Zamek – recenzja filmu „Gorące dni” – LGBT+ FF

Emil Alper w minionej dekadzie wywalczył sobie status jednego z czołowych tureckich reżyserów. Jego Blokada i Opowieść o trzech siostrach zbierały na światowych festiwalach (i w polskiej dystrybucji) pochwały za wysmakowaną stronę wizualną, nawet jeśli krytycy punktowali rozbuchany metraż i dość wtórne scenariusze. Gorące dni, które po premierze na ubiegłorocznym Cannes zmierzają do naszych kin z przystankiem na tegorocznej edycji LGBT+ FF, stanowią kontynuację tego wypracowanego stylu.

Tym razem w duchu klasyków literatury rosyjskiej, jak Morfina Bułhakowa, śledzić będziemy młodego, aspirującego, bogato urodzonego i idealistycznego mieszczucha, który zderza się ze smrodem prowincji. Umocowany politycznie, nieopierzony prokurator Emre (Selahattin Paşalı, nieoczywisty przystojniak w typie Ramiego Maleka, znany głównie z komercyjnego kina i seriali Netflixa O północy w Pera Palace i Love 101)  przybywający objąć pierwszą w karierze placówkę pełen zapału i wiary w przepisy, niczym Fabian Duda (Piotr Ligenza) w Ranczu szybko przekonuje się, że realne życie nie jest takie proste, a polityka to zaawansowana gra kłamstw.

Wyjściowy problem malowniczo położonej, acz skrajnie ubogiej wioski Yaniklar wydaje się przejrzysty. Nadmierna eksploatacja ubogich źródeł wody gruntowej powoduje potencjalnie śmiercionośne leje krasowe. Miejscowy burmistrz jednak nie chce się zgodzić na wielką inwestycję w wodociągi z pobliskich jezior i wykorzystuje każdą krytykę jako atak polityczny. Jeśli nie popierasz obecnej władzy, to nienawidzisz ojczyzny, a jak ją popierasz, to jesteś tłumokiem, czy kojarzy się to Wam z czymś?

Główną treścią Gorących dni jest pytanie o to, co jest prawdą w rzeczywistości postprawdy. Emre za namową miejscowej sędzi przyszedł na kolację do domu burmistrza, ta przerodziła się w ostre picie miejscowej rakı (narodowa anyżowa wódka Turcji robiona z winogron, rodzynek i fig) i tańce z romską dziewczynką, która następnego dnia zostaje znaleziona pobita i zgwałcona. Co się wydarzyło? Kto za co odpowiada? Jaki udział we wszystkim miał odurzony Emre, któremu urwał się film? A także jakie intencje stoją za miejscowym opozycyjnym dziennikarzem, przystojnym i biseksualnym Muratem (Ekin Koç), który aż nazbyt interesuje się protagonistą? Tysiące powracających pytań bez odpowiedzi kołuje w głowie tak bohatera, jak i widzów. Ale odpowiedź nie ma takiego znaczenia jak same pytania, wszak te już coś sugerują. A może nie i to tylko gra psychologiczna? Natłok niepewności i niewiedzy przejmuje ekran, aż do stopnia, gdy widz zadaje sobie pytanie: „a dlaczego to miałoby mnie w ogóle obchodzić”?

Na szczęście w sukurs przychodzi, ponownie u Alpera, warstwa formalna. W pamięć zapadają zwłaszcza poetyckie zdjęcia Christosa Karamanisa (Poniedziałek, I Am Nero, Chavalier), który swoimi kadrami zmienia ten o wiele za długi film w ciąg malarskiej niepewności, łącząc niderlandzki barok z impresjonizmem. Karamanis nawet najmniej dynamiczny pościg w historii kina przemienia w zapadającą w pamięć grę światła i cienia. Duży udział w wizualnym sukcesie ma także nagrodzony przez Europejską Akademię Filmową duet montażystów – Özcan Vardar i Eytan Ipeker, którzy pilnują dynamiki całości.

Ostatecznie widzowie otrzymują kolejną już ucztę dla oka i dyskusyjny przysmak dla umysłu. Tym, co jednak najmocniej wybrzmiewa w najnowszym obrazie Emila Alpera, są inspiracje twórczością wielkiego Aleksieja Bałabanowa, zwłaszcza jego Ładunkiem 200. Tak tam, jak i tu, tematem stają się unurzane w wysokich procentach zbyt bliskie relacje wszystkich ze wszystkimi pozwalające na egzystencję do cna skorumpowanego systemu – bez reguł i moralności. Podobnie jak i u Rosjanina wszystko to może toczyć się dalej i w nieskończoność dzięki temu, że nikomu nie zależy na naprawie systemu i egzystencji jednostek.

Także umierajmy w rzeczywistości bez nadziei na wyjście z Kafkowskiej pułapki powiązań i nieznanych nam zależności rodem z Zamku. Może jednak warto się pobawić mimo ryzyka? A być może lepiej obejrzeć zamiast tego przeszło dwugodzinny turecki film tematyzujący własną niezborność? Tak czy inaczej jedno jest pewne, będziecie chcieli tapetę na pulpit z kadrem z Gorących dni.   

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Gorące dni

Tytuł oryginalny:
Kurak Günler

Rok: 2022

Kraj produkcji: Turcja

Reżyseria: Emin Alper

Występują: Selahattin Paşalı, Ekin Koç, Erol Babaoğlu i inni

Dystrybucja: Aurora Films

Ocena: 3,5/5

3,5/5