Martin Eden w Berlinie – recenzja filmu „Fabian albo świat schodzi na psy” – Tydzień Filmu Niemieckiego

Na zeszłorocznym Berlinale w konkursie głównym znalazły się cztery niemieckie filmy, w tym Fabian albo świat schodzi na psy doświadczonego reżysera Dominika Grafa. Długo musieliśmy czekać na obejrzenie tego obrazu, bowiem jako jedna z nielicznych dzieł walczących o Złotego Niedźwiedzia nie została udostępniona akredytowanym dziennikarzom. W 2022 roku jednak produkcja trafiła do programu Tygodnia Filmu Niemieckiego, a na wiosnę zapowiedziano kinową dystrybucję.


Film Grafa powstał na podstawie Fabiana: Historii pewnego moralisty, powieści Ericha Kästnera, niemieckiego pisarza, który przez lata uznawany był za jednego z faworytów do Nagrody Nobla. Pochodzący z Drezna literat zdobył uznanie książkami dla dzieci. W jego jedynej pozycji dla dojrzałego czytelnika, Fabianie… pozostawił wiele śladów własnej biografii, choćby saskie pochodzenie protagonisty, jego służbę podczas I wojny światowej w kompanii ciężkiej artylerii i wynikający z tych doświadczeń antymilitaryzm. Zbieżne wydają się też losy autora i jego bohatera w kwestii berlińskiej kariery dziennikarskiej i ambicji powieściopisarskich w okresie Republiki Weimarskiej. Rozbieżności pojawiają się, gdy Jakob Fabian zostaje bezrobotny, a sam Kästner na tym etapie osiąga niezwykły sukces wydawniczy dzięki swej powieści Emil i detektywi (2 mln sprzedanych egzemplarzy, tłumaczenie na 59 języków), która krótko potem doczekała się ekranizacji. Związki obu postaci z przemysłem filmowym, ulokowanym w studio Babelsberg w podberlińskim Poczdamie, są znaczące. Gorzkie początki współpracy Kästnera z tamtejszymi decydentami ujawnia się w tym, że dla Fabiana kontakt z niemieckim Hollywoodem ma wymiar osobisty – zaangażowanie do filmu przez wziętego producenta Makarta jego ukochanej Cornelii stało się jedną z przyczyn ich rozstania. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że powieść Kästnera adaptował już na potrzeby kina w 1980 Wolf Gremm (oficjalny kandydat RFN do Oscara).

Głównego bohatera filmu Dominika Grafa poznajemy w Berlinie w połowie 1931 roku. Jakob Fabian (znany z Obrazów bez autora Tom Schilling), do którego wszyscy zwracają się po nazwisku, jest 32-letnim doktorem germanistyki pracującym obecnie w gazecie jako twórca reklam. Fucha w periodyku Kurmark nie wydaje się intratna i z pewnością poniżej jego ambicji, ale pozwala opłacić mu mieszkanie (za 80 marek) i jakoś wiązać koniec z końcem, a po godzinach dopieszczać swój debiut powieściopisarski. W międzyczasie w za kulisami kabaretu poznaje piękną barmankę, Cornelię Battenberg (gwiazda Lore i Dzikiej Saskia Rosendahl), z wykształcenia prawniczkę specjalizującą się w międzynarodowym prawie filmowym, ale skrycie marzącą o zrobieniu kariery aktorskiej. Czym prędzej, jak to młodzi ludzie, wdają się w romans. Łączy ich bieda i ambicja, ale mają nieco inne wizje robienia kariery, o ile on ma obiekcje przeciwko chodzeniu na skróty, jego wybranka nie odrzuca takich sposobów.

W powieści i jej adaptacji można odnaleźć echa… Martina Edena Jacka Londona. W Fabianie… też chodziło o drogę młodego człowieka, wpisane w nią samodoskonalenie, pragnienie pisarskiej sławy i rozczarowanie stanem współczesnego świata oraz o idącą z nim w parze relację romantyczną; całość domyka natomiast szereg wątków politycznych i obyczajowych. Kästner podkreślał, że zależało mu na ostrzeżeniu przed zgnilizną moralną swoich czasów. Tuż po wydaniu książki pisał on, że „moralista nie wznosi zwierciadła swojej epoki, ale raczej krzywe zwierciadło”. Dlatego trudno nie odnaleźć także na ekranie znamion tego upadku z jakim rozprawić się zamierzał autor pierwowzoru. Dominik Graf ukazuje zatem berlińskie życie nocne z jego kabaretami, klubami i domami publicznymi, rozpustą, pijaństwem i chęcią ucieczki od skutków kryzysu gospodarczego z 1929 roku. Dekadencki charakter tych czasów podkreśla już sam podtytuł filmu („świat schodzi na psy” – swoją drogą taki był pierwotny pomysł Kästnera odrzucony przez wydawcę). Wcześniej wielokrotnie portretowano kres Republiki Weimarskiej, choćby w Jaju węża Ingmara Bergmana, Kabarecie Boba Fosse’a czy serialu Babylon Berlin. Reżyser Fabiana… może posłużyć się pewnym skrótem: ukazać potańcówki, melanże, bójki czy występy na scenie niczym mrugnięcie okiem do widza, należą już one przecież do ikonografii tego okresu skodyfikowanej na potrzeby kina.

