Na jednej z dzikich plaż – recenzja filmu „Dziecko Apokalipsy”

W sennej atmosferze ostatnich dni lata, ciepłych letnich wieczorów spędzonych w towarzystwie przyjaciół i alkoholu, zawsze było dla mnie coś niesamowicie romantycznego i magicznego. Część filmowych twórców z pewnością podziela ten pogląd, ale tak się złożyło, że wykorzystanie tego motywu niemal zawsze wiąże się z nurtem tzw. kina „coming of age”. Okazuje się, że aby zobaczyć świeże podejście do romansu końca wakacji, nieskażone kliszami kina młodzieżowego, trzeba udać się na odległe filipińskie plaże.

„Dziecko Apokalipsy” to niekonwencjonalny romans, którego akcja dzieje się w małej nadmorskiej miejscowości. Jest ona znana z dwóch przyczyn. Jedną z nich są idealne warunki do surfowania. Drugą zaś fakt, że w latach siedemdziesiątych Francis Ford Coppola kręcił tam „Czas Apokalipsy”. Główny bohater jest więc w pewien sposób idealną wprost wizytówką miasta – najlepszym lokalnym surferem  oraz, jeśli wierzyć słowom jego matki, synem amerykańskiego gwiazdora, który przyleciał na Filipiny na zdjęcia do słynnego filmu. Grany przez Sida Lucero Ford jest typem człowieka z miejsca budzącego sympatię. Wyluzowany, dowcipny, nietraktujący życia zbytnio poważnie. Co z czasem może być przyczyną konfliktów.

Film zaczyna rozkręcać się od momentu spotkanie przez Forda swojego dawnego przyjaciela, obecnie wziętego działacza politycznego, który w ramach kampanii wyborczej odwiedza rodzinne strony wraz ze swoją młodą i niezwykle urodziwą narzeczoną. Ich przybycie rozpoczyna intensywny ciąg wieczornych imprez i porannych wypadów na plażę, podczas których coraz bardziej narasta erotyczne napięcie między bohaterami. W połączeniu z trawką i alkoholem powoduje ono serię decyzji, których z czasem bohaterowie zaczynają żałować wiedząc, że ich skutki są nieodwracalne.

Emocjonującemu romansowi, w którego najciekawszym aspektem jest to, że każda z osób doskonale wie, że popełnia błąd, towarzyszy naprawdę znakomita warstwa audiowizualna. Pełne słońca zdjęcia plenerów, których sam dobór jest w największym stopniu odpowiedzialny za końcowy efekt, wydaje się idealną odtrutką na polską październikową pogodę, a liryczna muzyka budzi w widzu poczucie melancholii, pozwalające na mocniejsze identyfikowanie się z bohaterami. Ludzi bojących się kinowej egzotyki uspokajam, film jest technicznie zrealizowany absolutnie profesjonalnie, a estetyką naprawdę niedaleko mu do znanej nam świetnie hollywoodzkiej narracji . Mam zresztą wrażenie, że twórcy festiwalu „Pięć Smaków” świadomie na swój dystrybutorski debiut wybrali tak uniwersalne dzieło. Ta emocjonalna bomba z pewnością ma potencjał, by trafić do każdego widza, nawet jeśli wcześniej kino z dalekiego wschodu omijał szerokim łukiem.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Dziecko Apokalipsy - plakat

Dziecko Apokalpisy


Rok: 2015

Gatunek: dramat

Reżyser: Mario Cornejo

Występują: Sid Lucero, Gwen Zamora, Annicka Dolonius i inni

Ocena: 4,5/5