Na co do kina? Cotygodniowy przegląd premier #33

Każdy rewelacyjny kinowy okres musi napotkać też na gorsze tygodnie. Dwie z ośmiu wczorajszych premier są powszechnie chwalone, aczkolwiek nie bez zastrzeżeń, dwie powszechnie krytykowane. Coś dla siebie znajdą zarówno fani montażowych sztuczek, polskiego arthouse'u, amerykańskich wyciskaczy łez i niskobudżetowych horrorów. Największe emocje wzbudza debiut nowego dystrybutora na rynku.

PREMIERA TYGODNIA: Atak paniki

WYBIERAMY SIĘ: Cudowny chłopak, Viktoria, Escape Room, Syn Królowej Śniegu, Kobiety mojego życia

INNE PREMIERY: DJ, Tedi i mapa skarbów

Naszą premierą tygodnia został rodzimy „Atak paniki”, debiut Pawła Maślony. Ten przebojowy komediodramat bierze pod lupę pewien wycinek dzisiejszego społeczeństwa i przygląda się jednostkom w sytuacjach granicznych.  Wyróżnia się na pewno, błyskotliwymi dialogami świetnym aktorstwem i dynamicznym montażem. Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm, nasz redakcyjny kolega Marcin Prymas w swojej recenzji przedstawia zgoła odmienny punkt widzenia. (RECENZJA TUTAJ).

Cudowny chłopiec
"Cudowny chłopak"

Twórca świetnego „The Perks of Being a Wallflower” dostarcza dramat o akceptacji, potrzebie otwartości wobec innych. „Cudowny chłopak” zapewnia wiele ciepłych chwil, w dużej mierze dzięki obsadzie: serdeczna Julia Roberts i sympatyczny Owen Wilson, jako rodzice 10-letniego chłopca o zdeformowanej twarzy. Dzieciak wybiera się pierwszy raz do szkoły, gdzie będzie zmagać się z niewyrozumiałością otoczenia, ale i będzie musiał zmieniać swoje nastawienie. Atutem jest pokazanie wielu perspektyw bliskich sobie osób, przedstawiających sytuację z własnego punktu widzenia. Przez moment nawet błyszczy wspaniała Sonia Braga jako babcia. W ukazaniu historii Auggiego (Jacob Tremblay) wszystko zmierza do uwolnienia pokładów wzruszenia. Ilość podejmowanych po drodze prób manipulacji na wrażliwości widza może drażnić, ale nie wywoła to fali protestu, bo pozostawia pocieszające uczucie. Summa summarum obraz mocno pokrzepia serce, wciąga i sprawia, że robi się przyjemnie na duszy.

Na ekranach kinowych w tym tygodniu debiutuje nowy polski dystrybutor KRKino.pl. Firma zajmująca się do tej pory m.in. prowadzeniem kin Agrafka i KIKA w Krakowie, na swój pierwszy film wybrała bułgarsko-rumuński obraz „Viktoria”. Pozycja to o tyle nietypowa, ponieważ miała swoją premierę na festiwalu Sundance… w 2014 roku. Film opowiada historię Viktorii urodzonej w komunistycznej Bułgarii. Dziewczynka okrzyknięta Dzieckiem Dekady przez Todora Żiwkowa, nie znajduje miłości u swojej nienawidzącej ustroju matki. Metaforą tego jest brak pępka u bohaterki. Mamy nadzieję, że niezwykłe okoliczności towarzyszące premierze zwiastują naprawdę udany seans.

Tymczasem „Kobiety mojego życia” to film będący seansem otwarcia zeszłorocznego Cannes. Jest to dzieło Arnauda Desplechina, którego niektórzy nazywają „najbardziej francuskim z francuskich reżyserów”. Inną metką, jaka do niego przylgnęła jest opinia, jakoby „całe życie kręcił jeden film”. To drugie wydaje się prawdą, jeśli spojrzeć na tło fabularne jego najnowszego utworu. Kolejny raz Desplechin opowiada o wspomnieniach pierwszej, wielkiej miłości i znów w roli swego alter-ego umieszcza Mathieu Amalrica. Postaci tytułowych kobiet przypadły Marion Cotillard oraz Charlotte Gainsbourg. Pomimo obsady, film uważa się za niekoniecznie udany. Metacritic daje 58%, a Rottentomatos nawet 60%, ale choćby w Guardianie można przeczytać recenzję mówiącą, iż to głównie wielki chaos narracyjny. Bronić tegoż dzieła wydaje się głównie francuska krytyka, wystawiając oceny o średniej wadze 4/5, ale już widownia niekoniecznie zgadza się z tym osądem, celując w 2.2/5, jak donosi serwis allocine.fr. Trudno jednoznacznie określić, czy wybrać się do kina warto. Fani Desplechina zapoznać się powinni, reszta niechże dwa razy pomyśli, bo nie mamy tu do czynienia z pewniakiem.