Fabian albo świat schodzi na psy

Dla Grafa intensywna sekwencja nie służy li tylko odmalowaniu charakterystyki epoki, ale też zapoznaniu widzów z Cornelią i trzecią ważną figurą dramatu, czyli przyjacielem Fabiana, Stephanem Labude (Albrecht Schuch), literatem pochodzącym z bogatego domu i deklarującym komunistyczne poglądy. Sielanka związana z rozwijaniem się związku między kochankami, którzy chętnie korzystają z wakacyjnej gościny u syna przemysłowca, zostaje jednak szybko zakłócona. Szalejący kryzys gospodarczy zbiega się z wzrostem wpływów NSDAP, jedynej partii w Niemczech wiedzącej, jak wykorzystać radykalne zubożenie społeczeństwa podgrzewając nastroje antyżydowskie i antykomunistyczne. W Fabianie… obserwujemy czekających w kolejce do pośredniaka bezrobotnych ostrzeliwanych przez nieznanych sprawców – ktoś od razu stwierdza, że to na pewno bolszewicy. Graf chętnie korzysta z wycinków gazet, fragmentów radiowych audycji czy archiwalnych nagrań, żeby przywołać przełomowe zdarzenia.

Pojawia się tu także znaczący incydent, gdy brunatne koszule napadają i wyprowadzają klienta z restauracji (co nie uchodzi uwadze Fabiana i jego matki). Przywodzi ona na myśl doskonałe lustrzane sceny z Desperacji (1978) Rainera Wernera Fassbindera (według powieści Nabokova). Najpierw bohater grany przez Dicka Bogarde’a spożywa posiłek w kantynie, gdzie panuje różnorodność. Są rzecz jasna Niemcy różnych klas i zawodów, ale obok siedzą też grający w szachy i popijający piwo Żydzi. W następującym nieco później ujęciu widzi on tę samą ulicę, przy stolikach baru biesiadują już tylko aryjczycy, a pobliski sklep należący do starozakonnych jest niszczony przez bojówkarzy SA. W kontekście dojścia do władzy nazistów znaczącą wydaje się końcowa scena dzieła Grafa. Nie będę posuwał się do spojlerów; finał nie ma nic wspólnego z fabułą. W ostatnim ujęciu widzimy bowiem płonące książki jako symbol przyszłych haniebnych czynów hitlerowców względem literatury i, w szerszym znaczeniu, Europy. Dla twórców filmu wiadomym był również los, jaki spotkał dzieła Kästnera. W 1931 roku naziści wpisali jego dorobek (pisane przecież głównie dla najmłodszych) na listę dzieł zdegenerowanych, właśnie z uwagi na Fabiana…, autorowi zarzucono epatowanie treściami pornograficznymi. Potem, w niesławnej akcji palenia książek w 1933 roku niszczono także jego prace.

Jak Dominik Graf próbuje ożywić literaturę z lat 30. XX wieku? Autor Sióstr i Schillera z początku na zmianę stosuje szybki montaż lub po lynchowsku spowalnia czas – postaci ruszają się jakby otępione, zbudzone w środku nocy. Wzmaga doznania intensywną muzyką, gdy trzeba wspomnieć o jakiejś historycznej cezurze. Popełnia po drodze grzech wielu adaptatorów – używa narracji z offu, aby zacytować fragmenty powieści. Czasem miewa więcej wyobraźni, np. gdy protagonista czyta na głos gazetę, a na ekranie objawiają się krwawe zdarzenia w niej opisywane (mieszanka różnych stylów, też czarno-białe zdjęcia). Fragmentaryczność i rozedrganie epoki stara się oddać używając split screenu (bójka w barze, występ artystki kabaretowej), a ulotność uczucia między Fabianem a Cornelią z pomocą migawki – gdy ich oczy spotykają się po raz pierwszy, otrzymujemy kilkusekundową zapowiedź pasji, pożądania i wszystkich fizycznych uniesień związanych z zakochaniem: seks, uściski, pocałunki, gonitwy po łące. Sam wydźwięk pozostaje podobny jak w powieści Kästnera – to nadal ostrzeżenie przed wszelkimi radykalizmami, które w obecnej dobie wciąż nam przecież grożą. 

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Fabian albo świat schodzi na psy plakat

Fabian albo świat schodzi na psy

Tytuł oryginalny:
Fabian oder der Gang vor die Hunde

Rok: 2021

Kraj produkcji: Niemcy

Reżyseria: Dominik Graf

Występują: Tom Schilling, Saskia Rosendahl, Albrecht Schuch i inni

Dystrybucja: Aurora Films

Ocena: 3/5