Podsumowanie roku 2022: TOP 10 festiwale

Wedle tradycji przygotowaliśmy dla Was redakcyjne podsumowanie festiwali, w którym nie znalazły się filmy z potwierdzoną dystrybucją w 2023 roku lub mające już polską premierę w kinach bądź serwisach vod (o nich napiszemy w styczniu w osobnym rankingu).

W ostatni dzień roku 2022 trudno uniknąć podsumowań i rozliczeń. Był to przecież rok z wielu powodów przygnębiający (wojna w Ukrainie, postępująca inflacja, tłumienie prodemokratycznych protestów w Chinach i Iranie), także z uwagi na odejście wielkich postaci kina takich jak Jean-Luc Godard, Jean-Marie Straub, Monica Vitti, Irene Papas czy Jean-Louis Trintignant. Chcemy dziś jednak skupić się na tym, co nam przyniosło więcej radości, zadumy czy intelektualnej przygody niż smutku. Odkąd ponad pięć lat temu ruszyliśmy jako Pełna Sala, zawsze naszym głównym polem zainteresowań były festiwale filmowe, te okna na świat, platformy edukacyjne i emocjonalne rollercoastery. Uczymy się tam, spieramy z innymi, sprawdzamy własne granice.

W 2022 roku udało nam się odwiedzić całe mnóstwo festiwali: pisaliśmy dla Was o takich zagranicznych imprezach jak Rotterdam, Berlin, Cannes, Wenecja czy Tallinn. W kraju byliśmy m.in. na festiwalach Nowe Horyzonty, American Film Festival, Pięć Smaków, Warszawskim Festiwalu Filmowym, Millennium Docs Against Gravity, Ukraina Festiwal Filmowy, AfryKamera, LGBT+ Film Festival Poland czy SPLAT FILM FEST International Fantastic Film Festival. Zawitaliśmy też na mniejsze wydarzenia, acz dające być może jeszcze więcej frajdy dzięki zaangażowaniu lokalnych kinomanów i szalonym pomysłom organizatorów. Już teraz marzymy o powrocie do Bydgoszczy (Przeźrocza Festiwal Filmowy), Gdańska (Octopus Film Festival), Sokołowska (Sokołowsko Festiwal Filmowy Hommage à Kieslowski) czy Świdnicy (Spektrum Festiwal). Dziękujemy też naszym przyjaciołom z Tygodnia Filmu Niemieckiego, Etiuda&Anima, Female Landscape, Mistrzów Kina Hiszpańskiego, InlanDimensions Festival, OFF Cinema, Festiwalu Kamera Akcja, Tofifest Film Festival czy Post Pxrn Film Festival i wszystkim innym, których nie wspomnieliśmy, a dostarczyli nam wrażeń w 2022 roku.

10. BŁĘDNY OGNIK [Cannes / Nowe Horyzonty]

Fogo-Fátuo plakat

Reżyseria:

João Pedro Rodrigues 

Jest to tym bardziej imponujące ze względu na stosunkowo krótki czas trwania filmu. Rodrigues w 67 minut zmieścił więcej treści i niebanalnej formy niż udaje się to większości reżyserów w produkcjach o standardowym metrażu. Akcja Fogo-Fátuo rozpoczyna się w roku 2069, kiedy poznajemy Alfredo, portugalskiego króla, na łożu śmierci. Staruszek przypomina sobie piosenkę, którą kiedyś śpiewał ze swoim ojcem. Przenosimy się do młodzieńczych wspomnień monarchy, kiedy to Portugalia mierzyła się z efektami ocieplenia klimatu i walczyła z wszechobecnymi pożarami lasów. Rodzina królewska nie wydaje się jednak przejmować trudną sytuacją w kraju. Jedynym wrażliwym na losy otoczenia jest Alfredo. Postanawia dołączyć do oddziału lokalnej straży pożarnej. Wierzy, że z drzewami jest jak z przyjaźnią – trzeba o nią zabiegać i dbać. Wygładzony, niepewny, z nienagannymi dworskimi manierami chłopak delikatnie kontestuje odziedziczony status społeczny. Ale jak wskazuje sam tytuł (Fogo-Fátuo to po polsku „Mrzonka”) marzenie księcia jest utopijne. Wypuszczony z dworskiej klatki, podczas szkoleń w remizie pozna Afonso. Z początku mężczyzna oraz reszta strażaków podchodzą do księcia z dystansem, strojąc z niego żarty. Afonso i Alfredo połączy jednak uczucie, które będzie miało konsekwencje dla przyszłych pokoleń… 

