"Gardło, serce, brzuch", reż. Maud Alpi
Ocena: 4/5
Prezentowane w sekcji „Lost, Lost, Lost” ”Gardło, serce, brzuch” podejmuje drażliwy temat przemocy wobec zwierząt. Mimo, że w festiwalowym katalogu zawczasu zaznaczono, że obraz nie epatuje scenami kaźni, dało się wyczuć na korytarzu przed seansem łatkę tego filmu o rzeźni.
Towarzyszymy młodemu pracownikowi ubojni, który mechanicznie wykonuje swoją pracę. Kijem i przy pomocy wstrząsów elektrycznych przemieszcza krowy i świnie z boksu do boksu a następnie w ich miejsce ostateczne. Gdy poznajemy go lepiej zauważamy jednak, że to wrażliwy chłopak, którego stać na czułość wobec swojego psa a czasem nawet na chwile słabości wobec bydła. Sceny, w których głaszcze przerażoną krowę należą do jednych z najbardziej przejmujących. Swojemu czworonogowi obiecuje, że to tylko chwilowe zatrudnienie i szybko stąd uciekną a w rozmowie ze współpracownikiem ujawnia jak boli go ludzkie piętno „mordercy zwierząt”.
Gdy kamera podąża za zwierzętami i obserwuje ich przerażone oczy stajemy się, niczym w „Synie Szawła” László Nemesa, kolejnymi do odstrzału. A wobec rezygnacji z pokazywania brutalnych scen estetyzacja zdjęć przestaje uwierać wrażliwego widza.
Reżyserka zdaje się zadawać pytanie o to, czy możliwa jest empatia i wrażliwość w miejscu takim jak rzeźnia. Nie stawiając jednoznacznych i tendencyjnych sądów próbuje zrozumieć protagonistę i przedstawić całą złożoność problemu nie dając prostych rozwiązań.