Na co do kina #58: Cotygodniowy przegląd premier

Kiedy wydawało się, że środek wakacji to tylko odprężające popcorniaki ze scenariuszem napisanym na serwetce, ten tydzień postanowił podjąć dyskurs z tą wiodącą tendencją. Najwięcej szumu narobi zapewne kontynuacja mrocznego thrillera Denisa Villeneuve’a, czyli “Sicario 2: Soldado”. Jednak oprócz opowieści o porachunkach służb specjalnych z meksykańskimi kartelami narkotykowymi na ekrany trafia również kilka mniejszych filmów wartych uwagi. Przede wszystkim warto zapolować na arcyciekawy dokument o słynnym projektancie Alexandrze McQueenie. Dystrybutorzy przygotowali też m.in. biopic z Charlotte Gainsbourg, animację o pszczołach, komedię rozegraną w epoce napoleońskiej z duetem Jean Dujardin - Mélanie Laurent oraz melodramat, w którym miłość rodzi się dzięki… dronowi.

PREMIERA TYGODNIA: McQueen

WYBIERAMY SIĘ: Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie, Sicario 2: Soldado, Oko na Julię, Obietnica poranka

INNE PREMIERY: Pierwsza noc oczyszczenia, Co w trawie piszczy, Sztuka kłamania

Jako najciekawszą premierę nasza redakcja wybrała w tym tygodniu dokument o projektancie mody. „McQueen” to wizualna uczta nie tylko dla fanów mody, ale i dla tych, którzy na co dzień nie mają z nią zbyt wiele wspólnego. Recenzja TUTAJ

Kim był Alexander McQueen? Wydaje się, że niewiele osób go tak naprawdę znało, a jeszcze mniej rozumiało. Chodzący w dresie geniusz świata mody, biedny, a mimo to piekielnie ambitny chłopak z Londynu. Dokument Iana Bonhôta prezentuje poruszający, intymny obraz złożony z archiwalnych nagrań, zdjęć i relacji najbliższych projektantowi osób, które wspólnie odkrywają przed nami sekrety, jakimi owiana jest twórczość i życie osobiste Brytyjczyka.

Ania Grudziąż
Ania Grudziąż
"Sicario 2: Soldado"

Drugim filmem, który udało się nam zobaczyć przedpremierowo, jest “Sicario 2: Soldado”. Recenzje przeczytacie TUTAJ

Alejandro po raz kolejny wykonuje brawurową robotę, prowadząc nas przez bezwzględny świat nie tylko wyjętego spod prawa Meksyku, ale i nieliczących się z nikim polityków. Jego partner Matt pozostaje schowany nieco w cieniu i przejmuje po Emily Blunt ekranowy czas przeznaczony na moralne rozterki, o które ciężko posądzać specjalistę od tortur CIA. Do filmu zostaje wprowadzone nowe pokolenie młodych aktorów, zarówno Eliah Rodriguez jak i Isabele Moner wydają się bardzo obiecującym materiałem na nadchodzącą (a wszystko na to wskazuje) kontynuację serii.

Ania Grudziąż
Ania Grudziąż

Kolejną propozycją jest kanadyjska produkcja zrealizowana we współpracy z Francją i Marokiem „Oko na Julię”. Film miał swoją premierę w sekcji Venice Days na festiwalu w Wenecji w zeszłym roku, a następnie pokazywany był jeszcze m.in. w Toronto. Polscy widzowie mogli obejrzeć dzieło Kima Nguyena (nominowanego do Oscara za „Wiedźmę wojny”) na Warszawskim Festiwalu Filmowym Wśród anglojęzycznej prasy film zebrał niezbyt dobre recenzje (25% na Rotten Tomatoes), ale widzowie w stolicy byli z filmu w dużej mierze zadowoleni. Film nazwany „Romeo i Julią oczami drona” opowiada historię Gordona (Joe Cole) pracującego dla firmy ochroniarskiej. Za pomocą robota w kształcie pająka pilnuje on rurociągu. Pewnego dnia przy pomocy drona zaczyna śledzić Ayushę (Lina El Arabi), coraz bardziej angażując się w jej życie. Czy nowemu dziełu Nguyena uda się powtórzyć sukces „Wiedźmy wojny”, przekonamy się już niedługo.