Kuba Wanat
Kuba Wanat

9. HERBARIA [Nowe Horyzonty]

Reżyseria:

Leandro Listorti

Żyjemy w epoce hołdowania medium, a przede wszystkim jego kulturowym symbolom i replikowanemu przez nie duchowi. Co jednak z kluczowym elementem uwypuklającym istotę ruchomych obrazów, a mianowicie taśmą filmową? Herbaria Leandra Listortiego, argentyńskiego reżysera, a zarazem kinooperatora i archiwisty, spogląda na nią ze szczerą fascynacją. Na jej kolejnych fragmentach pokazuje, jak powstaje celuloidowa rolka, co czyni ją trwałym nośnikiem i w jaki sposób jej opiekunowie starają się utrzymać materiał w jak najlepszym stanie. Artysta, zwracając uwagę na roślinną proweniencję taśmy, tworzy swoistą paralelę pomiędzy przyrodą i jej miłośnikami a kinem i jego konserwatorami. Przygląda się niemal rytualnym czynnościom dotyczącym obu rzeczywistości, czule podkreślając analogowość obu procesów. Łączy te dwie płaszczyzny, ukazując filmowe zapisy wymarłych gatunków roślin, dla których stanowią one szansę na wirtualne istnienie. Ziarnistość i głębia obrazu z taśmy 16 mm wydaje się kolejną emfazą w odzie Listortiego, której archaiczny duch powinien zauroczyć wielbicieli tradycyjnych metod tworzenia obrazu filmowego.

Reżyser rzuca również światło na niebezpieczeństwa czyhające na archiwa, na tragiczną ulotność wizualnego spadku po przeszłych pokoleniach, ale i przecież w perspektywie kolejnych lat po świecie, który znamy dziś. Wystarczy chwila nieuwagi, żeby po ruchomych obrazach, a zarazem kolektywnej pamięci, pozostał zaledwie popiół. Po pokazie filmu w czasie tegorocznych Nowych Horyzontów (sekcja Lost Lost Lost) w rozmowie z Agnieszką Szeffel zwróciła na to uwagę María Vera z Kino Rebelde, firmy dystrybuującej Herbarię, przypominając pożar brazylijskiej Cinemateki w Sao Paulo, który miał miejsce w lipcu 2021 roku, pomimo ostrzeżeń byłych pracowników i partnerów narodowego archiwum alarmujących o niebezpieczeństwie takiego wydarzenia.

Herbaria to poetycki list miłosny do flory i kinematografii, konserwatorów i archiwistów, przeszłości i pamięci. Specjalna Nagroda Jury przyznana filmowi Listortiego na Visions du Réel 2022 była bez wątpienia zasłużona.

 

Julia Palmowska
Julia Palmowska

8. ŪDENS GARŠA [Tallinn Black Nights Film Festival]

Reżyseria:

Matīss Kaža

Wyobraźcie sobie Godardowską Chinkę, ale z ignoranckimi liberalnymi dziennikarzami i antynaukowymi szarlatanami w miejsce zbuntowanej młodzieży wymachującej Czerwoną książeczką. Nakręcony jednym ujęciem w opuszczonym kilkupiętrowym hangarze, który siłą kinowej magii przeistacza się w ruchomy labirynt rozmaitych pomieszczeń, niczym budynek redakcji w Gorączce Serebrennikowa, łotewski Ūdens garša jest właśnie taką szaleńczą próbą zakotwiczenia (bez)myślowego fermentu i międzypokoleniowej burzy w imaginacyjnej przystani. Realności filmowego czasu Kaža przeciwstawia irracjonalność i porowatość miejsca akcji. Kamera bowiem płynie po korytarzach i cumuje przy pomieszczeniach fizycznie należących do wspólnej przestrzeni (plan zdjęciowy), ale geograficznie (plan miasta), temporalnie (pora dnia, miesiąca, roku), a nawet ontycznie (vide oniryczny fragment bakłażanowego gwałtu) odległych.

