W politycznym dyskursie, ale i w większości tekstów kultury, społeczność LGBT najczęściej reprezentowana jest przez gejów z wielkich metropolii. Reżyser Gondoli – Veit Helmer – postanawia wyjść temu trendowi naprzeciw, portretując historię miłosną pary małomiasteczkowych lesbijek z urokliwych gruzińskich gór, jednocześnie pozwalając organizatorom LGBT Film Festivalu na zwiększenie różnorodności prezentowanych treści.
Widzom nastawionym na fabułę w realistyczny sposób konfrontującą się z przeciwnościami, z jakimi osoby homoseksualne na co dzień mierzą się w mniejszych ośrodkach, od razu należy się wyjaśnienie. Nic z tych rzeczy nie zobaczycie w Gondoli. Ta gruzińsko-niemiecka produkcja nie ma w sobie nic z kina społecznie zaangażowanego. Helmer postawił tutaj na typowe feel-good movie, będące niejako przy okazji lesbijską komedią romantyczną, pozwalającą widzom choć na chwilę znaleźć się w wymarzonej krainie, w której szacunek i tolerancja są powszechne, a ludzie rozumieją się dosłownie bez słów.
Właśnie konwencja quasi-niemego filmu, w którym w zasadzie nie pada ani jedno składne zdanie, zdaje się być dla twórców najważniejsza. Reżyser Miłości z księżyca bawi się tutaj formą, stawiając na uniwersalny alfabet spojrzeń, mruknięć i gestów, tworząc opowieść wyjętą ze sztywnych ram języka. Jednocześnie przez cały czas pozwala sobie na szeroką gamę onomatopei, reprezentujących wszelkie konieczne dla fabuły emocje – od wściekłości po zachwyt czy zadumę. Nie zabrakło również miejsca dla muzyki, łączącej w sobie zarówno lekkie, melodyjne utwory przypominające stylem niezapomniany soundtrack Yanna Tiersena do Amelii (którą obraz Helmera przypomina stylem i wrażliwością), jak i bardziej skoczne kompozycje ze słyszalną sekcją dętą i folkowym charakterem, nieco stylizowane na dzieła Gorana Bregovicia czy No Smoking Orchestra, powstające na potrzeby filmów Kusturicy.
Historia jest niezwykle prosta – dwie młode dziewczyny, Iva i Nino, pracują razem jako operatorki kolejki linowej w górach. Ich zadaniem jest pobieranie opłat od pasażerów i jazda wraz z nimi nieco archaiczną gondolą, wymagającą sporadycznego sterowania z zewnątrz. Kobiety codziennie mijają się wiele razy, nie bardzo znajdując czas, by zamienić ze sobą choć słowo. Budowanie relacji między nimi przypomina więc pewien rodzaj próby zwrócenia na siebie uwagi podczas kilkusekundowych mijanek. Te podchody przypominają nieco nagrodzonego Oscarem krótkometrażowego Papermana Johna Kahrsa. Z czasem jednak twórcy odchodzą od niewinnych prób zwrócenia na siebie uwagi w stronę randek-gagów, które wchodzą głęboko w absurdalną komedię – jak jednorazowe „przebieranie” gondoli za samolot, statek czy rakietę kosmiczną.
Lekki i cudownie absurdalny humor stanowi tutaj dopełnienie całej sielankowej wizji przepięknej krainy w gruzińskich górach. Wszystko co widzimy zdaje się żyć w symbiozie, a niezbędna dla części mieszkańców kolejka linowa jawi się jako hemoglobina całego zdrowego organizmu. Jej celem nie jest, jak w przypadku kolejki na Gubałówkę, transport kolejnych turystów zbyt leniwych, by wejść pod górę. Już w pierwszej scenie z góry na dół zjeżdża trumna, a pogrążeni w żałobie sąsiedzi zbierają się pod jej trasą i grają nieboszczykowi tradycyjne pieśni. Podczas kolejnych kursów zdarza się nią wozić drób, krowy czy zbierane w pocie czoła zboże. Poruszają się nią także dzieci w codziennej drodze do szkoły.
Idealnym podsumowaniem jedności i współpracy lokalnej społeczności jest jedna z ostatnich scen, w której mieszkańcy domów znajdujących się na trasie kolejki wspólnie odgrywają koncert – niczym w Nieściszalnych, używając do tego wszystkiego, co mają pod ręką (butelki, piła, kieliszki, miski) – by umilić Ivie i Nino ich randkę, czyli kolację z winem w jednej z gondol.
Zdaje się, że Veit Helmer znalazł swój pomysł na kino. Osadza swoje opowieści w egzotycznych wschodnich lokalizacjach, takich jak Azerbejdżan (Staniczek), Kazachstan (Miłość z księżyca) czy nieistniejący Absurdistan, a tam pozwala, by realizm magiczny mieszał się z równie urokliwym, co prostym i dość stereotypowym folklorem. Zatrzymuje widza na chwilę we wspaniałej krainie, gdzie wszystko wydaje się proste i przyjemne, nawet jeśli czasem naprzeciw staje ten jeden jedyny czarny charakter – w postaci nieustępliwego szefa, zbierającego dzienny utarg do wysłużonej torby „adibosa”.


Gondola
Tytuł oryginalny: Gondola
Rok: 2013
Kraj produkcji: Gruzja, Niemcy
Reżyseria: Veit Helmer
Występują: Mathilde Irrmann, Nini Soselia, Zuka Papuashvili i inni
Ocena: 4/5