Obietnica poranka
"Obietnica poranka"

W kinach pojawi się również francuski film biograficzny “Obietnica poranka” przedstawiający życie pisarza Romaina Gary’ego oraz jego szczególną relację z matką. Dzięki uprzejmości Aurora films na pokazie przedpremierowym widział go Marcin Grudziąż, a jego recenzję możecie przeczytać TUTAJ.

“Obietnicy poranka” daleko do biografii wystawiającej bohaterowi laurkę. Eric Barbier w swoim filmie pokazuje wiele kryzysów i upadków bohatera, często marginalizuje dokonania Gary’ego, jednocześnie przypisując wiele jego matce. Pełno w tym obrazie humoru i akcji, co sprawia że momentalnie mamy wrażenie oglądania produktu typowo rozrywkowego. Warto też dodać, że jego mocnym punktem jest aktorstwo, w szczególności fenomenalna Charlotte Gainsbourg wcielająca się w rolę matki pisarza. Ciężko powiedzieć, aby ta ekranizacja zachwycała, ale nie powinna nikogo rozczarować. Biorąc pod uwagę sezon ogórkowy, którego doświadczamy w polskich kinach warto wybrać się na “Obietnicę poranka” będącą gwarantem dobrze spędzonych dwóch godzin. “

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Best Film proponuje letni komediodramat pod ledwie mieszczącym się na plakacie tytułem „Podróż fakira, który utknął w szafie”. To ekranizacja książkowego bestsellera Romaina Puértolasa. Za reżyserię dzieła odpowiada Kanadyjczyk Ken Scott, twórca amerykańskich komedii „Niedokończony interes” i „Wykapany ojciec”, a także wzięty scenarzysta (m.in. „Wielkie uwodzenie” z Brendanem Gleesonem). Scenariusz napisał Francuz Luc Bossi („Imperium wilków”, „Dziewczyna z lilią”) do spółki z autorem literackiego pierwowzoru. Bohaterem tej międzynarodowej koprodukcji jest uliczny sztukmistrz Aja, który po śmierci matki udaje się w śmiałą podróż z Mumbaju do Paryża, by odnaleźć ojca. Wyprawa nie idzie jednak po myśli młodziana w wyniku zbiegu okoliczności – a może jednak sprawiedliwości karmy? Nieliczne jeszcze opinie wskazują na ciepłe, bezpieczne, krzepiące kino środka idealne na lipcowe upały. Recenzenci zgodnie podkreślają, że wcielający się w tytułową rolę Dhanush jest przystojny i umie tańczyć, co pokazał już w 40 bollywoodzkich produkcjach. I jeśli film spełnia oczekiwania amatorów lekkiej, wakacyjnej rozrywki, to dzieje się tak przede wszystkim dzięki czarującej kreacji tego zdolnego hinduskiego aktora. Spodziewać się możemy dozy realizmu magicznego, tanecznych sekwencji i wzruszającego melodramatu wykorzystującego motyw „od zera do bohatera”. Ponadto reżyser – deklarujący się jako fan Monty Pythona – postarał się ubarwić film absurdalnym humorem, nie uciekając jednocześnie od społecznego komentarza (szczególnie na temat sytuacji uchodźców w Europie). Niezadowoleni krytycy narzekają, że „Niezwykłą podróż…” trapi klęska urodzaju, a ambitne zamiary padają ofiarą politycznej poprawności. Jedno jest pewne: tytuł tego filmu zapamiętamy na długo. Oby tylko zwiastun nie śnił nam się po nocach.

