Projektowanie domu z myślą o sobie zajmuje szczególne miejsce w twórczości każdego wybitnego architekta – praca nad nim to swego rodzaju introspekcja i wgląd twórcy we własne potrzeby, a zarazem najpełniejsza manifestacja teoretycznych koncepcji, którym hołduje artysta. Wyjątkowym w historii nowoczesnej architektury przypadkiem jest pod tym względem willa E.1027 w Roquebrune-Cap Martin na Lazurowym Wybrzeżu, zaprojektowana przez irlandzką projektantkę Eileen Gray dla niej i jej partnera Jeana Badoviciego w latach 1926-1929. To perła architektury modernistycznej, którą po wyprowadzce Gray drastycznie zmieniającymi minimalistyczny charakter domu rozbuchanymi freskami ozdobił przyjaciel Badoviciego – sam Le Corbusier. O pokrętnych dziejach tego arcydzieła architektury opowiada prezentowany na tegorocznym festiwalu Millenium Docs Against Gravity film w reżyserii Beatrice Minger: E.1027 – Eileen Gray i dom nad morzem.
Dokumenty o architekturze przyzwyczaiły już nas do pewnego schematu, który film Minger skutecznie przełamuje, sięgając po środki w dokumencie zgoła nieoczekiwane. Troje najbliżej związanych z tytułowym domem bohaterów opowiada swoje historie własnymi słowami przez usta aktorów w zainscenizowanych scenach. Rozgrywają się one raz w przestrzeniach budynku (poprzez śródziemnomorskie otoczenie i przepełniający kolejne doskonale skomponowane ujęcia szczególny rodzaj napięcia budzą skojarzenia z Pogardą), a czasami przechodzą w teatralną inscenizację przerywaną materiałami archiwalnymi. Można niektóre aspekty formy tego filmu uznać za nieco pretensjonalne, jednak w szerszej perspektywie zdecydowanie on na nich zyskuje. Dzięki tym niekonwencjonalnym rozwiązaniom E.1027 to coś znacznie więcej niż tylko historia artystki, której odebrano życiowe osiągnięcie (a i dziś, choć przywrócono o niej pamięć, to nadal znajduje się w cieniu). To znakomicie rozegrany dramat trzech artystycznych indywidualności, a prócz tego – film o tym, że za każdą architekturą (nawet tak na pierwszy rzut oka chłodną i maszynową jak modernistyczny funkcjonalizm) stoi człowiek i jego wewnętrzne zawikłania. Jest to wreszcie oniryczny portret budynku, który hipnotyzuje i doprowadza swoich mieszkańców niemal do szaleństwa.
Jeżeli chodzi o aktorów, to szczególnie ciekawą kreację stworzył Charles Morillon jako Le Corbusier – legenda dwudziestowiecznej architektury to w jego wykonaniu postać zarazem fascynująca i budząca odrazę, pełna niejednoznaczności, które potęguje narastająca obsesja na punkcie E.1027, objawiająca się próbami odciśnięcia własnego piętna na wyglądzie budynku i umniejszeniem roli jego prawdziwej twórczyni. W połączeniu z Axelem Moustache, świetnie rozgrywającym trudną pozycję Jeana Badoviciego zagubionego między dwojgiem wielkich artystów, a zarazem swoich bliskich znajomych, oraz Natalie Radmall-Quirke jako błyskotliwą i pełną determinacji Gray, może to skłonić do jakże zaskakującego przy filmie dokumentalnym stwierdzenia, że jeden z filarów obrazu stanowi znakomite aktorstwo.