Viktoria
"Viktoria"

Ten tydzień obfituje w polskie produkcje. Kolejną z nich jest „Syn Królowej Śniegu”, Roberta Wichrowskiego, film nomen omen bardzo chłodno przyjęty na zeszłorocznych Nowych Horyzontach. Opis dystrybutora sugeruje, że poznamy historię sześcioletniego Marcina, który od życiowych trudów i braku matczynej miłości ucieka w świat baśni. Zawiodą się jednak ci spodziewający się czegoś na wzór „Labiryntu Fauna” czy „Krainy traw”. Recenzje twierdzą (obecna średnia na mediakrytyku 2,8), że owej baśniowości jest jak na lekarstwo, zaś epatowania patologią w tabloidowym stylu aż nadto. Ostro krytykowana jest  też rola Michaliny Olszańskiej,  wcielającej się matkę chłopca, która zdaje się wyjęta z b-klasowego horroru. Pojawiają się jednak pojedyncze głosy chwalące film za jego nieprzewidywalność i nieszablonowość. W tym przypadku wycieczka do kina stanowi jednak spore ryzyko.

 

Kolejnym dziełem rodzimej kinematografii, które będziemy mieli okazję zobaczyć w tym tygodniu jest „DJ” – film o młodej kobiecie, która na przekór rodzinnym tradycjom i klasycznemu muzycznemu wykształceniu, postanowiła tworzyć techno.  Zwiastun obiecuje efektowną historię drogi na szczyt, podaną przy znakomitej muzycznej oprawie. Niestety pierwsze recenzje są bezlitosne i zapewniają nam, że absolutny debiutant Alek Kort nigdy nie powinien zaczynać przygody z reżyserią. 

"Syn Królowej Śniegu"

Pokoje zagadek to zabawa niezwykle popularna w Stanach Zjednoczonych, a od jakiegoś czasu nawet w Polsce. Na czym to polega? Ze znajomymi dajemy się zamknąć w pomieszczeniu pełnym łamigłówek i by wyjść, powinniśmy je rozpracować w określonym czasie. Prędzej czy później, ktoś musiał zauważyć, iż to niezły pomysł na horror. Wystarczy tylko karą za nieprawidłowe rozwiązanie zagadki uczynić śmierć uczestnika. Najlepiej w okrutny sposób. Twórcy „Escape Room” postanowili wprowadzić swoich bohaterów do takiej właśnie gry, więżąc ich na niewielkiej przestrzeni, a później łamiąc im kończyny, kalecząc ostrymi przedmiotami i grożąc dekapitacją. Trailer zapowiada mało wymagającą zabawę w klimatach „Piły” i „Cube”. Recenzje taki stan rzeczy potwierdzają, aczkolwiek amatorzy naciąganych twistów fabularnych i krwawych scen coś dla siebie znajdą w tejże produkcji.


Tadeo Jones 2, czyli po polsku „Tedi, 
mapa skarbów” to druga część animacji inspirowanej przygodami najbardziej znanego filmowego archeologa wszech czasów, z czym nawet się nie kryje. Tytułowy Tedi, wraz ze swoimi kompanami (m.in. ożywioną mumią) będą eksplorować ruiny w poszukiwaniu artefaktu należącego niegdyś do Midasa i pozwalającego opanować moc złotego dotyku. Film sprawia wrażenie naprawdę przyjemnej rozrywki dla dzieci, która towarzyszącym im rodzicom umili czas, zarzucając ich nawiązaniami do Indiany Jonesa.