Matīss Kaža udowadnia – podobnie jak Shahram Mokri w irańskim 
Jenayat-e bi deghat – że filmowy formalizm, żyłka do narracyjnego eksperymentowania, poczucie humoru oraz polityczny pazur mogą iść ze sobą w parze. I tak jak woda potrafi służyć za narzędzie manipulacji mesjanistycznego kabotyna, tak można ją przecież schłodzić i wylać z kubła na rozgrzane głowy awanturników. Należy mieć nadzieję, że za taki powiew świeżości Ūdens garša został uznany na łotewskim rynku.

 
 
Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

7. WIELKI RUCH [Rotterdam / Nowe Horyzonty]

wielki ruch plakat

Reżyseria:

Kiro Russo

Realia życia mieszkańców Boliwii, ale też szerzej Ameryki Południowej, są w naszym kraju zdecydowanie zbyt mało znane. Świadomość jednak się zmienia, głównie dzięki pracy reportażystów oraz popularyzatorów wiedzy o świecie, zarówno polskich, jak i zamieszkujących tereny od Meksyku po Andy południowe. Do tej grupy należy doliczyć filmowców, którzy traktują kino jako soczewkę odbijającą społeczne niepokoje i problemy dyktujące życie rodaków. Kiro Russo, boliwijski twórca urodzony w La Paz, łączy w Wielkim ruchu portretowanie migracji, biedy, wyzysku i rozwoju techniki z imponującą stroną formalną. Ucieka w tym od dydaktyzmu, prowadzi narrację w sposób bliski dokumentowi, przygląda się bohaterom i zjawiskom, jedynie wskazując obiektywem kamery, na co widz powinien zwrócić uwagę.

Otwierające zbliżenie na ulice aglomeracji La Paz – betonowej dżungli położonej w Andach, zamieszkiwanej przez blisko dwa miliony osób – koncentruje akcję pośród miejskiego zgiełku na długo. Russo dogląda architektury – zarówno brutalistycznych elewacji, jak i slumsów czy bazarków w stanie rozkładu. Obserwuje przemieszczające się samochody, nadziemne wagoniki zastępujące tramwaje i mieszkańców, uczestników tego spektaklu. Część z nich automatyzacji się sprzeciwia, więc protestują, wychodzą na ulice, by żądać lepszych warunków życia w zmieniającym się świecie. Wielki ruch hołduje tradycji symfonii miejskich, ale uzupełnia ją o kontekst Ameryki Łacińskiej. Mocno wyartykułowane zostaje położenie klasowe bohaterów, a także nierówności majątkowe w boliwijskim społeczeństwie czy konflikt pomiędzy nowoczesnością a tradycyjnym trybem życia. 

Michał Konarski
Michał Konarski

6. ONI NIOSĄ ŚMIERĆ [Rotterdam / Nowe Horyzonty]

ONI NIOSĄ ŚMIERĆ

Reżyseria:

Samuel M. Delgado,
Helena Girón

Eles Transportan a Morte to kolonizatorska podróż w nieznane pod żaglami samego Krzysztofa Kolumba, jednak pytania o cel końcowy wieńczone są przeraźliwym śmiechem, zwiastującym raczej śmierć niż zwycięską krucjatę i zdobycie Nowego Lądu. Galicyjska para reżyserska Samuel M. Delgado i Helena Girón prezentuje alternatywną historię XV-wiecznej wyprawy włoskiego żeglarza, lecz zwraca obiektyw w stronę trzech anonimowych mężczyzn. Ci zaprzęgli się na pokład jedynie po to, by uniknąć kary więzienia na lądzie.

Film rozpoczynają podwodne ujęcia dezerterów oraz wielkiego czarnego krzyża na białym materiale, który z niewiadomych pierwotnie przyczyn postanowili zabrać ze sobą – Kolumb bez żagli na maszcie straciłby przecież głowę (!). Dopłynąwszy do brzegu pobliskiej wysepki, kontynuują beznamiętną i cichą ucieczkę, przerywaną wyłącznie hałasem tropiących konkwistadorów lub wybuchem potężnego wulkanu, plującego lawą z równą swobodą jak kolonizatorzy pluli na niewolników. W międzyczasie, gdzieś daleko za oceanem, trzy samotne kobiety także walczą o życie – dosłownie, próbując wskrzesić jedną z koleżanek.