Pozostańmy przez chwile przy samym E.1027 – fascynującym centrum ukazanych w filmie wydarzeń. Zamykają się w nim aspiracje trojga bohaterów – dziennikarza Badoviciego, który chce zaistnieć jako architekt, Le Corbusiera dręczonego kompleksami związanymi z odrzuceniem przez opinię publiczną jego malarstwa i wreszcie Gray – nie tylko projektantki stawiającej pierwsze kroki w świecie architektury, ale także artystki chcącej, by nowy świat, który chcieli budować moderniści nie był światem spełniającym wyłącznie potrzeby mężczyzn. Przede wszystkim główna bohaterka chce stworzyć coś, co odpowiada jej potrzebie schronienia się przed zawrotnym tempem otaczającego ją świata i poświęcenia się pracy. Z początku udawało się tę koncepcję realizować w stu procentach (sugestywne ujęcia sprawiają, że i widz z czasem zadamawia się w ukazanym budynku), jednak perspektywa dzielenia jej z drugim człowiekiem o nieco innych potrzebach, a potem kolejnymi ulegającymi urokowi willi osobami psuje to doświadczenie, co zmusza bohaterkę do zmiany miejsca zamieszkania. I choć upragniony spokój Gray znajduje w końcu w swojej artystycznej wyobraźni, tworząc do końca życia wyłącznie do szuflady, to można się w tym, jak tę historię przedstawiono, dopatrzeć komentarza dość pesymistycznego: utopijne idee modernistów okazują się niezwykle kruche, zaś możliwość obcowania z tą rozczarowującą nowoczesnością jest dostępna tylko dla nielicznych. Zresztą samotna artystyczna kariera Gray była możliwa tylko dzięki jej arystokratycznemu pochodzeniu; sytuacja Badoviciego – imigranta z Rumunii – była diametralnie inna, co pokazują jego trudne wojenne losy. Do tego dochodzi jeszcze brutalna demitologizacja sławnych les années folles, przed których destrukcyjnym chaosem główna bohaterka próbuje uciec. Wreszcie dotykamy tutaj problemu ingerencji w dzieło sztuki – zwłaszcza tak specyficzne jak budynek mieszkalny – i tego, kto ma prawo decydować o jego wyglądzie.
Stojący w centrum zainteresowania filmu dom jest tutaj portretowany niezwykle wnikliwie – kamera zatrzymuje się na długo na najmniejszych detalach, by wyraźnie pokazać, że willa Eileen Gray to dzieło jednocześnie doskonale wpisujące się w koncepcje epoki i wzbogacające je o własną artystyczną wrażliwość twórczyni. Krótko mówiąc, to miejsce, do którego, jak mówi sama bohaterka, „nie wpada się tak po prostu”. Z taką też historią mamy tu do czynienia – mało spektakularną i pozbawioną dynamicznych zwrotów akcji, w której najwięcej informacji o bohaterach przekazują długie i monotonne upalne dni spędzane na tarasie domu i w jego rozmaitych zakamarkach. W warstwie wizualnej dominują ujęcia zdecydowanie statyczne (ukazujące dom i jego śródziemnomorskie okolice w sposób tyleż kojący, co wskazujący na podskórne napięcia). Kolejne kadry przypominają muzealne eksponaty – oglądanie tego filmu przypomina trochę zwiedzanie nowatorsko pomyślanej, ale zarazem silnie umocowanej w źródłach wystawy. Uczucie to wzmacniają sceny przenoszące akcję z przestrzeni realnego domu w zainscenizowaną dekorację na teatralnej scenie – to jakby głębsze wejście w przestrzeń wewnętrznych napięć między bohaterami, których nie może już zakryć mocno przygrzewające słońce Lazurowego Wybrzeża. Poza tym często mamy tu do czynienia ze stylizowanymi home movies z życia trójki bohaterów, uzyskiwanymi poprzez użycie sprzętów z epoki. To wszystko miesza się z prawdziwymi archiwalnymi materiałami, co prowadzi do stopniowego zacierania się granic między rekonstrukcją (jest nią też zresztą odnowiony po latach dom) a prawdziwymi historycznymi źródłami, jednak koniec końców składa się na wspaniały, wielowymiarowy portret dzieła sztuki i związanych z nim ludzi, w którym perspektywy różnych epok współgrają ze sobą z ciekawym efektem.
E. 1027 – Eileen Gray i dom nad morzem
Tytuł oryginalny: E.1027 – Eileen Gray and the House by the Sea
Rok: 2024
Kraj produkcji: Szwajcaria
Reżyseria: Beatrice Minger, Christoph Schaub
Występują: akto 1, aktor 2, aktor 3 i inni
Ocena: 4/5