Twórca “Zakochanego Moliera”, Laurent Tirard serwuje nam komedię, która zapewni widzom przednią zabawę w towarzystwie uroczego i pełnego chemii duetu w postaci Melanié Laurent i Jeana Dujardina, znanego z oscarowego “Artysty”. Nowy amant francuskiego kina sprawdza się w roli oszusta usiłującego czerpać korzyści z wejścia w arystokratyczną rodzinę. Historia “Sztuki kłamania” rozpoczyna się w 1809 roku, kiedy to kapitan Neuville pojawia się w pałacu, by poprosić Pauline o rękę. Ślub odbędzie się pod warunkiem, że rodzice panny młodej wyrażą zgodę, by jej wybranek walczył w jednej z wojen napoleońskich, po czym znika bez śladu. Elisabeth (Laurent), ratując złamane serce siostry, postanawia ukradkiem barwnie opisać w listach wojenne doświadczenia Neuvilla, w tym jego heroiczną śmierć w Indiach. Film dostarcza porządnej dawki humoru, gry aktorskiej na poziomie i przyzwoitą rozrywkę. Summa summarum, widz nie wyjdzie z kina zawiedziony.

"Sztuka kłamania"

James DeMonaco w przeszłości pisał scenariusze m.in. „Negocjatora” Felixa Gary’ego Graya i serialowej adaptacji „Miasta gniewu”, w 2013 roku jego autorska „Noc oczyszczenia” przyniosła pogardę krytyków i miliony od publiczności, stając się trzecim po cyklu „Paranormal Activity” i serii „Naznaczony” Jamesa Wana koniem pociągowym studia Blumhouse. W kolejnych częściach zwiększano skalę, rezygnując jednocześnie z wielkich nazwisk w obsadzie, bo marka stała się na tyle rozpoznawalna, że nie potrzebowała już marnowania talentu Ethana Hawka, aby sprzedać bilety. Teraz nadchodzi „Pierwsza noc oczyszczenia”. DeMonaco zrezygnował z reżyserowania, oddając swój stołek Gerardowi McMurrayowi, a historia, jak sama nazwa wskazuje, ma nam pokazać „jak się to wszystko zaczęło”. Szczęśliwcy, którzy mieli już okazję zobaczyć ten obraz, wskazują, że przerwana tu została tendencja zwyżkowa poziomu serii i jest to film raczej dla fanów marki. Ci, których poprzednie produkcje nie przekonały, raczej nie będą mieli czego szukać i tutaj. Dużo, często niezamierzonego, humoru i dużo upartych prób udowadniania, że to wszystko ma jakiś sens – oto czego możemy się spodziewać.

Do kin trafia też kolejna po (zamordowanych przez polski dubbing) „Robaczkach z Zaginionej Doliny” animacja z Francji. „Co w trawie piszczy” oparte na serii książek dla dzieci autorstwa Antoona Kringsa (współreżysera filmu) wydaje się propozycją raczej dla najmłodszych dzieci. W warstwie wizualnej czerpie z popularniejszych bajek o robaczkach, takich jak „Pszczółka Maja”, „Mrówka Z” czy najlepsze z tego zestawu pixarowe „Dawno temu w trawie”. Niedostatki efektów komputerowych, czyniących oprawę graficzną raczej ich ubogą siostrą, trzeba zrzucić na karb niskiego budżetu. W warstwie fabularnej jest sporo lepiej i dzieciaki otrzymają mądrą lekcję o tym, że nie warto zawsze podążać za społecznymi uprzedzeniami. Za sprawą nieoszczędzanego przez los konika polnego Tonika do skostniałego królestwa pszczół rządzonego przez niedoświadczoną i ubezwłasnowolnioną przez dwór królową Margerytkę dostanie się znowu radość i odrobina szaleństwa. Nieuwagę monarchini zapragnie wykorzystać jednak jej niecna kuzynka osa oraz szajka ciem (ukazana tu jak banda piratów). Konfuzję poddanych powiększy czatujący na ofiary nietoperz zwany złowieszczo Wampirem. Jak możemy się domyślać, groza zostanie rozbita przez żarty i piosenki (muzykę skomponował popularny Bruno Coulais, wcześniej m.in. „Sekret księgi z Kells”, „Koralina i tajemnicze drzwi”, „Mikrokosmos”). Nie będzie to najpiękniejsza bajka tego roku, ale na wakacyjny wypad ze szkrabami wystarczy.