Porównania z twórczością Lisandro Alonso, ze szczególnym wskazaniem na Jauja, same cisną się na usta, a przepięknie ziarnista oprawa nie pozostawi obojętnym żadnego fana slow cinema.

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

5. KEGELSTATT TRIO [Berlinale / Nowe Horyzonty]

Kegelstatt Trio

Reżyseria:

Rita Azevedo Gomes

Éric Rohmer posiadał rzadką umiejętność ujmowania liminalnych momentów, nie popadając w awangardową pretensję – z jednej strony zielony promień rzucany na pożegnanie przez słońce chowające się pod taflą Atlantyku, z drugiej niebieska godzina, nawiedzająca ciszą spotkanie dnia i nocy pośród wiejskich pól. Ostatni jest tematem jednej z nowel w Czterech przygodach Reinette i Mirabelle, które Francuz wzbogacił o teatralny epilog inspirowany utworem Mozarta. Kegelstatt Trio (O trio em mi bemol), najnowszy film Rity Azevedo Gomes, stanowi wysublimowaną i pełną humoru adaptację tego dzieła; traktującą o granicy między emocją a jej reprezentacją oraz łączącą Rohmerowską lekkość z formalną dedramatyzacją właściwą najlepszym portugalskim reżyserom.

Portretując kulisy filmowej rekonstrukcji trójkąta miłosnego, którego wierzchołek skrywa się gdzieś poza kadrem – niewidoczny niczym szkice Albrechta Dürera w A Colecção Invisível – Gomes wzbogaca muzykalne refleksje o warstwę kinowego autotematyzmu. Wprowadza na scenę ekipę filmową i manifestacyjnie obnaża kulisy odradzającego się między bohaterami uczucia. Ekscentryczny hiszpański demiurg (Ado Arrieta) unika romantycznych mielizn i kieruje swych podopiecznych na głębokie wody, by dryfowały pomiędzy dźwiękiem upragnionej frazy a strachem przed fałszywą nutą. Na tle modernistycznej nadmorskiej willi odbywa się polowanie na tę nieuchwytną chwilę, kiedy intelektualna analiza pieczołowicie zbudowanej konstrukcji przeradza się w afektywną uległość – te peryferie emocjonalnej architektury, gdzie szkic ustępuje improwizacji.

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

4. TAKIE LATO [Berlinale / Nowe Horyzonty]

Takie lato plakat

Reżyseria:

Denis Côté

Seans Takiego lata z pozoru może być marzeniem dla psychoanalityków wszelkiej maści. Trzy „nimfomanki” zamknięte w oddalonej od miejskich ośrodków willi zostają poddane próbie odzwyczajenia się od seksu. W dodatku wszystko jest zaaranżowane przez uniwersytety – jeden z Niemiec i jeden z Kanady. Mają spędzić tak dwadzieścia sześć dni z trwającą dobę przerwą w połowie turnusu, którą i tak każda z nich wykorzysta przecież na zaspokajanie fantazji. Hegemonia supremacji genitalnej, superego, fiksacja, popęd cząstkowy – coś tam czytałem, ale reżyser zdaje się być niewzruszony teoriami starszych panów z brodą i wąsem. Bardziej niż seksualne perwersje głównych bohaterek, Kanadyjczyka interesują one same – ich bagaż doświadczeń, traumy i przyjemności z dzieciństwa.

Osadzone w kontekście wcześniejszych dzieł reżysera, Takie lato jawi się jako kino wręcz mainstreamowe. Côté rozwija w nim swoje zainteresowanie przestrzenią i zależnością pomiędzy jednostką a otoczeniem. Kontynuuje rozważania nad znaczeniem zmiany miejsca pobytu, kwestionując zasadność „odcinania” się od rzeczywistości. Ponownie stawia pytania o ludzką pogoń za szczęściem – jego dotychczasowi bohaterowie i bohaterki często przejawiali cechy hedonistyczne. Warto wspomnieć choćby houellebecqowskiego Antonina z Higieny społecznej, biegającego po lesie bezimiennego mężczyznę z Wilcoxa czy bohaterki Vic i Flo zobaczyły niedźwiedzia (2013), poszukujące beztroskiego odpoczynku. Pozostał wierny także swojej pasji do przyglądania się ludzkiej cielesności – rozwijał ją w kontemplacyjnym dokumencie Gładka skóra, ale dopiero w najnowszym dziele dopracował swój warsztat do granic perfekcji.

