatyczni. Przewrotny zabieg bawi konceptem, choć na dłuższą metę wali łopatą i męczy formą. 

7/10
7/10
6/10
6/10
4/10
4/10

Wizualnie dość brzydki styl animacji rodem z Cartoon Network. Niby dużo nawiązań do obecnych klimatów (incele!), ale bez większej głębi. Potencjał tytułu był duży, doceniam też morał, ale wyszło trochę łopatologicznie.

7/10
7/10
6/10
6/10

Urocze, zabawne kino. Twórczynie wyczerpały najlepsze pomysły w pierwszej połowie, przez co druga – z dokładnie wykalkulowanym tempem – ma mniej do zaoferowania i zaczyna nudzić.

8/10
8/10

Piękniutka queerowa opowiastka o kochaniu siebie i wychodzeniu z toksycznych relacji. Wholesome na każdej możliwej płaszczyźnie! A do tego nie brakuje nawiązań do „Zmierzchu”…

7/10
7/10
7/10
7/10
ŁOBUZ
7/10
7/10

Brytyjskie kino społeczne najwyższej próby, wyrastające z tradycji filmowej Mike’a Leigh – wymuskane formalnie, z wyjątkowo ambiwalentnym bohaterem, którego co prawda dość trudno polubić, ale któremu nietrudno współczuć i kibicować.

8/10
8/10

Świetny film – zszedłbym z tych ciągłych porównań do Andrei Arnold i skupił się na tym, że Dickinson ma coś faktycznie do powiedzenia. A Dillane to moje małe objawienie.

5/10
5/10

intrygująca, subtelna opowieść o rodzeniu się uczucia między dwójką introwertyków. Przewrotne, nienachalne, pełne uroku.

8/10
8/10

Wspaniały debiut reżyserski Harrisa Dickinsona, który okazuje się być wnikliwym obserwatorem. „Łobuz” to kino świeże i dojrzałe, choć sama historia wydaje się stara jak świat. Świetny Frank Dillane. Czekam na więcej!

7/10
7/10

Dickinson potrafi dobrze opowiedzieć historię i ma fach w ręku, ale jego język jeszcze niczym się nie wyróżnia. Obiecujący, ale zachowawczy debiut.

7/10
7/10
6/10
6/10
6/10
6/10
6/10
6/10
7,5/10
7.5/10

Reżyserski debiut Harrisa Dickinsona olśniewa intensywnością i przytłacza naturalizmem. Frank Dillane to celny strzał castingowy – magnetyczny, kruchy, pędzący ku autodestrukcji. Reżyser bawi się językiem filmowym, wplatając surrealistyczne sceny w najmniej oczekiwanych momentach. Hitchcockowski odpływ prysznica przenosi nas do jądra ziemi. W oczach performerki odbija się dobro i zło. Patrzymy na ekran z nadzieją, że to pierwsze i nie ostatnie spotkanie z reżyserką wyobraźnią Dickinsona.

8/10
8/10

Jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat. Dickinson okazuje się reżyserem bezpretensjonalnym i pełnym empatii, który potrafi uczłowieczać swoich bohaterów – w pełnym tego słowa znaczeniu. Frank Dillane wyrasta za to na pełnowymiarową na gwiazdę kina – zarówno arthouse’owego, jak i (mam nadzieję) mainstreamowego.