Michał Konarski
Michał Konarski

3. KRÓLOWIE ŚWIATA [Warszawski Festiwal Filmowy]

Reżyseria:

Laura Mora Ortega

Chroniczna bieda oraz społeczne i kulturowe wykluczenie jednostek i całych grup społecznych stanowi niezwykle łakomy kąsek dla zorientowanych na zachodni aplauz twórców filmowych. Pokazanie dzieci w świecie przemocy, przestępczości, głodu i narkotyków, przeklinających podrostków tak innych od naszych małych aniołów, że niemal wydających się przedstawicielami innego gatunku, a następne odsłonięcie, w możliwie łopatologiczny sposób, ich ludzkiej strony – Bogaci i przekonani o swojej wyższości europejscy i amerykańscy widzowie to kochają. W swojej najnowszej fabule, nagrodzonych Złotą Muszlą w San Sebastian Królach świata, kolumbijska reżyserka Laura Mora Ortega, postanowiła podjąć się artystycznej dekonstrukcji tych tropów.

Królowie świata rozpoczynają się właśnie jak kolejny sztampowy przedstawiciel pornomiserii — ot półnagie dzieciaki i nastolatkowie walczą na maczety pośrodku Medellín, a kamera z ręki filmuje ich przejażdżkę na skuterze ulicami zatłoczonego i ubogiego miasta oraz próby handlu skradzionymi fantami. W przypadku tej produkcji otwierające minuty pełnią jednak funkcję podobną do pierwszej tercji Jednym cięciem Shiniochirou Uedy — mają za zadanie zmylić widza i podstępem zwabić go w zaplanowaną pułapkę poznawczą. Naturalistyczny pierwszy akt, odhaczając wszystkie elementy toksyczności poverty porn wyznaczone przez Grupę z Cali, kończy się nagle, gdy piątka bohaterów: Rá, Culebro, Sere, Winny i Nano, wyrusza na niemal mistyczną wyprawę w głąb ojczyzny, by jak Izraelici odnaleźć swoją Ziemię Obiecaną, tu w postaci farmy, z której babcia Ra została wywłaszczona podczas wojny domowej.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

2. HÁROMEZER SZÁMOZOTT DARAB [Tallinn Black Nights Film Festival]

Reżyseria:

Ádám Császi

Three Thousand Numbered Pieces węgierski reżyser odświeża nieco koncept brechtowskiego kina, czerpiąc po trosze z tradycji lat 60., po trosze ze współczesnego flamandzkiego surrealizmu i fali nordyckiej krytyki społecznej, jaka zalewa ostatnio festiwale. Dlatego w teatralnej próbie partycypacyjnego i autorefleksyjnego rozliczenia z ideologią wpisaną w relacjonowanie problemów dyskryminowanych mniejszości przez osoby do tej grupy nienależące dostrzec można cytaty zarówno z Östlunda, van Warmerdama, jak i chociażby z Godarda. Poza deskryptywnym łamaniem ekranowej bariery przez przedstawiających się bohaterów – pierwszego cygańskiego paleontologa; jedynego członka rodziny, który nie uprawia seksu z siostrami; prostytutki z „własnej woli” (fantastyczna rola Franciski Farkas) etc. – mamy do czynienia z tytułowymi fragmentami romskiej chaty przeniesionej kawałek po kawałku na deski berlińskiej sceny.

Wszystko w imię psychologicznego realizmu oraz całkowitej imersji – czynników niezbędnych dla wspólnotowego oczyszczenia z europocentrycznego poczucia winy. Komunikacyjny most na miarę twitterowej lewicy i Moniki Olejnik zakrywającej usta niczym jedna z drewnianych małpek z Nikkō, dziękując Niemcom za symboliczny akt sprzeciwu na mundialu. Zanim krytycznie pokiwacie głowami, z niesmakiem spoglądając na obłudną stołeczną śmietankę, zastanówcie się, jak często sami wpadacie w te sentymentalne sidła. I w tym przejawia się największa zaleta utworu Császiego. Bowiem przy całej pstrokatej oprawie graficznej, choreografii aktorskiej i tanecznej pracy kamery godnych modernistycznych mistrzów jednorolkowych ujęć, melodyjnych songach zapadających w pamięć, a także przy niecenzuralnej satyrze wymierzonej w absolutnie wszystko i wszystkich, Węgier nie zapomina wejść w dialog z widownią i samym sobą.

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

1. HISTORIA DRWALA [Nowe Horyzonty]

Historia drwala plakat

Reżyseria:

Mikko Myllylahti

Pierwszy pełnometrażowy film Mikko Myllylahtiego to jeden z najbardziej spełnionych debiutów ostatnich lat. Scenarzysta serdecznie przyjętej nowofalowej biografii Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia (RECENZJA) zaangażował do współpracy aktora wcielającego się w tytułowego boksera i sam zasiadł na reżyserskim stołku. Fińskiemu duetowi udało się opowiedzieć iście biblijną historię, zagubioną gdzieś między stronami słynnych traktatów filozofii kontynentalnej, pełną zachwycającej magii, wzruszającej czułości, uderzających zimowych pejzaży oraz absurdalnego humoru tak charakterystycznego dla nordyckiego kina.

Historia drwala, jak kłody w tartaku, gdzie pracują mężczyźni i roztrzaskane łby arktycznych żigolaków, do których lgną samotne kobiety, dzieli się na dwie lustrzane części i podobnie uzupełniające się prolog z epilogiem. Zagadkowy wstęp na szczycie góry, podpisanie wyroku na lokalną społeczność przez tajemnicze postaci, mogące być jedynie bóstwami – siłami nadprzyrodzonymi lub manifestacją ideologicznej stagnacji – otwiera przed widzem obraz powolnego zlodowacenia międzyludzkich relacji. Tam, gdzie dotychczas panowały przyjaźń, szacunek i braterstwo, jak za dotknięciem różdżki pojawi się mrok, zazdrość i nienawiść, a niewinną radość z życia zastąpią egzystencjalne pytania z płótna Gauguina, pozostawione bez odpowiedzi i ugrzęzłe w topniejących pokładach nihilizmu. Fabularna degrengolada spowodowana bezrobociem, pretekst rodem z filmów Akiego Kaurismäkiego, daje Myllylahtiemu okazję do budowy abstrakcyjnego kolektywu okupującego ostatni bastion realizmu, tuż przed granicznym przejściem w zaświaty – skojarzenia z Ludźmi Północy Alexa van Warmerdama cisną się na usta same (OPIS).

Mikko Myllylahti debiutuje w wielkim stylu i z warsztatową figlarnością godną surrealistycznych mistrzów tego fachu dostarcza na ziarnistej taśmie liryczną przypowieść, umiejętnie balansując między sentymentalizmem a dystansującym chłodem. Fin zasługuje na wszelkie laury i miejsce w bardziej prestiżowej sekcji niż La Semaine de la Critique.

Tomasz Poborca
Tomasz Poborca

Do pierwszej dziesiątki nie załapały się niestety tak ciekawe produkcje jak:

11. PACZUSZKA PEŁNA MIŁOŚCI [Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

12. STANY ZJEDNOCZONE AMERYKI [Nowe Horyzonty]

13. TEN DOM [Berlinale / Nowe Horyzonty] – mini-RECENZJA

14. MUTZENBACHER [Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

15. FILM POWIEŚCIOWY [Berlinale / Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

16. EAMI [Rotterdam / Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

17. NIEWIDOMY CZŁOWIEK, KTÓRY NIE CHCE OBEJRZEĆ „TITANICA” [Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

18. A CRIANÇA [Rotterdam] – NASZA RECENZJA

19. COMA [Berlinale / Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA

20. DO PIĄTKU, ROBINSONIE [Berlinale / Nowe Horyzonty] – NASZA RECENZJA